Co wolno wojewodzie to nie Tobie smrodzie
To klasyczne przysłowie jak ulał pasuje do ex-ministra Sławka Nowaka, którego żona „jedzie na stracie” w prowadzeniu działalności gospodarczej. Pewien mój znajomy napisał, że wszelkiej maści „optymalizatorzy i oszuści podatkowi mogą czuć się usprawiedliwieni”, bo wzór idzie z góry, a „ryba psuje się od głowy”.
Tak też pewnie jest, jednak moja opinia na ten temat nieznacznie się różni i posłużę się tu trochę odmienną analogią – nasze państwo nie jest rybą, a raczej zbiornikiem wodnym. I w tym zbiorniku pływają i żyją sobie razem płotki i rekiny. Płotkami jesteśmy my – obywatele, przedsiębiorcy, a rekiny to tak zwane „wyższe sfery” i „salon”, które pozwalają sobie zjadać mniejsze ryby, kiedy tylko mają ochotę, samemu nie pozwalając się nawet drasnąć.
Kolejny raz Testovir... Sławomir Nowak staje się dowodem na to, że wszelakiej maści urzędy, typu ZUS czy skarbówka, które tylko czyhają aż nie zapłacisz podatku VAT od darowanego biednym chleba czy nie odprowadzisz do kasy pięciu groszy za ksero, wcale nie chcą zrobić krzywdy osobom z tak zwanego „układu”. Bo nawet jeśli owi „oni” mają za uszami znacznie większe grzeszki niż mikroprzedsiębiorca z Rawicza albo słynny Zbigniew Stonoga, są praktycznie nie do ruszenia. Ba, w Polsce mogą się oni czuć chronieni za wszelką cenę przez tworzony przez siebie system, co udowodnił swoim cytatem („zablokowałem to”) wiceminister Parafianowicz! Pamiętaj podatniku, Urząd Skarbowy kopnie Cię w cztery litery, po to, żeby komuś innemu te cztery litery wysmarować miodem.
Która to już afera taśmowa w III RP? Jakem młody, tych większych pamiętam już kilka. Niestety, każda z nich kończy się tak samo – bohater usuwa się w cień, jednak jest praktycznie niezatapialny. Dawno już nie żyjemy w akwarium – od wielu, wielu lat wszyscy taplamy się w bagnie, które niestety każdego dnia staje się coraz bardziej mętne.