Polska zasługuje na więcej. A co z Francją?
Macron podróżuje po Europie i celowo omija Polskę i Węgry? OK. Może być to małostkowość, może być to też przemyślana taktyka negocjacyjna. Taka trochę rodem z przedszkola, typu „nie rozmawiam z tobą!” i strzelam focha, ale jakaś jest. Świadczy ona o dojrzałości autora. Mam za sobą kilka lat doświadczenia w biznesie i w byciu rodzicem. Podobnych technik negocjacji doświadczyłem sporo, ale jako ojciec sześciolatka. W biznesie chyba nigdy.
Nie chciałbym być źle zrozumiany – uwielbiam Francję i Francuzów. We Francji mam sporą część rodziny. Stąd też wiem, że możesz znać doskonale język francuski, ale nie jesteś prawdziwym Francuzem, dopóki nie umiesz wzruszyć ramionami i skomentować sytuacji jednym, ambiwalentnym „Pfff!” –pokazywanie, że ci nie zależy z pewną dozą nadętości, to zdecydowany wyróżnik francuskości. W pewnych sytuacjach przystoi, w pewnych nie (przystoi na kolacji z przyjaciółmi, nie przystoi np. na pogrzebie). Natomiast to, co widzimy u prezydenta Macrona, to jeszcze coś innego. To po prostu brak klasy i taktu oraz pierwsze objawy desperacji.
Blok wschodni i jego obecne rządy nie mają już europejskich kompleksów. Nie są wrażliwe – przewrażliwione? – na punkcie tego, jak postrzegają nas Europejczycy. I choć czasem można odnieść wrażenie, że nie jest to do końca fortunna rzecz, powoduje to, że grożenie, wyzywanie od prostaków i straszenie tym, że nie będziemy się bawić z grupą fajnych kolesi nie robi na nas większego wrażenia. Po dziesięciu latach dzikiego i blisko dwudziestu latach całkiem normalnego kapitalizmu wiemy, że interesy to nie jest przyjemna gra, że może być brutalna, bo w biznesie każdy broni swego.
Tyle że wydaje się, że to właśnie Macron nie umie grać w tę grę. Ten ambitny i energiczny, młody polityk, nazywany przez niektórych Ryszardem Petru Francji, nie powinien szafować tak wielkimi słowami i pięknymi wartościami Unii Europejskiej w zwykłych negocjacjach biznesowych. Nie pomaga w nich ośmieszanie kraju, którego nie potrafi przekonać dotychczasowymi metodami.
Sami Francuzi również przyznają, że nie było to ani racjonalne, ani eleganckie z jego strony. Francuski L’Express w TYM ARTYKULE wymianę „uprzejmości” między prezydentem Macronem a premier Szydło opisuje sformułowaniem: C’est la réponse, cinglante, de la bergère au Berger, czyli mówiąc prosto: pyskówka chłopa z chłopką. To samym przyznaje, że wypowiedzi Macrona były na – delikatnie rzecz biorąc – nie najwyższym poziomie. Sami Francuzi są również podzieleni w ocenie słów Macrona. Poniżej niektóre komentarze pod artykułami:
Tłumaczenie: Istnieją inne sposoby, aby wyrazić swoją dezaprobatę, niż być aroganckim (…)
Tłumaczenie: Najwyraźniej dyplomacja nie jest silną stroną pana Macrona …! I to nie jest pierwszy raz!
Jak widać sami rodacy zarzucają Macronowi brak klasy, brak taktu i to, że zachowuje się jak kieszonkowy Napoleon.
Patrząc na nietaktowane zachowanie Macrona oraz na wskaźniki francuskiej gospodarki, nerwowych wyskoków francuskiego prezydenta może być tylko coraz więcej.
Pow. Francja - Tempo wzrostu PKB, źródło: Tradingeconomics.com
Stanęła dynamika wzrostu francuskiego PKB. Stopa bezrobocia we Francji wynosi 9,3 procent (lipiec), a Macron w kampanii obiecywał cuda. Miało być przede wszystkim „więcej liberalizmu dla firm w relacjach z pracownikami i równocześnie więcej ‘egalite’ [równości] dla pracobiorców. Zdaniem Macrona oznacza to zwiększenie równości szans i dokształcanie. W ciągu trzech miesięcy od Macrona odwróciła się też 1/3 jego wyborców. Presja na prezydencie Macronie jest coraz większa. Widocznie, szybciej od przewidywań, zaczął on od tej presji pękać. Znacznie szybciej.
Oczywiście, Francuzi to dumny naród. Będą bronić swoich interesów i swojego prezydenta. Jeśli będą - a będą! - zarzucać nam bycie cynicznymi barbarzyńcami, to dlatego, że w naszym postępowaniu widzą zagrożenie dla swoich interesów.
Tłumaczenie: -Polska? To ten kraj, który prawie wrócił do Europy, ale wcześniej wziął czek od Unii na zakup amerykańskich myśliwców?
Jednak to nie znaczy, że szef tego „prawdopodobnie najbardziej cywilizowanego kraju na świecie” może zachowywać się i mówić tak bezczelnym tonem. Ewidentnie –pardon le mot – Merde! To on tym razem stracił okazję, żeby milczeć.
Dylemat na dziś: czy powinniśmy uczestniczyć w takim dyskursie metodą oko-za-oko? Wolałbym, żeby pani premier mojego kraju nie zniżała się do takiego poziomu, bo jest on po prostu – przykro stwierdzić - zbyt niski. I nie ma znaczenia, że reprezentuje go prezydent wspaniałej Francji.
Może jeszcze inaczej: kiedy dziecko próbuje ci narzucić taką grę, najlepiej je zignoruj. Zbywanie takich zachowań to właśnie najskuteczniejsze narzędzie walki z małym dyktatorem. Zadziała w Twoim domu, zadziała w Palais de l’Élysée.
I jeszcze jedno, być może biznesowo najważniejsze w całej tej dyskusji: Macron powiedział, że Polacy zasługują na coś więcej. Macron broni interesu polskiego pracownika, by ten zarabiał tyle samo we Francji, co Francuz. Paradoksalnie, w dużym skrócie, oznaczałoby to, że stawki we Francji musiałyby po prostu pójść w dół, aby osiągnąć optymalny poziom wynagrodzenia pracowników polskich i francuskich. De facto oznacza to, że prezydent Macron chce, żeby Francuzi zarabiali mniej. Bravo! Bravo, Monsieur le Président! Chapeau, Monsieur le Président! Ten klasyk francuskiej piosenki „Bravo monsieur le monde” Michela Fugain kończył refren słowami:
Même quand les gens diront Que vous ne tournez pas toujours très rond…
-tłumacząc wprost: brawo, brawo, panie Wspaniały, nawet gdy ludzie mówią po kątach, że niespecjalnie się obracasz…
Wiemy to już my i zaczynają widzieć to sami Francuzi: wydaje się, że to Francuzi zasługują na coś więcej.
Maksymilian Wysocki