Zrozumieć gospodarkę? No problem!

Coraz częściej na naszym rynku wydawniczym pojawiają się książki wyjątkowe, które jednocześnie pozostają całkowicie niezauważone. Nie są to dzieła powszechnie reklamowane, promowane, o których dyskutowałoby się w mediach elektronicznych. „Ekonomia w jednej lekcji” Henry’ego Hazlitta jest takim dziełem. Dzięki staraniom Instytutu Misesa właśnie ukazało się na naszym rynku.

Hazlitt był dziennikarzem i krytykiem literackim a zarazem popularyzatorem wolnego rynku i austriackiej szkoły ekonomii, do której myśli i dorobku odwołuje się Instytut Ludwiga von Misesa. Hazlitt rozumiał, że aby tłumaczyć skomplikowane procesy ekonomiczne należy stosować prosty, nieskomplikowany język. W innym wypadku wywód jest mocno utrudniony i nie przybliża nas do zrozumienia procesów ekonomicznych. Zgodnie z tym założeniem napisał „Ekonomię w jednej lekcji” w roku 1946. Książka stała się bestsellerem. Bodaj po raz pierwszy w historii nauk ekonomicznych procesy gospodarcze zostały opisane w sposób wyczerpujący i zrozumiałe zarazem.

Nowe wydanie przygotowane przez Instytut jest najbardziej kompletnym wydaniem „Ekonomii…” jakie dotychczas ukazało się na naszym rynku. Co więcej poprzedzają je przedmowy wybitnych ekonomistów. Profesor Krzysztof Rybiński pisze:

Rok temu po powrocie z pracy do domu zastałem syna buszującego wśród moich niezliczonych książek ekonomicznych w gabinecie. „Tato, chciałem coś poczytać o ekonomii, ale masz tyle książek, że nie wiem, od czego zacząć” – powiedział czternastolatek. „Od tego – odrzekłem i wręczyłem mu starą, zniszczoną kopię Ekonomii w jednej lekcji Henry’ego Hazlitta. – Jak przeczytasz tę książkę, to będziesz wiedział więcej o ekonomii niż większość posłów w sejmie” – skwitowałem, a syn spojrzał na mnie z niedowierzaniem. (…) Mało napisano książek z ekonomii, które są ważne po wielu dekadach i jednocześnie dostępne dla zwykłego czytelnika. Ekonomia w jednej lekcji taka właśnie jest (…) co więcej – niektóre rozdziały czyta się tak, jakby były pisane w odpowiedzi na absurdalne pomysły ekonomiczne pojawiające się w wielu krajach.

To prawda, przy czym Hazlitt nie dokonuje żadnych myślowych rewolucji. Raczej w prosty, przejrzysty sposób opisuje realne mechanizmy ekonomiczne, których zrozumienie jest niezbędne, szczególnie w obecnych czasach – epoce polityków drenujących nasze kieszenie w celu naprawy efektów własnej niekompetencji, biurokracji, która każdy przejaw gospodarczej inicjatywy stara się zdusić w zarodku, zniechęcając pionierów do wysiłku, wreszcie społeczeństw, które ten patologiczny stan rzeczy akceptują, traktując jako naturalny. Tymczasem obecny świat stoi na głowie – warto przywrócić mu proporcje.

Hazlitt rozbija ekonomiczne mity – tym bardziej warto poświęcić tej (niedużej przecież) książce wolną chwilę, a następnie pożyczyć znajomym. Taki cel stawia sobie zresztą sma wydawca – Instytut Misesa. Mateusz Benedyk, autor Kryzys Bloga i ekspert Instytut opisuje to w sposób następujący:

Ta książka potrafi zmieniać ludzkie poglądy i warto obdarowywać nią naszych przyjaciół, którzy nie doceniają jeszcze pozytywnej roli wolnego rynku. Warto także zapewnić młodym ludziom dostęp do jej lektury. Dlatego też Instytut Misesa zainicjował akcję „Sprzątamy ekonomiczne mity”, w ramach której chce wypromować książkę wśród uczniów, studentów i nauczycieli oraz przesłać do polskich szkół i bibliotek kilkaset egzemplarzy Ekonomii w jednej lekcji.

Ja również z tego miejsca zachęcę do sięgnięcia po kanoniczną pozycję Hazlitta. Można dyskutować z niektórymi poglądami autora, jednak zawartość naszych portfeli to fakt, który z pewnością również wpłynie na tę debatę.