Opinie

fot. Wikimedia Commons
fot. Wikimedia Commons

Książka Nisztora? Kulczyk wyraża „brak zainteresowania podsycaniem spekulacji”

Wojciech Surmacz

Wojciech Surmacz

Redaktor naczelny wGospodarce.pl i Gazety Bankowej

  • Opublikowano: 5 lipca 2014, 14:07

  • 8
  • Powiększ tekst

Kolejny odcinek „afery taśmowej” i znowu strzał w Jana Kulczyka. Jak to było z tą książką Piotra Nisztora? - pytam najbogatszego Polaka.

Za pośrednictwem rzecznika prasowego Kulczyk Investments zapytałem Jana Kulczyka czy to prawda, że Piotr Nisztor napisał o nim książkę i odstąpił od jej publikacji po otrzymaniu wynagrodzenia? Jeśli tak, to jakich obszarów życia Jana Kulczyka dotyczyła ta publikacja, jaka była wysokość wynagrodzenia i czy w związku z tą sprawą Jan Kulczyk był wzywany do sądu? - Odmawiamy komentowania tego rodzaju pytań ale jednocześnie stanowczo zastrzegamy, aby w żadnym przypadku Pan Redaktor nie traktował takiej odpowiedzi jako zaprzeczenia, czy też milczącego potwierdzenia jakichkolwiek faktów, o których zamierza Pan publikować. Takie stanowisko Kulczyk Investments jest podyktowane dbałością o wizerunek firmy i odzwierciedla brak zainteresowania w podsycaniu spekulacji prasowych – odpowiedziała w imieniu Jana Kulczyka oraz Kulczyk Investements adwokat Ewa Krzemień z kancelarii prawnej Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska

Sęk w tym, że to już nie są spekulacje. O spekulacjach można było mówić kilka miesięcy temu gdy w środowisku dziennikarskim huczało od plotek na temat drogocennej książki, którą „dziennikarz śledczy” Piotr Nisztor miał napisać o Janie Kulczyku ale jej nie opublikował, bo ponoć został za nią suto wynagrodzony. Plotka nabrała rumieńców gdy tygodnik „Wprost” wytrysnął stenogramami z nagrań dostarczonych przez Nisztora i cała Polska stanęła w ogniu „afery taśmowej” z najbogatszym Polakiem w tle. Wtedy Nisztor został zasypany przez media pytaniami o tajemniczą książkę i wił się jak piskorz unikając odpowiedzi.

Plotka stała się faktem gdy „Gazeta Wyborcza” ustami Romana Giertycha potwierdziła, że książkę Nisztor napisał i dilował lub usiłował dilować z Janem Kulczykiem za pośrednictwem samego Giertycha i Jarosława Sroki, członka zarządu Kulczyk Invenstments (byłego naczelnego „Puls Biznesu” - dziennika, któremu Nisztor jako proponował „taśmy prawdy” zanim pojawił się we „Wprost”). Doniesienia „Wyborczej” potwierdził „Wprost” zapowiadając, że opublikuje stenogram z „książkowych” negocjacji Nisztora z Giertychem.

Czego się dowiemy? Podejrzewam, że niewiele poza stekiem niecenzuralnych słów, wyścigiem na chamskie dowcipy i sprośne przytyki podlane szerokim strumieniem wódki. Nie dowiemy się, co naprawdę nakłoniło samego Jana Kulczyka do tego, że ugiął się i zlecił swoim ludziom podjęcie rozmów z kimś takim jak Nisztor. Nie dowiemy się czy kasa została wypłacona.

Wiemy już za to oficjalnie, że książka istnieje. Napięcie rośnie jak u Hitchocka (ulubiony reżyser Nisztora). Publika zdycha z ciekawości. Lepszego momentu nie będzie. Panie Nisztor przestań się pan z ludźmi bawić w doktora. Podsłuchy się skończyły? Drukuj pan książkę.

Powiązane tematy

Komentarze