Opinie

fot. FreeImages.com/Nathaniel Dodson
fot. FreeImages.com/Nathaniel Dodson

Energetyczni bankruci za Odrą

Maria Szurowska

Maria Szurowska

Dziennikarka "Gazety Bankowej"

  • Opublikowano: 23 lutego 2016, 10:20

  • Powiększ tekst

Polityka odchodzenia od elektrowni atomowych i zastępowania ich odnawialnymi źródłami energii („Energiewende”) na razie przynosi Niemcom więcej strat niż korzyści. W poniedziałek „Die Welt” pochyliło się nad problemem bankructw dostawców energii.

Następstwem tragicznej w skutkach awarii elektrowni atomowej w Fukushimie w 2011 było wprowadzenie przez rząd Angeli Merkel planu diametralnej zmiany struktury portfela źródeł energii wykorzystywanej do produkcji prądu. Nowa „Energiewende”, bo tak strategię dla sektora energetycznego nazwano, zakładała odejście od wykorzystania elektrowni atomowych i zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii (OZE) do poziomu 40-45 proc. w 2025 roku.

Nasi zachodni sąsiedzi są na dobrej drodze. W 2015 roku odnotowano kolejny rekord – 32,5 proc. prądu zasilającego gniazdka naszych sąsiadów zza Odry generowały fabryki wiatrowe, panele słoneczne, elektrownie wodne lub spalanie biomasy. Jednak jak każda rewolucja, tak i ta energetyczna ma na swoim rachunku kilka ofiar.

Pierwszymi poległymi okazują się być Stadtwerke, czyli komunalne przedsiębiorstwa zajmujące się zaopatrzeniem w prąd mieszkańców podległego sobie terenu.

Zmiana struktury portfolio źródeł energii generuje konieczność przebudowy infrastruktury. Dotychczas wytwarzanie było bardzo zcentralizowane – prąd generowany przez elektrownie docierał do mieszkańców stosunkowo dużych obszarów. OZE są rozdrobnione, a to dla komunalnych dostawców prądu oznacza konieczność inwestycji w nową sieć dystrybucyjną.

Dodatkowo o wiele większej troski wymaga zapewnienie bezpieczeństwa i stabilności dostaw – chodzi zarówno o mniejszą niezawodność technologii OZE, a także o konieczne inwestycje w zalążki smart grid, czyli inteligentnego systemu zarządzania zintegrowanymi podmiotami wykorzystującymi energię i ją produkującymi. Dodatkowo Stadtwerke są zmuszone oferować swoim klientom nowe produkty z szeroko rozumianego segmentu efektywności energetycznej, które także wymagają nakładów pieniężnych.

W tym celu komunalne przedsiębiorstwa energetyczne zaczęły się zadłużać. Wiele z nich przeholowało. W kwietniu zeszłego roku nadreńska prasa rozpisywała się o poważnych problemach Stadwerke z Duisburga (zagłębie Ruhry), którą uratował zastrzyk 200 milionów euro od jednostki samorządowej. „Die Welt” w poniedziałek opisywał bankrutującą jednostkę z Gery, której samorząd pomóc już nie może, bowiem sam znajduje się pod kreską.

Redakcja gazety zainspirowana przypadkiem Stadtwerke Gera zleciła firmie doradczej KPMG przeprowadzenie badania kondycji komunalnych dostawców energii elektrycznej oraz samorządów pod kątem ewentualnych możliwości dofinansowania. Okazało się, że na 93 miasta powyżej 80 tys. mieszkańców bilans 48 jednostek terytorialnych świeci na czerwono i 37 Stadtwerke jest pod kreską. 23 jednostki pokrywają się ze sobą.

„W tych miastach koncerny Stadtwerke nie mogą więcej liczyć na nieograniczoną pomoc ze strony samorządów, a znajdują się w kryzysowej sytuacji” – wyjaśniał na łamach „die Welt” Ferdinand Schuster, prezes Institut für den öffentlichen Sektor KPMG. „Ostateczną konsekwencją będzie bankructwo tych jednostek” – dodał.

Do czego może prowadzić bankructwo podmiotów typu Stadtwerke? Dla konsumentów oczywiście do braku prądu w gniazdkach, jednak do tego zdaniem ekspertów nie dojdzie. Będzie to ciężki orzech do zgryzienia dla banków finansujących działalność podmiotów oraz dla samorządów, do których Stadtwerke należą. Otwartym pozostaje pytanie, które podmioty będą w to miejsce inwestować w niemiecką zmianę energetyczną.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych