Wypiąć się na Afrykę?
Pytanie stare jak świat - jeśli za rogiem piszczy bieda, czy pomagać trzy ulice dalej ? Czy wypięte brzuszki głodujących nigerskich czy somalijskich dzieci powinny nas wzruszać, jeśli w Polsce zostało lub powinno zostać objętych programem dożywiania około 800 tysięcy dzieci?
W ostatnich latach na pomoc rozwojową dla innych państw, zarządzaną głównie przez MSZ, przeznaczano rocznie miliard złotych, blisko 0,08 proc. PKB. Pieniądze te trafiły w zdecydowanej większości na Białoruś, na Ukrainę, do Mołdawii, Gruzji, Afganistanu, Autonomii Palestyńskiej oraz do Angoli.
Trzydzieści procent ubóstwa
A teraz zestawmy to z innymi liczbami.
Ostatni raport UNICEF „Warunki i jakość życia dzieci w krajach rozwiniętych” stawia Polskę na 22 miejscu z 29 badanych państw jeśli chodzi o warunki materialne w jakich żyją najmłodsi i na 26 jeśli chodzi o warunki zamieszkania. Trzy ostatnie miejsca zajmują Litwa, Łotwa i Rumunia. Polska Akcja Humanitarna w ramach akcji Pajacyk w tym roku szkolnym dożywia aż 1138 uczniów. Nie nastrajają też optymizmem ostatnie badania GUS. Za zagrożone ubóstwem uznano 13,5 procent gospodarstw domowych. Oznacza to, że nie zostało w nich zaspokojonych co najmniej 10 z 30 istotnych potrzeb ludzi. Część rodzin nie posiada lodówki, pralki, nie mówiąc o takim luksusie jak komputer czy dostęp do internetu. Za to ponad 70 proc. badanych gospodarstw nie było dotkniętych żadnymi formami ubóstwa. Optymistyczne? Nie bardzo. Pesymista stwierdzi, że słynna, zapełniona w 1/2 wodą, szklanka jest do połowy pusta - prawie 30 proc. gospodarstw ubóstwo, w jakimś wymiarze, jednak dotyczy.
Bezrobocie rośnie. Zasiłek dla bezrobotnych niski. Zapomogi rodzinne śmieszne. Przybywa także u nas tzw. „pracujących biednych” - ludzi, którzy cały czas ciężko pracują, ale mimo to nie są w stanie wyjść z biedy. Na ulicach też jakby więcej żebraków, z których tylko część to cwaniacy żerujący na ludzkiej naiwności. Pozostali schowali wstyd i poczucie godności do kieszeni żeby przetrwać.
Czy w tej sytuacji powinno się pomagać innym krajom? Czy fair jest, wobec powyższych faktów, wspierać głodujących w Afryce czy dotkniętych wojną w Azji? Naprawdę stać nas na to?
Z troską o Afrykę
„Polska Akcja Humanitarna niech się zajmie problemami humanitarnymi w kraju, jest ich dość i to na wyciągnięcie ręki. Wystarczy wspomnieć głodne dzieci, które w domu nie zawsze mogą liczyć choćby na ciepły posiłek, emerytów losujących czy wykupić leki czy jedzenie, ludzi opiekujących się osobami obłożnie chorymi itd.” - pisze zirytowany internauta w odpowiedzi na prośbę o datki dla Syrii.
„Nie stać nas Polaków na rozdawanie pieniędzy, bo sami potrzebujemy pomocy od państwa” - dodaje inny.
Jest to jednak głos mniejszości. Polacy chcą pomagać. Godzą się, żeby z budżetu przeznaczać na pomoc określoną kwotę, przecież z ich podatków. Ponad 70 proc., badanych przez OBOP uważa, że powinniśmy wspierać biedniejsze państwa i nie przeraża ich kwota ponad 1,3 mld złotych, którą wyda w tym roku na ten cel rząd. Kiedyś tak uważało nawet 90 proc. Polaków .Nawet dziś jest to najlepszy wynik w Europie.
Za priorytetowe przy pomaganiu uznajemy państwa afrykańskie. Nic dziwnego. Do wyobraźni i sumień najsilniej trafiają obrazki głodujących nigerskich czy somalijskich dzieci z pozbawionymi mięśni kończynami i wydętymi z głodu brzuszkami. Bo bez względu na sytuację, paradoksalnie, nasz kraj należy do kręgu tych zamożnych. Z braku żywności na razie nie umieramy. Nie brakuje nam wody pitnej i mamy dostęp do publicznej służby zdrowia – nawet, jeśli pozostawia ona wiele do życzenia.
Co szósty człowiek na Ziemi jest głodny, co sześć sekund z powodu głodu umiera jedno dziecko - czytamy na stronach Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH). Masz jedzenie w lodówce, wodę w kranie, toaletę w domu? Potrafisz pisać i czytać? Masz pracę, pomysł na urlop i marzenia na przyszłość? Takie szczęście należy do rzadkości. 1,3 mld ludzi na świecie żyje w głębokiej nędzy – informuje PAH.
Marzenia wielu z nas coraz częściej dotyczą pozbycia się problemów finansowych. Jednak pomimo kłopotów dnia codziennego i problemów dostrzegamy, że inni mają gorzej. Według badań OBOP 56 proc. z nas uważa po prostu za moralny obowiązek pomaganie biedniejszym krajom, aby mogły się rozwijać. I nie ma z tym nic wspólnego, wyniesione na przykład z wakacyjnej podróży doświadczenie nędzy w ubogim, położonym tysiące kilometrów od Polski kraju.
Pochwalając generalnie pomaganie ubogim państwom, a przede wszystkim uczestniczenie w celowych akcjach charytatywnych marzyłbym sobie przy tym , żeby równie mocno rząd pochylił się nad ubożeniem własnego narodu. Wreszcie zaczął skutecznie walczyć ze strefami ubóstwa i strukturalnego bezrobocia .Wdrożył prawdziwą, nie tylko na pokaz w postaci powrotu do dłuższych urlopów macierzyńskich dla części matek, dobrze przemyślaną i całościową politykę prorodzinną. Takie to majowe, weekendowe marzenie.