ZUS – państwowe Amber Gold
Powstaniu ZUS w 1934 roku przyświecała bardzo szlachetna idea, głosząca że ci którzy obecnie są w pełni sił i korzystają z dobrodziejstwa istnienia państwa Polskiego winni są szacunek i zapewnienie godnego życia starszym pokoleniom, które w przeszłości wniosły wkład w powstanie i rozwój kraju, ale obecnie już nie są w stanie własną pracą utrzymać się. ZUS zbierał i przechowywał pieniądze wpłacane przez pracujących, a następnie dzielił je pomiędzy emerytów.
System ten mógł sprawnie funkcjonować dzięki temu, że struktura wiekowa społeczeństwa miała kształt piramidy – jej podstawę stanowiły bardzo liczne dzieci, a wraz z wiekiem liczebność kolejnych roczników malała. Dzięki temu duża liczba pracujących utrzymywała niewielka grupę emerytów. Struktura taka może być realizowana jedynie przy stałym zwiększaniu liczby obywateli. Ze zjawiskiem takim mieliśmy do czynienia w całym okresie II RP – 1921 r. - 27 mln obywateli, 1931 r. – 32 mln, 1938 r. – 35 mln. W czasie II wojny światowej nastąpił gwałtowny spadek ludności, ale dotyczył on w jednakowym stopniu wszystkich grup wiekowych. W okresie PRL-u mieliśmy dalszy przyrost ludności – co pokazuje poniższy wykres.
Źródło: GUS
Dzięki temu stale duża liczba pracujących utrzymywała zdecydowanie mniejszą grupę emerytów i obecny prezes ZUS może się chwalić, że jego instytucja przez 80 lat (za wyjątkiem wojny) zawsze regularnie wypłacała emerytury i nadal jest najlepszym gwarantem tych świadczeń, a nie jakieś tam OFE. Jest jednak małe „ale”.
Jak widać od końca lat 80. Nastąpiło zatrzymanie wzrostu liczby ludności Polski, a teraz obserwujemy już nawet spadek. Prezes ZUS zachwalając więc stabilność swojej instytucji odwoływał się do zupełnie innych warunków funkcjonowania.
Jak łatwo zauważyć ZUS jest rodzajem piramidy finansowej. Z wpłat jednych klientów pokrywa się zobowiązania tych wcześniejszych, zakładając, że zobowiązania wobec obecnych pokryje się z wpłat przyszłych klientów. Od klasycznej piramidy finansowej różni go to, że ZUS jest piramidą państwową i obowiązkową. To chroni go przed zmiennymi nastrojami rynku, gwałtownym odpływem klientów i zapewnia mu stały dopływ nowych. Dzięki temu ta piramida mogła bezpiecznie funkcjonować przez 80 lat.
Problem w tym, że teraz mamy do czynienia z odpływem klientów przed którym państwo nie potrafiło uchronić. Jest to odpływ obywateli od całego państwa. Zmiany ustrojowe przyniosły nie tylko wolność, ale także większe wymagania wobec młodych ludzi przy ich starcie w dorosłe życie. Założenie rodziny zostało uzależnione od wcześniejszego zdobycia odpowiedniej pozycji materialnej, w której osiągnięciu państwo przestało pomagać. To spowodowało zmniejszenie przyrostu naturalnego. Wolność dała też możliwość wyjazdu do państw, które dawały lepsze możliwości rozwoju, z czego korzysta miliony Polaków dodatkowo zmniejszając populację w kraju. Wolność to też większe możliwości funkcjonowania poza zinstytucjonalizowanym państwem, co daje efekt w postaci przynależności do ZUS tylko połowy obywateli. W Polsce żyje 38 miliona ludzi, z czego 24 mln jest w wieku produkcyjnym, a zaledwie 14 mln odprowadza składki. Te 14 mln utrzymuje już teraz 8,4 mln emerytów – 6,3 mln w ZUS w wieku emerytalnym, i 1,5 w KRUS w wieku emerytalnym i 0,6 mln na wcześniejszych emeryturach z tytułu różnych przywilejów.
W przyszłości wcale nie będzie lepiej. Prognozy demograficzne są bardzo łatwe do sporządzenia. Wiemy ilu teraz mamy przedszkolaków, wiemy ilu 20-latków, którzy za 20 lat będą w pełni sił na rynku pracy, ilu 47-latków, którzy za 20 lat przejdą na emeryturę. Jak podaje GUS sytuacja w 2030 roku będzie wyglądać następująco: 9,3 mln ludzi w wieku poprodukcyjnym (o połowę więcej niż obecnie) i 21,25 mln ludzi w wieku produkcyjnym.
Co to oznacza dla systemu emerytalnego? Coraz mniejsza grupa ludzi musi pracować na coraz większą grupę ludzi, a więc ci pierwsi muszą coraz więcej płacić, więc coraz więcej z nich ucieka – za granicę, do szarej strefy. Na dodatek coraz większe obciążenia na system emerytalny, sprawia, że nasza gospodarka staje się coraz mniej atrakcyjna, a to oznacza, że coraz więcej inwestorów, zarówno krajowych jak i zagranicznych ucieka za granicę, to zmniejsza liczbę miejsc pracy i wpłacanych składek na ZUS. W końcu system padnie, prawdopodobnie razem z całym państwem. ZUS jak każda piramida finansowa jest całkowicie nieodporny na długotrwałe zmniejszenie liczby klientów.
W tej chwili jedyną racjonalną drogą jest powrót do reformy zaczętej w 1998 roku, czyli umożliwienie Polakom poprzez ulgi podatkowe (realne, a nie symboliczne jak obecnie) odkładania kapitału na emeryturę, stworzenie funduszu emerytalnego do którego będą trafiały zyski państwa z prywatyzacji i zasobów naturalnych (naprawdę a nie jak dotychczas tylko teoretycznie), utrzymanie OFE – oczywiście po wyeliminowaniu wszystkich dotychczasowych błędów, m.in. zbyt wysokich opłat.
Na koniec zła wiadomość. Niezależnie od tego czy nastąpi powrót do reform, czy będziemy przy dźwiękach orkiestry zmierzać do pięknej katastrofy całego państwa, w najbliższych latach nastąpi obniżka wypłacanych przez ZUS emerytur, a obowiązek utrzymania rodziców spadnie na ich dzieci.
Od 1 kwietnia do 31 lipca 2014 r. członkowie otwartych funduszy emerytalnych (OFE) mogą zdecydować, gdzie będzie kierowana część ich składek emerytalnych, począwszy od składki za lipiec 2014 r. Ci którzy chcą, aby składka w wysokości 2,92% była odprowadzana do OFE, powinni dostarczyć do ZUS odpowiedni dokument: "Oświadczenie członka otwartego funduszu emerytalnego o przekazywaniu składki do otwartego funduszu emerytalnego oraz o zapoznaniu się z informacją dotyczącą powszechnego systemu emerytalnego oraz informacją dotyczącą otwartych funduszy emerytalnych" - oświadczenie dostępne jest m.in. na stronie ZUS.