Opinie

Jak lobby bankowe poradziło się sobie z „problemem frankowym”

Krzysztof Oppenheim

Krzysztof Oppenheim

jest ekspertem finansowym w sprawach kredytów hipotecznych, restrukturyzacji i konsolidacji zobowiązań. Związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się także m.in. w upadłości konsumenckiej oraz pomocy frankowiczom. Od 2016 r. zajmuje się działalnością antywindykacyjną

  • Opublikowano: 18 kwietnia 2017, 15:42

    Aktualizacja: 18 kwietnia 2017, 16:01

  • Powiększ tekst

15 stycznia 2015 roku to data historyczna nie tylko dla „frankowiczów”. Przypomnijmy, że właśnie tego dnia, nazwanego wkrótce potem „czarnym czwartkiem”, został uwolniony kurs CHF przez Szwajcarski Bank Narodowy. Skutkiem tego, kurs franka do naszej waluty wzrósł – w ciągu 1 dnia - o około 20 procent.

Ciekawe jest to, co wydarzyło się nieco później. Z punktu widzenia naszego kraju, opisaną sytuację można by porównać do potężnej powodzi, w której ucierpiałoby ¾ mieszkańców Warszawy. Bowiem przed dwoma laty czynnych kredytów niby-frankowych było coś ok. 570 tysięcy, zatem frankowicze wraz z rodzinami to populacja przekraczająca 1,5 mln naszych rodaków. Po „czarnym czwartku” sprawa skoku franka i kataklizmu, który uderzył w tak liczną grupę Polaków, nie schodziła z pozycji „temat dnia”. Wydawało się wówczas oczywiste, że uda się wypracować dość szybko sensowne, systemowe rozwiązanie tego problemu.

Frankowicze już witali się z gąską…

W tym właśnie okresie – ledwie tydzień po feralnym czwartku – odważną propozycję przedstawił m.in. Andrzej Jakubiak, pełniący obowiązki przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Propozycję tę przypominam poniżej, są to fragmenty wywiadu Pana Jakubiaka dla „Dziennika Gazeta Prawna” z dnia 21 stycznia 2015 r.:

Osoba, która zaciągnęła kredyt walutowy, mogłaby mieć prawo do przewalutowania go na złote nawet po kursie z dnia wzięcia kredytu, ale powinna wtedy pokryć różnicę między faktycznie poniesionym kosztem spłaty tego kredytu a tym, który poniosłaby, gdyby od początku był to kredyt złotowy.”

Wtedy, czyli pod koniec stycznia 2015 roku, rozwiązanie problemu frankowiczów wydawało się tak bliskie… Po paru tygodniach sytuacja zaczęła się diametralnie zmieniać.

Lobby bankowe kontratakuje

Bankowcy, jak nieco się otrząsnęli z wydarzeń z 15 stycznia 2015 roku, zwarli szeregi i podjęli działania dokładnie w przeciwnym kierunku. „Przecież to nie nasza wina, jeśli ktoś ma zapłacić – mogą to być jedynie kredytobiorcy” – taką strategię przyjęli przedstawiciele sektora finansowego. I był to właśnie ten moment, kiedy lobby bankowe wypowiedziało wojnę. Nie tylko frankowiczom, ale także wszystkim, którzy mieli odmienne stanowisko. Z hasłem na ustach „kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam”, bankowcy – jak to na wojnie - ogłosili powszechną mobilizację. Wyciągnięto „z rezerwy” wszystkie osoby, które w jakiś sposób związane były z bankowością i czerpały z tegoż sektora określone profity.

Do porządku został przywołany m.in. przewodniczący KNF, który – jak wiemy z niedawnej historii – w kolejnych miesiącach torpedował wszystkie pomysły, aby problem frankowiczów rozwiązać systemowo. W podobnym tonie, to jest negując zasadność pomocy „nabitym we franki”, zaczął przemawiać ówczesny prezes NBP Marek Belka. A przecież niecały rok wcześniej, podczas Forum Bankowego, które odbyło się w kwietniu 2014 roku, grzmiał w kierunku bankowców tymi słowy, cytuję:

„Kre­dy­ty wa­lu­to­we, są jak spo­łecz­na ty­ka­ją­ca bomba. Nie dajmy się oszu­kać, że one nie mają żad­ne­go zna­cze­nia, że lu­dzie spła­ca­ją te kre­dy­ty, a wy jakoś sobie ra­dzi­cie z ich fi­nan­so­wa­niem. […] Za­pro­po­nuj­cie takie roz­wią­za­nia, które by po­zwa­la­ły ten pro­blem jakoś roz­wią­zać. To nie jest pro­blem, obok któ­re­go po­win­ni­śmy przejść obo­jęt­nie, bo to się nam bę­dzie czkaw­ką od­bi­jać.”

Frankowicze vs. Trolle

W walce przeciwko frankowiczom ramię w ramię z bankami stanęła … armia trolli. Przypadek? Nie bądźmy naiwni. Jak mogło dojść do obecnej sytuacji, kiedy pod każdym artykułem dotyczącym problemu „frankowego” jest tylu nieżyczliwych poszkodowanym, opisuje blogerka Monika tutaj:

https://bylambankowymtrolem.wordpress.com/

Oddajmy zatem głos Pani Monice, oto fragment jej wypowiedzi na blogu:

Trolle wynajmuje firma pijarowa i ona im płaci. Ale skąd pochodzi ta kasa to trolle nie mają prawa wiedzieć. W przypadku trollowania bankowego może idzie z banku, kilku banków, ze związku banków, od lobbystów, a może od instytucji, która pilnuje interesów banków

Czyż nie brzmi to bardzo wiarygodnie? Faktem jest niezaprzeczalnym, że w 2015 roku, w sieci pojawiło się tysiące internautów, którzy podjudzali opinię publiczną przeciwko frankowiczom. W jaki sposób? Poprzez odpowiednie komunikaty w Internecie, w tym w komentarzach pod tekstami, które ten problem poruszały. Niektóre hasła znamy wszyscy, np.:

„Widziały gały, co brały”

Także takowe spotykamy bardzo często w sieci: „Dlaczego kredytobiorca ze swoim kredytem w PLN ma teraz do frankowiczów dopłacać?”, „A kto pomoże „złotówkowym frajerom”, z których wcześniej się frankowicze naśmiewali?

W ten sposób, poprzez zmasowane fabrykowanie podobnej treści bzdurnych komunikatów w ilościach hurtowych, z pomocą trolli, udało się przeobrazić temat toksycznych kredytów - na wojnę frankowicze kontra reszta Polski.

Po paru miesiącach „wojennych zmagań” lobby bankowe uzyskało miażdżącą przewagę nad wrogiem. Wbrew pozorom tym wrogiem nie byli jedynie frankowicze. Bankowcy, wykorzystując stworzoną w opisany sposób armię, stanęli do walki oko w oko z resztą społeczeństwa. Jak wiemy, batalię o systemowe rozwiązanie problemu frankowiczów lobby bankowe wygrało na całej linii: takowego rozwiązania nie będzie.

Poszkodowanym kredytobiorcom pozostało jedynie szukanie sprawiedliwości w sądach, lub podjęcie prywatnej wojny z kredytodawcą niekonwencjonalnymi metodami, które opisywałem m.in. w „Poradniku dla Zadłużonych”.

Poradnik dla zadłużonych czytaj tutaj:

Porady dla frankowicza: weź sprawy w swoje ręce! Część I

Porady dla frankowicza: weź sprawy w swoje ręce! Część II

Wielka wiktoria kredytodawców w walce z frankowiczami spowodowała to, że bankowcy pokazali nam swoją prawdziwą twarz. I nic nie wskazuje na to, aby zmienili oni swoje nastawienie do klientów, którym najpierw chcą wcisnąć na siłę jakiś produkt kredytowy, a potem - jeśli dłużnik ma kłopoty ze spłatą - nie mają dla takich osób litości. Jeśli kredytobiorca nie umie się w takiej sytuacji skutecznie bronić: zostanie bezwzględnie spacyfikowany.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych