Opinie

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Dylematy Turcji, zerkając na Pekin

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 20 maja 2014, 16:54

  • Powiększ tekst

Przedruk z serwisu Stefczyk.info

Prezydent Putin będzie w Pekinie podpisywał strategiczne partnerstwo przekierowujące gaz i ropę z Rosji w kierunku Chin (+węgiel z Syberii), co krytykuje Orban, a premier Tusk oducza Polaków ekonomicznego myślenia nazywając żądanie zapłacenia za kupiony i odebrany gaz przez Ukrainę „przykładem politycznego cynizmu” – zamiast doradzenie terminowego(!) płacenia starej niższej ceny i przeciąganie negocjacji.

Przed jutrzejszą wizytą premier Orban pyta:

„Jeśli Europa nie uczyni tego, co możliwe, by pozyskać zasoby energetyczne, które znajdują się w Rosji, to nie wiem, gdzie będzie szukać zaopatrzenia dla swej gospodarki”?

Dzisiejszy Wall Street Journal w artykule „Why China is Driving a Hard Bargain with Russia Over Gas” rozpisuje się o tym w jaki sposób i za ile korzystając na konflikcie na Ukrainie Chiny chcą zdobyć dodatkowe 50 mld m3 gazu do 2020 r., podczas gdy polskie media były przez cały weekend na wałach przeciwpowodziowych, czekając jak któryś z nich nie wytrzyma naporu wody i premier z tego powodu zostanie złajany przez czekającą na jego potknięcie opozycję. W tym samym czasie w podobnym duchu zarówno Financial Times jak i Wall Street Journal („Turkish Tensions Flare as Mine Rescue Hopes Ebb”) rozliczały premiera Turcji Erdogana za tragiczny wypadek w Soma który kosztował już 301 ofiar śmiertelnych, przypominając że opozycja bezskutecznie niedawno apelowała sprawdzenie zabezpieczenia w tureckich kopalniach:

„The outrage was exacerbated by the fact that in late April, Prime Minister Recep Tayyip Erdogan's lawmakers had defeated a proposal by the main opposition party to investigate previous fatal incidents in the region.”

Jednocześnie rozpacz rodzin jest wykorzystywana i łączona z antyrządową opozycją:

„Mr. Erdogan's opponents say the Soma catastrophe adds to a growing picture of the premier's increasingly authoritarian rule. Local and foreign newspapers, as well as social-media users, showed outrage over two videos from Wednesday: One depicted an adviser to Mr. Erdogan violently kicking a protester pinned to the ground by two security officials; the other sparked debate over whether Mr. Erdogan slapped a person at a Soma supermarket.”

Krytyczne i upolitycznione wypowiedzi są odbiciem tlącego się stale konfliktu spowodowanego turecką aktywnością nieuzgodnioną z USA i Izraelem w Syrii, jak i współpracy gospodarczej z Iranem objętym sankcjami przez te kraje w oparciu o płatności w złocie.

Tego typu operacje bardzo korzystne dla Turcji nie byłyby możliwe bez wykorzystywania kontrolowanych przez państwo instytucji bankowych. Udzielają one 23 proc. wszystkich kredytów i korzystają z przywileju prowadzenia rachunków wszystkich instytucji kontrolowanych przez rząd. AKP doszło do władzy w efekcie kryzysu finansowego 2001 roku, po tym jak MFW wymógł na władzach m. in. prywatyzację banków państwowych po ich sanacji. Wcześniej politycznie motywowane pożyczki tych banków, sprawiły że ich straty równały się 14% PKB i wymagały przejęcia strat przez państwo na poziomie $28 mld. Rząd Erdogana nie wypełnił tego wymogu, jedynie upublicznił dwa z nich i sprawił że stały się zyskownymi, a strategię gospodarczą oparł na ich aktywności. W efekcie nastąpiła ekspansja systemu bankowego którego całość aktywów w samym zeszłym roku wzrosła o ponad 26 proc., przy czym jedynie państwowy Ziratbank zanotował wzrost na poziomie średniej o 27 proc. Z pozostałych Vakifbank wzrósł o 40 proc., a Halkbank o 54 proc. - do poziomu $66 mld, dwukrotnie wyższego od tego z 2010 r. To właśnie banki państwowe przodują w finansowaniu podmiotów które przeprowadzają inwestycje infrastrukturalne, a Halkbank był tym który rozliczał płatności Iranu w złocie, podważając skuteczność amerykańskich sankcji, aż do czasu kiedy Amerykanie nie rozszerzyli ich na operacje w złocie w lipcu ubiegłego roku.

Tak znaczne oparcie się na finansowaniu zagranicznym, które doprowadziło do tego że o ile stopa oszczędności tureckich pod koniec lat 90-tych wynosiła 20 proc. i spadła do poziomu 14 proc. obecnie, musiało doprowadzić do kryzysu w sytuacji zadrażnienia stosunków z Zachodem. W efekcie utraty zaufania, falami nadchodzącej krytyki goszczącej na łamach zarówno Financial Timesa, Wall Street Journal, The Economist i Bloomberga, przecieków z tajnych narad ministrów, samego premiera i zbuntowaniu się urzędników rekomendowanych przez przywódcę islamskiego ruchu imana Gulena rezydującego w Stanach Zjednoczonych, w powiązaniu z zacieśnieniem monetarnym Fedu nastąpiło wycofywanie się kapitału z Turcji. Ucieczka kapitałów na tym etapie objawiła się skokiem rentowności bonów i obligacji rządowych które osiągały poziomy dewastujące życie gospodarcze – np. dwuletnie obligacje osiągnęły 24 marca poziom rentowności 11,6 proc. (w ogarniętej kryzysem Hiszpanii 0,692 proc.), przenosząc drożyznę kredytu na całą gospodarkę, a ryzyko kraju ustanawiając na poziomie przewyższającym poziom Indonezji. Ucieczka kapitału doprowadziła do spadku wartości liry o ¼ w ciągu roku do stycznia. Bank centralny mimo oporów był zmuszony do podwojenia stopy procentowej do 10 proc. w ciągu ośmiu miesięcy, w celu wyhamowania odpływu dewiz. Taka dewaluacja musi wcześniej lub później odbić się na pogorszeniu finansów przedsiębiorstw, w sytuacji kiedy prawie połowa ich długów jest nominowana w twardej walucie, jak i ograniczeniu możliwości finansowania importu i eksplozji inflacji, która w 2013 r wynosiła już 7,6 proc.

Zagrożenia powyższe widzą agencje ratingowe które tak jak to się dzieje w cytowanym przez Financial Times artykule Daniela Dombey’a „Erdogan pushes for Turkey’s central bank to cut interest rates” utrzymują rating na najniższym poziomie inwestycyjnym BBB- z powodu jak to określił Fitch: „large gross external financing needs and its weak international liquidity position”. Pierwsze niepokojące symptomy już są widoczne, gdyż ilość długów restrukturyzowanych w największym prywatnym Turkiye banku wzrosła sześciokrotnie w ostatnich trzech latach, podczas gdy w drugim co do wielkości Garanti Banku wzrost był czterokrotny. W tym czasie banki państwowe udzielają nowych pożyczek na sfinansowanie starych po to aby tych strat nie uzewnętrzniać, i to zatuszowywanie może się udać w przypadku powrotu koniunktury gospodarczej, na co się nie zanosi. Tak więc mimo chwilowego optymizmu na rynkach, to co niepokoi to możliwość powtórki kryzysu finansowego 2001 r. którego efektem był spadek PKB Turcji o 10 proc., odwrócenie nastrojów społecznych i zmiana ekipy rządzącej. Jest to scenariusz który jak najrealniej grozi Turcji o ile się nie dogada z Zachodem, lub nie uzyska pomocy z Chin, na których w tym tygodniu będą skupione oczy politycznych komentatorów na świecie, lecz nie w ogłupianej medialnie Polsce.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych