Bezdomni magistrowie: Co dadzą ci studia
Są takie fakty z których niby zdajemy sobie sprawę, a jednak nadal nie uwzględniamy ich w planowaniu życia. Spis bezdomnych przeprowadzony przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nie pozostawia młodym złudzeń – 12% bezdomnych to ludzie przed trzydziestką, a wielu z nich ma tytuł magistra.
I po jakiego diabła było studiować? Na co zdały się zarwane noce, poobgryzane paznokcie, dorabianie w weekendy, żeby jakoś przeżyć te lata, skończyć studia... i, no właśnie, i zderzyć się z twardą, bolesną rzeczywistością.
Bo w Polsce jest tak, że albo umiesz, albo nie umiesz, i żadne studia Ci nie pomogą. Jeśli potrafisz gryźć, kopać, wyrywać swój byt ze szponów układów, układzików, powiązań i koligacji, dasz sobie radę. Jeśli nie, masz dwie opcje – emigracja, albo szybki lot na bruk.
Bezsensowne wydaje się ciągłe powtarzanie, że większość studentów nie zdaje sobie sprawy, że kierunki humanistyczne nie zapewnią im pracy. Puste ławy na uczelniach oferujących studia na kierunkach ścisłych, to, że pod budynkiem na Placu Politechniki prędzej spotkasz bezdomnych niż studentów, mówią same za siebie.
Może dane dotyczące ilości bezdomnych coś zmienią. Może młodzi zdążą się opamiętać – wszak Matury i towarzyszące im wybory kierunku studiów zapasem.
Dziennik Metro opublikował zatrważające dane. Dane z których wynika, że mamy w Polsce problem (nie jedyny, ale pokazujący upadek społeczny). W całym kraju jest ponad 30 tysięcy bezdomnych. Większość z nich to mężczyźni, mniej jest kobiet. Co najbardziej bolesne, mamy także bezdomne dzieci – jest ich 1,5 tysiąca.
Co najciekawsze, większość bezdomnych to ludzie z dobrą przeszłością. Dobrą, to znaczy taką, w której udało im się przez pewien okres życia coś osiągnąć. Coś, to znaczy minimum stabilizacji życiowej. Wielu bezdomnych posiada wykształcenie wyższe.
Z czego wynika rosnący poziom bezdomności? Z tego, że nasze Państwo ma w głębokim poważaniu zapewnienie ludziom minimum socjalnego. Z tego, że powszechny jest żart o tym, jaką odpowiedź mają Polacy żyjący na obczyźnie, gdy politycy nawołują ich do powrotu do kraju:
Chyba tylko po rodzinę i resztę rzeczy – mówią.
I jak tu wierzyć, że będzie jeszcze przepięknie? Jak tu trwać, skoro nawet praca nie daje gwarancji, że człowiek wyżyje do pierwszego? Bezdomność to nie wybór, to ostateczność. To efekt samotności w jakiej pogrąża się człowiek pozostawiony bez pomocy.
A pomoc, to nie wyższe podatki. Pomoc drodzy politycy i szanowna Pani Premier, to danie ludziom szansy na godne życie w kraju, który wart jest więcej niż jesteście sobie w stanie wyobrazić.
Źródło: RMF24/ Metro