Opinie

Rosyjski system bankowy przed godziną próby

Marek Budzisz

Marek Budzisz

analityk, publicysta tygodnika "Sieci" i "Gazety Bankowej", znawca Rosji

  • Opublikowano: 21 września 2018, 10:53

    Aktualizacja: 22 września 2018, 21:21

  • 8
  • Powiększ tekst

We czwartek (20.09) prezydent Trump podpisał dwa dokumenty związane z sankcjami wobec Rosji. Obydwa mają charakter w gruncie rzeczy porządkujący ten obszar, ale są też ciekawe nowości.

Za najważniejsze, prócz uzupełnienia listy firm i oligarchów objętych amerykańskimi restrykcjami (np. dodano do czarnej listy Prigożyna i powiązaną z nim grupę najemników – tzw. Kompanię Wagnera) uznać trzeba ich rozszerzenie na osoby i firmy, które realizowały z Rosjanami transakcje na zakup broni i uzbrojenia. W tym konkretnym przypadku rzecz dotyczy Chińczyków, a precyzyjnie rzecz ujmując wtórnymi sankcjami został objęty stosowny departament chińskiego Rady Wojskowej, który odpowiadał za zrealizowany już zakup rosyjskich samolotów Su (ich producent też znalazł się na czarnej liście) oraz systemów obrony rakietowej S – 400. I teraz struktura chińskiej armii odpowiadająca za zaopatrzenie w sprzęt wojska nie będzie mogła prowadzić rozliczeń w dolarach, jej aktywa znajdujące się w Ameryce zostaną zamrożone, objęta też zostanie zakazem dostaw nowoczesnych amerykańskich technologii.

Na krok ten patrzeć trzeba nie, jako na próbę „ukarania Chińczyków”, ale jako wyraźny sygnał wysłany ewentualnym nabywcom rosyjskich technologii wojskowych, z jakimi kłopotami muszą się liczyć, jeśli zdecydują się na zakupy w Moskwie. Jest to krok o charakterze wyraźnie gospodarczym, którego celem ma być albo skłonienie klientów Rosjan do zaprzestania zakupów (np. Indii i Turcji), albo podniesienie politycznej i gospodarczej ceny transakcji. Rosjanie będą mogli sprzedawać na świecie swoje uzbrojenie, ale po to, aby, zniwelować pośrednie koszty związane z amerykańskimi sankcjami, najprawdopodobniej zmuszeni będą do obniżenia ceny, lub zwiększenia swego zaangażowania kapitałowego (kredyty). W każdym z tych wariantów, Rosja, drugi obecnie na świecie eksporter broni, traci.

Drugi podpisany przez Trumpa dokument daje możliwość amerykańskiemu Ministerstwu Finansów wydania każdemu bankowi aktywnemu w Stanach Zjednoczonych zakazu przeprowadzanie rozliczeń w dolarach, i generalnie jakichkolwiek operacji (chyba, że udowodni się, że są to operacje mające na celu poprawę położenia ludności) firm i osób znajdujących się na liście amerykańskich sankcji. Dodatkowo zobowiązuje się wszystkich przedstawicieli USA, zasiadających w jakichkolwiek międzynarodowych instytucjach, aby ci „podjęli niezbędne działania celem zablokowania możliwości uzyskania kredytów przez osoby i podmioty znajdujące się na liście objętych sankcjami”.

Ten dokument, podpisany w przeddzień powrotu Kongresu do prac nad nowymi ustawami wprowadzającymi kolejne restrykcje odczytywać trzeba, jako wyraz intencji Białego Domu, iż między administracją a Kongresem w istocie nie ma sporu czy sankcje i to twarde należy wprowadzać, jedynie kwestią dyskusji mogą być sprawy techniczne i to czy rykoszetem nie uderzą one w amerykańskie podmioty.

Tak też sygnały napływające z Waszyngtonu odczytuje międzynarodowy świat finansowy. Według ostatniego raportu Raiffeisen Bank w sierpniu z rachunków bankowych rosyjskich korporacji oraz osób prywatnych wycofano 4,9 mld dolarów, o 60 % więcej niźli w poprzednim miesiącu (3 mld dolarów). Jest to po części efekt wahań na rosyjskim rynku walutowym, ale zasadniczy powód, zdaniem analityków, takiego zachowania jest inny. Otóż rosyjski firmy, jeszcze zanim sankcje dotyczące kredytowania ich aktywności zostały wprowadzone, już zetknęły się z problemem narastających trudności z zaciąganiem nowych kredytów na Zachodzie, celem spłaty tych, których terminy zaspokojenia nadchodzą. Kłopoty z rolowaniem długu oznaczają konieczność ich spłaty, a to równa się sięganiu do rezerw. W efekcie płynność dolarowa rosyjskiego systemu bankowego spadła niemal do zera, co skłoniło Bank Centralny do interwencyjnego uplasowania w systemie rekordowej kwoty 2,8 mld dolarów.

Z innym problemem muszą mierzyć się rosyjscy eksporterzy surowców. Właśnie Surgutnieftgaz, trzecia pod względem wielkości wydobycia rosyjska firma naftowa wystąpiła do swoich klientów z propozycją przejścia na rozliczenia handlowe w euro. Jak informują Agencje w rozsyłanych właśnie przez firmę propozycjach aneksów do kontraktów, zawierających takie właśnie rozwiązanie, w charakterze uzasadnienia dla takiego kroku podaje się możliwość zaistnienia w grudniu „trudności z rozliczeniami w dolarach”. Jednak taki krok oznacza być może konieczność mierzenia się z dwoma wyzwaniami.

Po pierwsze sytuacja w strefie Euro wcale nie jest stabilna, zaś dość niekonwencjonalna polityka budżetowa włoskiego rządu może mieć niekorzystny wpływ na kurs europejskiej waluty. Ale drugim problemem jest los kapitałów będących w dyspozycji rosyjskich firm. W przypadku Surgutnieftgazu jest to szczególnie ważne, bo firma określana jest mianem „skarbonki Kremla”. Według ostatnich dostępnych danych jej płynne środki wynoszą nie mniej niźli 44 mld dolarów i zdeponowane były, w przeważającej mierze w rosyjskim systemie bankowym.

Problemy największych rosyjskich firm, z racji ich znaczenia dla systemu bankowego łatwo mogą oznaczać kryzys tego ostatniego. Agencja Moody´s właśnie opublikowała raport, z którego wynika, że stopień koncentracji portfela kredytowego, ale również depozytów jest w przypadku Rosji niebezpiecznie duży. Wynika z niego, że w statystycznym rosyjskim banku na 20 największych klientów przypada około połowy portfela kredytowego i niemal 1/3 depozytów. Warto też zwrócić uwagę, że analitycy przygotowujący raport uznali za celowe dodanie ciekawej uwagi. Otóż ich zdaniem w rzeczywistości stopień koncentracji portfeli kredytowych w rosyjskich bankach może być większy niźli wskazują na to dostępne dane. Przede wszystkim z tego powodu, że jest praktyką, właśnie po to, aby ominąć ograniczenia, rozdrabnianie dużych kredytów i udzielanie ich różnym podmiotom, choć końcowy beneficjent jest jeden. Moody´s porównał stopień koncentracji portfeli kredytowych w Rosji z praktyką innych postsowieckich krajów. I wynika z tego, że gorzej jest tylko na Ukrainie (powyżej 50 %), a przecież kraj ten uchodzi za kliniczny przykład oligarchizacji życia gospodarczego. Przy czym Ukraina ma lepszy od Rosji wskaźnik koncentracji depozytów.

W sytuacji narastania niepewności w związku z oczekiwanym zaostrzeniem amerykańskich sankcji rosyjski system bankowy może nas zaskoczyć. Rosyjskie media informują, że Moskiewski Bank Kredytowy, który pod koniec ubiegłego roku dostał 200 mld rubli (ok. 3 mld dolarów) od Rosnieftu, ma problemy z wypłatą depozytów. Aby zrealizować wypłatę przekraczającą 100 tysięcy rubli trzeba dzień wcześniej złożyć pisemne zamówienie. Przy okazji pisze się, że bank ten, mający wg. ostatnich danych 344 mld depozytów ludności, jest jednym z największych w Rosji – zajmuje 7 miejsce pod względem wielkości aktywów, i 10 biorąc pod uwagę wysokość depozytów osób fizycznych.

Obserwatorzy zwracają też uwagę na ostatnie dane, przede wszystkim związane z kolejnym miesiącem spadku przyrostu rosyjskiego PKB, który po sierpniu w skali roku wzrósł o 1 %. Utrzymanie się tego trendu i spodziewana recesja w roku następnym nie powiększą dochodów ludności, które po sierpniu na poziomie nominalnym i liczone rok do roku przewyższają tylko o 2,8 % zeszłoroczny poziom. A trzeba pamiętać, że ostatnie szacunki mówią o tym, że rosyjska inflacja w tym roku będzie wynosiła 4 do 5 %. Niebezpiecznie jednak w pierwszym półroczu wzrosła pula kredytów dla ludności – o 20,7 %. Taka ekspansja kredytowa stanowi potencjalne, zwłaszcza w obliczu spowolnienia wzrostu, albo działania niekorzystnych czynników zewnętrznych (takich jak sankcje) ryzyko dla stabilności całego sektora bankowego w Rosji.

Wiele wskazuje na to, że już zaczyna on trzeszczeć, ale godzina próby jeszcze przed nim.

Powiązane tematy

Komentarze