Dlaczego rozkwita rynek obligacji korporacyjnych
Wyniki badania sytuacji na rynku kredytowym, przeprowadzanego przez NBP wskazują, że od kilku miesięcy pogarszają się warunki finansowania firm przez banki. Zwiększają się wymagania, rosną marże i pozostałe koszty. Dzieje się to w warunkach utrzymujących się na rekordowo niskim poziomie stóp procentowych oraz poprawiającej się koniunktury w gospodarce.
Z tendencją wzrostu kosztów kredytu oraz zaostrzaniem kryteriów i warunków przyznawania kredytów dla firm, mamy do czynienia w warunkach bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej, prowadzonej przez Radę Polityki Pieniężnej lub wyraźnym pogarszaniem się warunków prowadzenia biznesu, a więc przy słabnącej koniunkturze gospodarczej. Tymczasem nic nie wskazuje na to, by rekordowo niskie oficjalne stopy procentowe miały pójść w górę, a polska gospodarka nabiera dynamiki i wiele wskazuje na to, że tendencja ta ma charakter trwały.
Można się spodziewać, że nasze władze monetarne, choć deklarują kontynuację prowadzenia stabilnej polityki pieniężnej, bardziej skłonne byłyby do obniżenia stóp procentowych, niż do ich podwyżki, gdyby tylko pojawiły się jakiekolwiek sygnały pogarszania się sytuacji w gospodarce lub na rynkach finansowych.
W niedawno opublikowanym Wieloletnim Planie Finansowym Państwa na lata 2016-2019 rząd zakłada, że tempo wzrostu gospodarczego będzie się systematycznie zwiększało, osiągając w 2019 r. poziom 4,1 proc. Skoro więc taka dynamika uznawana jest za pożądaną, trudno się spodziewać, by Rada Polityki Pieniężnej miała podnosić stopy, zapobiegając przegrzaniu koniunktury. To zaś powoduje, że oficjalny koszt pieniądza jeszcze przez długi czas pozostanie na niskim poziomie.
W przypadku pojawienia się innych czynników przemawiających za zaostrzeniem polityki pieniężnej, takich jak na przykład rosnąca inflacja, cykl podwyższania stóp procentowych przebiegałby prawdopodobnie w bardzo łagodny sposób, nie wpływając zanadto na wysokość rynkowych stóp procentowych.
W tym kontekście jest więc oczywiste, że trwająca już drugi kwartał z rzędu tendencja do zaostrzania polityki kredytowej przez banki, sygnalizowana w badaniach ankietowych prowadzonych przez NBP wśród przedstawicieli sektora, wiąże się nie z warunkami na rynku finansowym, ani z ryzykiem pogorszenia się kondycji firm, lecz z czynnikami wynikającymi z sytuacji banków, w tym osłabienia ich pozycji kapitałowej. Trudno się dziwić, że obciążone nową podatkową daniną oraz koniecznością pokrywania strat, powstałych w wyniku upadłości kilku banków spółdzielczych i SKOK-ów, starają się ograniczać wartość aktywów, stanowiących podstawę opodatkowania oraz poprawiać wyniki podwyższając marże i inne opłaty, a także wykorzystywać rosnący popyt na kredyty, głównie ze strony małych i średnich firm. Ze wspomnianych badań wynika, że rosnąca grupa banków od kilku miesięcy zaostrza wymagania dotyczące zabezpieczeń firmowych kredytów oraz podwyższa marże i pozaodsetkowe koszty finansowania, a także przewiduje kontynuację tej tendencji w najbliższej przyszłości.
Taka sytuacja to oczywiście woda na młyn i tak szybko rosnącego rynku obligacji korporacyjnych. Według danych agencji ratingowej Fitch Polska, w pierwszym kwartale bieżącego roku wartość papierów wyemitowanych przez firmy zwiększyła się o 20,4 proc., przekraczając 64 mld zł. Choć pod względem kosztów kredyt uchodzi za źródło finansowania tańsze niż obligacje, to każde zaostrzenie warunków przez banki przewagę tę zmniejsza. Tym bardziej, że w przypadku wielu firm nie była ona duża, a w sporej części iluzoryczna.
Generalizowanie w tym zakresie może prowadzić do uproszczonych ocen. Zdarzają się bowiem zarówno przypadki refinansowania długu obligacyjnego tańszym kredytem, ale nie brakuje także sytuacji odwrotnych. Mniejsze spółki często musiały godzić się zarówno na wysokie bankowe marże, jak i prowizje, a dodatkowe koszty także bywają spore. Z niskich, sięgających nawet około 1 proc. marż korzystały najczęściej duże korporacje, zaś mniejszym oferowano nawet 3-4 proc., a więc niewiele mniej, niż spotyka się na rynku obligacji. Również prowizje bankowe bywają porównywalne z kosztami emisji papierów dłużnych. Te ostatnie wahają się od kilkudziesięciu do 250 tys. zł, co czyni opłacalnymi pod tym względem emisje obligacji o wartości już od kilku milionów złotych.
Główna różnica między bankiem a rynkiem obecnie sprowadza się do tego, że ten ostatni nie tylko nie myśli o zaostrzaniu warunków, ale błyskawicznie chłonie większość pojawiających się emisji, odprawiając z kwitkiem inwestorów o słabszym refleksie, o czym świadczą niedawne oferty choćby Alior Banku, Bestu czy PCC Rokita. Spółki chętnie korzystają z warunków panujących na rynku, coraz częściej ponawiając emisje w bardzo krótkim odstępie czasu.