Opinie

http://www.sxc.hu/
http://www.sxc.hu/

Wakacyjniak czwartkowy: Dwa przykłady francuskiej komuny

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 30 sierpnia 2013, 13:56

  • Powiększ tekst

Francuzi to urodzeni komuniści. Najpierw rewolucja francuska, cięcie głów, wolność, równość i braterstwo. Później super liczne résistance, którego członków można by wyliczyć na palcach jednej ręki, a ja mam wrażenie, że należeli do niego tylko René i Michelle Dubois z “Allo ‘Allo!”. Jednak wpisał się złotymi, komunistycznymi zgłoskami w historii naszego kontynentu. Po drugiej Wojnie Światowej zapatrzeni w blok sowiecki chadzali po barach głosząc wyższość systemu socjalistycznego nad kapitalizmem. W XXI wieku wybrali Francoisa Hollande’a na prezydenta. Ale to i tak tylko symbole. Fakty są bardziej fascynujące.

Sektor energetyczny

Przed 1989 rokiem w Polsce istniał resort energetyki, który koordynował pracę pięciu okręgów energetycznych - wielozakładowych przedsiębiorstw państwowych. Ich zadaniem było wytworzenie i dystrybucja prądu, ale także budowa i konserwacja sieci przesyłowych. Zwyczajnie wszystko co z energią związane tak, aby każdy mieszkaniec wielkopłytowego osiedla mógł cieszyć się telewizorem, radiem i nie musiał kupować świeczek.

W prawie całej Europie (w tym także w Polsce) sektor energetyczny jest mocno wyregulowany, ale przynajmniej są tam wprowadzane jakiekolwiek zasady konkurencji. Unijna dyrektywa dzieli energetykę na cztery podsektory: wytwarzanie, przesył, dystrybucja i obrót. Jedna firma nie może zajmować się jednocześnie wytwarzaniem i obrotem, czy dystrybucją - musi istnieć “spółka-córka” z własnym zarządem i kapitałem. Dystrybucja jest praktycznie wszędzie rozdzielona terytorialnie na kilka firm, przesył to linie wysokiego napięcia z natury rzeczy w rękach jednej firmy (w Niemczech podzielone terytorialnie pomiędzy przedsiębiorstwa jednocześnie zajmujące się dystrybucją) a w obrocie i wytwórczości istnieje “wolny rynek”. Tak to się mniej więcej przedstawia w całej Unii Europejskiej, poza Francją. Tam sektor energetyczny wygląda dokładnie tak, jak u nas przed 1989 rokiem, tyle, że zamiast resortu jest jedna państwowa firma. Électricité de France. Powstała za rządów komunistycznej partii pod patronatem ministra przemysłu Marcela Paula, przy pomocy nacjonalizacji ponad tysiąca średnich firm zajmujących się różnymi zagadnieniami z zakresu sektora energetycznego. Do 2004 roku Électricité de France była firmą państwową, teraz jest notowana na giełdzie, ale pakiet większościowy (ok 80%) i tak należy do skarbu państwa francuskiego. Owa firma zajmuje się wszystkim począwszy od wytwarzania, poprzez przesył i dystrybucje na dostawie skończywszy. Ot, nowoczesność.

Wszechmocne związki zawodowe

To problem palący w każdym kraju współczesnej Europy, jednak w przypadku Francji zagadnienie ma rozmiar gigantyczny. Każda firma zatrudniająca powyżej 50 pracowników musi posiadać comité d'entreprise, czy związek pracowniczy, który wspólnie z właścicielem omawia “duże decyzje”. Do “dużych decyzji” należą oczywiście płace i zwolnienia, ale także strategia rozwoju firmy! To prawdziwy absurd, bo przecież gdyby pracownik wiedział jaką strategie ma przyjąć firma nie byłby pracownikiem, tylko miałby własne przedsiębiorstwo! Firmy (jakież to absurdalne!) muszą utrzymywać ową comité i dawać im budżet na ich potrzeby w wysokości 2% funduszu płac. Ów fundusz ma służyć “działaniom kulturalnym i społecznym”. We wspomnianej wcześniej Électricité de France fundusz ten wynosi 400 milionów euro. Proszę sobie wyobrazić jak ogromną władzę można sobie za takie pieniądze “kupić”!

I wreszcie następuje sprawiedliwość! Niech kapitalista płaci udręczonej klasie robotniczej na kulturę i społeczeństwo!

Te przykłady to tylko dwa z francuskiego morza socjalistycznych rozwiązań. Fascynujące jest to, w jaki sposób ten kraj przez wiele lat cieszył się prosperity pomimo centralnego sterowania.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych