Kredyt frankowy ciągle znacznie droższy od złotowego
W ostatnim czasie w mediach prezentowane są artykuły i wypowiedzi formułowane przez Związek Banków Polskich oraz dziennikarzy, których jedynym źródłem informacji jest ZBP, dotyczące wysokości rat kredytu i zadłużenia tzw. „frankowiczów”. Nieprawdziwe informacje, według których kredytobiorcy “frankowi” mieliby płacić niższe raty niż kredytobiorcy “złotowi” zostały już zdementowane przez Urząd Komisji Nadzoru Finansowego Trudno zatem zrozumieć, że dezinformacja ta pojawia się po raz kolejny w przestrzeni publicznej.
Pragniemy podkreślić, że Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu walczy o prawa wszystkich kredytobiorców i wszystkich klientów banków. W pierwszej kolejności zależy nam na tym, by banki działały zgodnie z obowiązującym prawem. W interesie wszystkich klientów banków jest, by umowy przedstawiane przez bank nie zawierały zapisów abuzywnych (nieuczciwych) oraz aby klienci nie ponosili kosztów opłat sprzecznych z przepisami prawa. Złotowe kredyty hipoteczne w Polsce nie muszą być aż 3-krotnie droższe w porównaniu do kredytów w Niemczech, czy we Francji. Nie widzimy ekonomicznego uzasadnienia ponoszenia wyższych kosztów w porównaniu do obywateli Państw UE, których średnie zarobki są 3 krotnie wyższe, natomiast odsetki od kredytów hipotecznych są 3-krotnie niższe.
Liczymy na to, że nasz wysiłek przyczyni się do obniżenia cen usług bankowych dla klientów i doprowadzi do sytuacji, w której koszty kredytów dla Polaków będą porównywalne do średniej w państwach Unii Europejskiej.
Nieprawdziwy kurs średni i zmanipulowane marże w symulacjach ZBP
W materiałach prezentowanych przez Związek Banków Polskich pojawia się nieprawidłowa, wprowadzająca w błąd symulacja dotychczasowych kosztów kredytu ponoszonych przez kredytobiorcę „złotowego” i „walutowego”. Aby skonfrontować podane dane z rzeczywistością Stowarzyszenie przeprowadziło własne obliczenia weryfikujące wyniki prezentowane przez ZBP. W symulacji weryfikacyjnej przyjęto marżę kredytu 2.0 p.p. dla kredytu „frankowego” oraz 1.5 p.p. dla kredytu „złotowego”. Założenia te wynikają wprost z tabel marży z marca 2006 oraz z danych prezentowanych w raportach NBP na wykresie nr 1 i są przyjęte na odwrotnym poziomie, niż założył ZBP dla własnych, z góry założonych celów zmanipulowania na korzyść „frankowiczów” ostatecznego wyniku obliczeń:
W wynikach uzyskanych w symulacji opartej na rzeczywistych marżach praktycznie nie ma różnicy w 12-to letniej obsłudze obu typów kredytu (różnica za 12 letni okres wpłaconych rat, to 2.670,75 zł – patrz wykres nr 4), jednak w przypadku przedwczesnego rozwiązania umowy z dniem 1 marca 2018 roku (np. z powodu zaległości w spłacie) całkowity koszt obsługi kredytu indeksowanego („frankowego”) byłby o blisko 91 tys. złotych wyższy od tego bez indeksacji („złotowego”). Bieżąca różnica w wysokości raty, to blisko 270 zł na korzyść kredytu „złotowego” (patrz wykres nr 2) . Należy podkreślić, iż kredyty odnoszące się do walut obcych, pomimo wielu lat spłaty, ciągle mają saldo wyższe od kwoty wypłaconej. Kredytobiorca „złotówkowy” miał również możliwość refinansowania kredytu na znacznie korzystniejszych warunkach w trakcie wykonywania umowy (np. zmiana marży do poziomu nawet 0,7 p.p.), czy też sprzedaży, zamiany kredytowanej nieruchomości. Takich możliwości kredytobiorca „walutowy” został całkowicie pozbawiony, stając się zarazem współczesnym niewolnikiem sektora bankowego. Niewolnikiem, którego nierzadko głównym finansowym celem stało się zaspokajanie roszczeń banku pod przymusem. Przymus ten uwidacznia się groźbą popadnięcia w dług, którego nie jest w stanie zaspokoić nawet sprzedaż kredytowanej nieruchomości.
Analitycy ZBP przyjęli także w swoich założeniach nierealny kurs średni (zbliżony do średniego kursu NBP), zamiast odnieść się do rzeczywistych tabel kursów kupna/sprzedaży wybranego banku. Poprzez tę manipulację na wykresach ZBP ukryty został opisany szerzej poniżej mechanizm spreadowy, poprzez który już w dniu uruchomienia kredytu banki przyznawały sobie kilkanaście tysięcy złotych ukrytego wzrostu zadłużenia (w analizowanym przypadku jest to kwota przekraczająca 15 tys. PLN, czyli ponad 5% kwoty udzielonego kredytu) – banki przeliczały nieistniejące waluty na złotówki nawet nie wg kursu rynkowego czy NBP, a wg tabel kursowych oderwanych od warunków rynkowych.
Ukryta w spreadach marża
Żeby lepiej zobrazować mechanizm ukrytej marży, posłużymy się przykładem. Załóżmy, że powyższy kredyt został wypłacony w piątek na konto dewelopera (prowadzone również w banku kredytodawcy). Klient banku dowiedziawszy się w sobotę od dewelopera, że cena metra mieszkania jednak będzie zdecydowanie wyższa, postanawia niezwłocznie zerwać umowę z deweloperem i przedterminowo spłacić kredyt już po jednym dniu korzystania z udostępnionego kapitału. Deweloper przelał więc z powrotem klientowi wpłacone środki, ale klient ze zdumieniem stwierdził, że musi wpłacić w sobotnie przedpołudnie w kasie placówki banku dodatkowo ponad 15 tys. zł celem rozwiązania umowy (choć w tabeli opłat i prowizji przedterminową spłatę kredytu bank wycenił na 3 tys. zł, które klient też oczywiście był zmuszony, zgodnie z zawartą umową wpłacić).
Poniższa tabela pokazuje ukryte oprocentowania jednego dnia korzystania z kredytu oraz RRSO dla kredytu udzielanego na jeden dzień (w ujęciu tzw. kredytu darmowego czyli 0% bądź z opłatami od wcześniejszej spłaty i odsetkami za jeden dzień korzystania z udostępnionego kapitału).
Powyższe wyliczenia to nie pomyłka - przyjmując za NBP, że spread to ukryta marża kredytu indeksowanego do waluty obcej, jednodniowe koszty odsetkowe oprocentowanego ukrytą marżą spreadową tzw. kredytu darmowego wynoszą 1871% i przekraczają ponad stukrotnie ustawowe odsetki maksymalne, a RRSO takiego kredytu to blisko 8,5 mld % (słownie osiem miliardów czterysta pięćdziesiąt milionów dwieście pięćdziesiąt dziewięć tysięcy sześćdziesiąt dziewięć procent) !!! Jeśli w obliczeniach uwzględniamy dodatkowo prowizję od wcześniejszej spłaty oraz odsetki zgodne z zapisami umowy, wtedy wartość RRSO dla jednodniowego kredytu wygląda jeszcze bardziej okazale - RRSO to ponad 329 mld % .
Dla zobrazowania różnic powyższe wyliczenia zestawione zostały z kredytem bez mechanizmu indeksacji. Jak widać ukryta marża powoduje, że tzw. kredyt darmowy z mechanizmem indeksacji, pomimo braku zmiany siły nabywczej złotówki względem szwajcarskiej waluty generuje niebotyczne RRSO uwidaczniając zarazem nielegalny charakter kredytów powiązanych z obcą walutą.
Chciwość banków uderza w klientów
Warto w tym momencie zwrócić uwagę, na fakt, że gdyby bank faktycznie zakupił za środki klienta walutę, to wysoki wydatek speadowy byłby przynajmniej częściowo uzasadniony. Banki udzielające kredytów indeksowanych i denominowanych w walucie jednak w większości przypadków nie wykorzystały ich zgodnie z przeznaczeniem - na zakup walut. Mówiąc wprost - banki zdefraudowały te środki - bez wiedzy klientów przeznaczały je na zyski, zamiast na stworzenie stabilnych podstaw finansowania kredytów hipotecznych. Bez wiedzy klientów banki zawierały umowy ubezpieczające kredyty “frankowe” CIRS/FX SWAP z instytucjami finansowymi zarabiającymi w Polsce na spekulacjach związanych z walutami i różnicami stóp procentowych tzw. carry trade. Banki stworzyły sytuację, w której kredyty tysięcy rodzin polskich wykorzystane były do gry spekulacyjnej m.in. na walucie. Kredyt „Kowalskiego” został poprzez te umowy zabezpieczające ryzyko walutowe banku połączony w parę z operacjami spekulacyjnymi ogromnych instytucji finansowych, mających nad nim przewagę kapitału i wiedzy o rynku. Czy nieświadomy działania banku klient wiedział, w jakiej grze uczestniczy? Czy bank informował go o tym ryzyku? Czy wreszcie zaoferował jakieś zabezpieczenie tego ryzyka, tak jak chętnie oferował inne ubezpieczenia? Odpowiedź na te pytania brzmi – nie. Chciwe banki zdefraudowały pieniądze klientów ze spreadów przeznaczone na zakup i sprzedaż walut. By więcej zarobić banki zabezpieczały się instrumentami, które nie wymagały kupna i sprzedaży franka, za to wprowadzały wyjątkowo duże ryzyko niestabilności na rynku walut i na rynku bankowym. Wymagające częstego odnawiania transakcje CIRS/FX SWAP nie nadawały się do finansowania długoterminowych umów kredytów hipotecznych i banki miały tego świadomość. Ryzyko to zmaterializowało się w drugiej połowie 2008 roku, kiedy CIRS/FX SWAP nie mogły być już odnawiane, bo rynek tych transakcji przestał działać, a kurs franka zmienił trend i poszybował w górę. O tym jak wielki wpływ miały te zdarzenia na rynki walutowe świadczy bezprecedensowa decyzja Banku Szwajcarii - SNB, który postanowił w 2008 roku interweniować na prośbę Narodowego Banku Węgier i NBP poprzez dedykowane dla nich operacje FX SWAP, pozwalające bankom w Polsce i na Węgrzech uratować płynność i ustabilizować rynek walutowy. Do tych dramatycznych zdarzeń: drastycznego wzrostu kursu franka do złotego i kryzysu w polskiej bankowości nigdy by nie doszło, gdyby banki, które otrzymywały od klientów pieniądze ze spreadów na zakup walut - faktycznie te waluty kupowały.
Błąd rachunkowy, wynikający z nieuwzględnienia spreadu
Wracając do symulacji Związku Banków Polskich należy w tym miejscu podkreślić rażącą manipulację danymi kursowymi. Kurs, po którym przeliczony został kredyt w tej symulacji to 2,4308 PLN/CHF (300.000 PLN / 123.417 CHF), a nie jak podaje ZBP 2,47 PLN/CHF, co wpływa na ostateczny wynik symulacji ukrywając część kosztów ponoszonych przez kredytobiorców „frankowych”. Manipulacja ta ma na celu wprowadzenie czytelnika w błąd, co do rzeczywistych kosztów tych kredytów.
W symulacji porównawczej prowadzonej przez Stowarzyszenie, kursy przyjęte do obliczeń pochodzą z rzeczywistych tabel wykorzystywanych do obsługi kredytów przez Polbank EFG. Wartość spreadu walutowego z dnia uruchomienia kredytu wynosi 5,13% osiągając w okresie dotychczasowych spłat poziomy rzędu 10,6 % (w okresie 12 lat przekraczając średni poziom 7,5%). Wg symulacji przedstawiciela ZBP wartość spreadu przyjęta została w oderwaniu od wartości rzeczywistych na poziomie 3%, co po raz kolejny zaniża rzeczywiste koszty ponoszone przez kredytobiorców „frankowych”. Należy poddać w wątpliwość, czy w obliczeniach ZBP spread w ogóle został uwzględniony? Prezentowany przez ZBP wykres zmian salda w żaden sposób tego nie potwierdza (saldo kredyty indeksowanego już w dniu wypłaty, ze względu na mechanizm spreadowy nigdy nie był równy wypłaconej kwocie kredytu).
Przy wspomnianych już założeniach, wykres nr 3 przedstawia porównanie wartości salda obu kredytów udzielonych w kwocie 300.000 PLN w okresie od marca 2006 do lutego 2018 roku. Kredytobiorca powiązany z walutą, po 12 lat spłaty ma do zwrotu 107,4% kwoty udzielonego kredytu, podwyższając swoje zadłużenie z początkowych 300.000 PLN do 322.220 PLN. W tym samym czasie „złotówkowicz” spłacił 23,8% kapitału początkowego swojego kredytu i ma obecnie do spłaty o blisko 94 tys. PLN mniej wypłaconego w 2006 roku kapitału, niż kredytobiorca powiązany z walutą.
Należy podkreślić, że wbrew twierdzeniom ZBP, kredytobiorcy obu typów produktów finansowych mieli udostępniony (jak również zapisany w treści umowy) kapitał w PLN a nie, jak sugeruje w swoich materiałach Związek - w CHF. Nierzetelnym jest więc podawana informacja, iż spłacony kapitał “frankowicza” uległ zmniejszeniu. Według wyliczeń opartych o bankowe zasady wyznaczania kapitału pozostałego do spłaty jest wręcz przeciwnie. W naszym odczuciu żądanie zwrotu kwoty wyższej, niż udostępniona jest wprost niezgodne z Prawem Bankowym , które mówi że “bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy (…) kwotę środków pieniężnych (…), a kredytobiorca zobowiązuje się do (…) zwrotu kwoty wykorzystanego kredyt wraz z odsetkami (…) ”.
Jak widać na wykresie nr 5 -nawet dla kredytobiorców, którzy zaciągnęli swoje zobowiązanie w roku 2006, porównanie łącznych kosztów obsługi kredytu (przy założeniu niezmienności warunków oprocentowania oraz jednakowego kursu do końca 30-to letniego kredytu) wypada zdecydowanie niekorzystnie dla kredytobiorców „walutowych”.
Porównanie kosztów obsługi kredytu
Wykres nr 6 przedstawia to, czego „zabrakło” w informacji przekazanej przez ZBP, czyli porównanie kredytów udzielonych w roku 2008 (czyli z czasu kiedy podpisano najwięcej takich umów).
Za podstawę do obliczeń posłużyły w tej symulacji średnie marże z kwietnia 2008 roku, które kształtowały się na poziomie 1,41% dla kredytu indeksowanego do CHF oraz 1,22 % dla kredytu bez indeksacji (na podstawie danych z 20 banków - cytując za portalem Comperia) z pozostałymi, niezmienionymi założeniami przyjętymi do analizy.
Wykres nr 6 przedstawia przedterminową spłatę kredytu w dniu 1 marca 2018 roku. Jak można zauważyć, tym razem kredytobiorca „frankowy” wpłacił do banku przez 10 lat blisko 11.100 PLN więcej, niż kredytobiorca „złotówkowy”. Przy przedterminowej spłacie to już różnica bliska 140.000 PLN. Kwota bieżącego zadłużenia kredytobiorcy „frankowego” jest wg. wyliczeń stosowanych przez banki do ustalania zadłużenia wyższa o 128.000 zł w porównaniu do zobowiązania kredytobiorcy „złotówkowego”. Wzrosła więc po 10 latach spłaty w stosunku do pierwotnego poziomu udzielonego kredytu o 22,9% przy równoczesnym spadku zadłużenia „złotówkowicza” o ponad 19,8%.
Uśredniona wysokość raty „frankowicza” z okresu 10 lat spłaty to kwota 1.673,62 zł, przy racie „złotówkowicza” niższej średnio o ponad 92 zł (średnia wartości raty „złotówkowicza” to w analogicznym okresie 1.581,26 zł) przy czym na dzień 1 marca 2018 roku rata wpłacona do banku przez „złotówkowicza” była niższa o ponad 311 zł od raty kredytu indeksowanego do waluty CHF.
Arkadiusz Szcześniak, Marek Rzewuski, Wojciech Żołądek, Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu