Opinie

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Wprost nie do wiary. Na koniec „afery taśmowej” dowiemy się kto był agentem?

Wojciech Surmacz

Wojciech Surmacz

Redaktor naczelny wGospodarce.pl i Gazety Bankowej

  • Opublikowano: 7 lipca 2014, 08:30

  • Powiększ tekst

Na koniec „afery taśmowej” dowiemy się kto był agentem.

— Puk, puk… — Kto tam? — Harcerze! — Nie wierzę. — Czytaj chamie, Nisztor nie kłamie!

Tak właśnie traktuje swoich czytelników „Wprost”, goniąc w piętkę i publikując popłuczyny po aferze taśmowej czyli nagrania Piotra Nisztora ze spotkania z Janem Pińskim i Romanem Giertychem. Rozmawiali o książce, której głównym bohaterem jest Jan Kulczyk? Rozmawiali. Jest taśma? Jest. No to mamy nowych bohaterów afery i całkiem nową tezę: „Roman Giertych, adwokat ludzi władzy, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa”.

A teraz cała Polska musi w to uwierzyć. Tylko dlatego, że w roli głównej po raz kolejny występuje jedyny w swoim rodzaju nosiciel „prawdy” Piotr Nisztor. Nic z tego!

Niepoważne jest sprowadzanie „afery taśmowej” do poziomu „książkowej” akcji harcerzyków mieniących się dziennikarzami i jednego adwokata, który upadł tak nisko, że wszedł z nimi w negocjacje. Nikt nie uwierzy, że ci trzej nawet razem wzięci byliby w stanie wystraszyć najpotężniejszego polskiego biznesmena – Jana Kulczyka.

Istnieje tylko jedna siła sprawcza, której podchody Jan Kulczyk mógł brać na poważnie. To służby specjalne. W ubiegłym tygodniu na łamach tygodnika „wSieci” postawiłem hipotezę, że ta cała taśmowa awantura to frontalny atak rosyjskich służb inspirowanych przez oligarchów, którym Jan Kulczyk mógł nadepnąć na odcisk. Wówczas miałem na myśli Olega Deripaskę i Wiaczesława Mosze Kantora. Dziś mógłbym jeszcze dokoptować do tego grona kazachskiego miliardera Aleksandra Maszkiewicza, który kręcił się wokół gwinejskich interesów Polaka.

Tymczasem całkiem nowa „plotka” krążąca w środowisku dziennikarskim głosi, że jeden z trzech „bohaterów” najnowszej odsłony afery taśmowej był autentycznym agentem. Słowo „plotka” biorę w cudzysłów, bo poprzednia na temat książki o Kulczyku, okazuje się właśnie faktem. Zakładam więc, że niebawem dowiemy się także kto i dlaczego pracował dla służb rozrabiając „aferę taśmową”. Nie zdziwiłbym się gdyby tak właśnie postanowił zakończyć tę całą awanturę tygodnik „Wprost”. Ustami Piotra Nisztora oczywiście. Wprost nie do wiary, prawda?

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych