Taksówkarz jak rolnik, czyli grupy specjalnej troski
Wiadomo – skup interwencyjny musi być. No, bo zbyt urodzajne lato było, dużo plonów, ceny spadły i się rolnikowi nie opłaca. Dopłaty do skupu też. No, bo zbyt mało urodzajne lato było i rolnik ma za mało do opylenia. Rolnik musi mieć pewne przywileje podatkowe, składkowe, mało brakuje a i wolne miejsce w tramwaju będzie mu przysługiwać. A dlaczego? No, bo coś by pan zrobił bez rolnika? Co byś pan w tym swoim mieście jadł? A gdyby tak rolnikowi odebrać jakiś przywilej, albo nowego nie dać. O! To by było dopiero. Najazd na stolicę, protest, palenie opon, wysypywanie siana, bo się przecież należy.
Z taksówkarzami podobnie. Pamiętacie Państwo zapewne Gowinową deregulację zawodów. Poza taksówkarzami chodziło tam o ponad 300 innych profesji. Kto wyszedł na ulicę, kto zaczął strajkować, kto bił na alarm, kto rzucał kłody? Oczywiście nasi niezastąpieni licencjonowani, ze stołecznej mafii taksówkarze.
Ale to nie tylko nasza rodzima grupa specjalnej troski. W Hiszpanii, Niemczech i Francji na ten przykład taksówkarze protestują przeciwko internetom. Otóż wraz z rozwojem owych internetów doszło do tego, że powstała aplikacja mobilna Uber, która łączy drajwerów z potencjalnymi pasażerami. To łamie złotówkowy monopol, bo teraz będzie można sobie tak ot zwyczajnie znaleźć kierowcę bez emblematu „taxi” przez diabelskie smartfony. Najgorsza w tym wszystkim jest taksówkarska bezczelność – oni otwarcie protestują przeciwko konkurencji! Na swoich wiecach wznoszą hasła „verlässliche Preise”, „Fairer Wettbewerb für alle“, w wywiadach z apokaliptycznym wzrokiem opowiadają jak to Uber zniszczy rasę taksówkarską.
No czego jak czego, ale konkurencji „złotówa” mieć nie może. Jeśli się pojawi, to licencjonowani się gromadzą i radzą. W stolicy uradzili, że będą rozrzucać gwoździe w weekendy w najbardziej „taksówkarskich” miejscach (klub, popularne lokale), gdzie nielicencjonowani na pewno wjadą i wieczór z głowy. Cha, cha, cha!
W zasadzie nie znajduję wyjaśnienia dlaczego taksówkarz miałby być licencjonowany. Że niby topografia Warszawy? Plis... Każdy jeździ z GPSem. Że niby reglamentacja ilości? Spróbujcie zamówić taksówkę w rozsądnej cenie w stolicy w piątek lub sobotę w nocy. Graniczy z cudem. Nie będę wspominać o jakości obsługi, bo tych dziadów leśnych od licencji to nic tylko do Wisły przez most przejeżdżając wrzucić!
Wracając do tematu nowej aplikacji, nie wiem dlaczego miałaby ona zabić taksówkarzy. Co, taksówkarze nie mają smartfonów? Czy w tym zawodzie panuje jakiś ogólny brak umiejętności instalowania aplikacji? Taksówkarzom odmawia się sprzedaży opcji internet flat? A może chodzi o to, że cenki obniżyć będzie trzeba? Nie martwcie się chłopaki – niższa cena oznacza więcej klientów. Ach, ja głupia – zapomniałam, że więcej klientów oznacza więcej pracy. A taksówkarz pracować nie lubi.
A więc małorolni wraz z taksówkarzami jak ci kłócący się politycy z „Dnia Świra”, chcąc przytulić fragment flagi dla siebie, rwą ją na drobne. Nasi w Polsce biało-czerwoną, hiszpańscy tą w barwach ognistych, a wszyscy razem granatową w złociste gwiazdy. Każdemu się należy, każdy musi coś dostać, każdy musi mieć jakiś przywilej. I żaden nie rozumie, że nie dość, że wszystkim dookoła to jeszcze sam sobie swoim „bo się należy” szkodzi. Interwencyjny skup musimy sobie wszyscy zafundować w podatkach. Drogie taksówki to droższe towary firm, które muszą z ich usług korzystać etc. I ani z tego pożytku materialnego, ani społecznego, ani nawet estetycznego.