Kto steruje debatą o OFE?
Czy cichaczem dokonana zamiana WIG20 na WIG30 nie jest związana z dążeniem do zastąpienia Minimalnej Stopy Zwrotu benchmarkami, gdyż wtedy kluczowym się staje aby być w benchmarku a nie osiągać zyski?
Rząd chce dokonać skoku na część aktywów OFE, aby księgowo móc się bardziej zadłużyć, a w zamian – zamierza pozwolić PTE zarządzać resztą środków swobodnie, przy znacznie mniejszej kontroli. Chce np. pozwolić im inwestować we wszelkiego typu akcje instrumenty pochodne, oraz inwestycje zagraniczne. A jeśli chodzi o podstawowy cel OFE jakim jest pomnażanie kapitału emerytalnego – zamierza zdjąć z nich obowiązek osiągania wyników powyżej tzw. minimalnej stopy zwrotu i zastąpić ją benchmarkami, tj. gotowymi wzorcami pasywnego inwestowania w formie np. indeksów giełdowych lub z góry ustalonych portfeli. W zamian za te korzystne dla PTE, a niekorzystne dla emerytów ustępstwa minister finansów chce dokonać księgowego zabiegu redukcji wydatków budżetu i przerzucenia setek miliardów zobowiązań do ZUS, gdzie nie są one księgowane jako dług publiczny. Tymczasem nie jest prawdą, że OFE powiększają dług publiczny. W rzeczywistości OFE jedynie ujawniają dług publiczny państwa, tzn. powodują, że przyszłe pozabilansowe zobowiązania emerytalne państwa wobec własnych obywateli stają się, przynajmniej w części, elementem długu publicznego. Jeśli natomiast zostaną przeniesione z OFE do ZUS, staną się zobowiązaniami pozabilansowymi, z których nikt nigdy rządu nie rozliczy.
Ostatnio opinia publiczna w Polsce została zszokowana informacją o proponowanej obniżce emerytur w Portugalii w ramach kuracji pomocowej zaaplikowanej przez tzw. trojkę. Okazuje się że o ile w Polsce ludziom w głowie się nie mieści, że w ramach pomocy instytucjom finansowym można obniżać wypracowane emerytury jednocześnie nie zmniejszając długów emerytów względem banków, o tyle nie widzą że „skok na OFE” będzie niosło dla nich te same konsekwencje. Okazuje się, że Komisja Europejska nakazując obniżki wydatków publicznych w celu pozyskania środków na spłatę długów, nie przykłada równej miary do respektowania zobowiązań względem obywateli. Tego typu konkluzje byłyby logicznym wytłumaczeniem dlaczego mimo dziesięcioletnich starań OFE nie mogą stać się elementem finansów publicznych i redukcja zobowiązań emerytalnych, poprzez inwestowanie składek nie znajduje wsparcia w Europie. Komisja Europejska zdaje sobie sprawę że ratując banki w przyszłości będzie wymagała ograniczenia wypłat emerytur i nakładów na zdrowie jako źródła jedynych oszczędności.
O ile obecna debata jest niewątpliwie istotna, to jednak nie wnosi nic nowego do tego, co przed dziesięcioma latami było opisane w Raportach UNFE. Jedyna różnica polega na tym, że minęło 13 lat, a „twórcy reformy” wtedy na pierwszych stronach gazet mówili: „nie straszyć”, albo że zaprezentowane badania ogłasza się, aby w przyszłości móc stwierdzić: „a nie mówiłem” podczas gdy obecnie to minister finansów podpuszcza populistycznie nastawionych ekspertów jedynie po to aby przejąć aktywa kapitałowe OFE i korzystając z cynicznej postawy KE, bardziej się zadłużyć za granicą, na koszt przyszłych pokoleń. W PiS podczas pierwszej kadencji udało się skupić ekspertów od systemów kapitałowych którzy mieli doświadczenie przy projektowaniu i tworzeniu reformy emerytalnej, doradzali rządom zagranicznym w ich reformach, oraz uczestniczyli na wielu forach działalności międzynarodowej. W efekcie owocnej współpracy udawało się z sukcesem przeprowadzać znaczące propozycje nowelizacyjne nawet w zdominowanym przez SLD parlamencie. Zespół powyższy przygotował program gospodarczy PiS w 2005 r. przyczyniając się do zwycięstwa wyborczego, jak i konieczne rozwiązania systemowe dotyczące rozwoju II i III filara jak i optymalnych form wypłat świadczeń emerytalnych zawartych w przygotowanych opracowaniach UNFE: „Bezpieczeństwo dzięki emeryturze – raport na temat zakładów emerytalnych oraz sposobu wypłat emerytur z II filara”, „Bezpieczeństwo dzięki zapobiegliwości” - propozycje systemowe dotyczące rozwoju upowszechnienia Pracowniczych Programów Emerytalnych, „Bezpieczeństwo dzięki konkurencji – ocena realizacji reformy emerytalnej – analiza II filara”. Niestety po przejęciu rządu przez PiS ani osoby z powyższego zespołu, ani przygotowane propozycje programowe nie zostały wykorzystane.
W Polsce wiedza na temat tego że skazani jesteśmy na życie w skrajnym ubóstwie w podeszłym wieku bez gwarancji emerytalnych i zdrowotnych na tym etapie kompletnie nie dociera do obywateli. Za to są oni podpuszczani do pozbywania się majątku który powyższy proces ubożenia spowodowanego zapaścią demograficzną by zamortyzował. W procesie cynicznej realizacji tej polityki wykorzystywani są prawicowo nastawieni obywatele, których się napuszcza poprzez propagowanie hasła przejmowania banków zagranicznych, a to likwidowania kapitałowego zabezpieczenia emerytur. Pozwala to rządowi podejmowanie absurdalnych gospodarczo działań, jak wykupywania banków przez PKO od tych którzy chcą się z Polski wycofać, a to do przejmowania środków emerytalnych będących w OFE. Pod hasłami pseudonarodowymi i pseudowalki z zagranicznymi kapitalistami mimo iż likwidacja OFE w praktyce oznacza dalszą wyprzedaż zagranicy do 18% akcji na giełdzie w Warszawie które obecnie są w portfelu OFE. Pozbycie się majątku oznacza przejście na wypłaty ZUS-u, który nie mając kapitału w przyszłości ograniczy nam wypłaty w sytuacji kryzysowej, przy poklasku pseudo praworządności europejskiej, tak jak to się stało w Grecji a obecnie proponowane w Portugalii.
Poddane presji Powszechne Towarzystwa Emerytalne koniec końców zgodzą się na ten zabór w zamian za ustępstwa, które zrekompensują im poniesione straty. Ale kij ma dwa końce. Pomysł, aby zastąpić minimalną stopę zwrotu benchmarkami postawi na porządku dziennym pytanie, do czego właściwie są nam potrzebne firmy zarządzające PTE, skoro inwestowanie w indeksy nie wymaga aktywnego wyboru? Przecież teoretycznie ZUS mógłby sam inwestować w pasywne indeksy, wybierając te, które cieszą się największym powodzeniem, a niewiele kosztują. Podczas gdy ta cała dyskusja o OFE uzewnętrznia słabość merytoryczną polskich elit, za co po raz kolejny boleśnie zapłaci polskie społeczeństwo.