Zwolnił kocioł garnek
Dziś premier Donald Tusk zwolnił ze stanowiska ministra skarbu państwa Mikołaja Budzanowskiego. W sumie, jak na Tuska, to prędkość niemalże światła. Czyżby Donald Tusk się zmienił jak nowy papież Franciszek i od teraz będzie działać szybko i zdecydowanie?
Każdy Polak zapamiętał jednoznaczną minę byłego już ministra Budzanowskiego z dnia, kiedy w mediach pojawiła się informacja o podpisaniu memorandum z Rosją i pytany o to przez dziennikarzy ten uciekł za szklane drzwi, by zadać - zapewne swoim urzędnikom - słynne pytanie: Ale o co chodzi?. Ta mina, a raczej twarz urzędnika zmącona zaskoczeniem, przejdzie do historii jako przykład niekompetencji i kopania studni w chwili, gdy się pali stodoła.
Tak naprawdę, to w sumie żenująca sytuacja, w której niewiedzący nic na ten temat premier zwalnia niewiedzącego nic ministra. Dlaczego Donald Tusk nic na ten temat nie wiedział? To pytanie jest w sumie łatwe w odpowiedzi. Od kiedy Donald Tusk jest premierem niewiele się nauczył i niewieloma sprawami się interesuje. Widoczne to było choćby wtedy, gdy stanął na tle słynnej mapy z zieloną Polską i czerwonej pogrążonej w kryzysie Europy. Pytany wtedy przez dziennikarzy o przyczyny sukcesu również nie umiał odpowiedzieć skąd się on wziął.
Skoro wtedy nie wiedział, gdy było dobrze, to logiczne jest, że nie może nic wiedzieć, kiedy jest źle. Dlaczego? Bo zgodnie z rządową strategią pijarową premier nie pokazuje się na tle niczego niedobrego. Choć odwołanie ministra jest właściwą decyzją, to tak naprawdę służy jedynie ratowaniu twarzy niekompetetnego premiera. No, ale taka jest mentalność kotła, który przygania garnkowi.
Jacek Strzelecki