Opinie

Rys. Adam Polkowski
Rys. Adam Polkowski

„Zielona wyspa” rozkwita jesienią

Janusz Szewczak

Janusz Szewczak

polski analityk gospodarczy, nauczyciel akademicki i publicysta, poseł na Sejm VIII kadencji

  • Opublikowano: 4 października 2013, 14:57

  • Powiększ tekst

Premier D. Tusk ogłosił koniec kryzysu w Polsce i w strefie euro. Rządowa propaganda z TVN CNBC na czele poraża wręcz nas – obywateli informacjami o fantastycznych danych gospodarczych i pędzącym ożywieniu gospodarczym nad Wisłą. Tak nas rozśmieszają informacjami o definitywnym końcu kryzysu, że niektórzy mają już z tego powodu zajady od śmiechu. Polska gospodarka i finanse są tak ożywione i rozpędzone, że trzeba bardzo uważać, przechodząc w Warszawie przez ul. Wiatraczną – gdzie mieści się siedziba TVN CNBC – by nie zostać rozjechanym przez pędzącą do przodu polską gospodarkę. Były wiceminister finansów, główny ekonomista L. Kotecki ogłasza publicznie, że „na razie jest fajnie”.

To wszystko z powodu tego, że wskaźnik przewidywań przedsiębiorców PMI dla przemysłu wzrósł w sierpniu z 51 proc. z haczykiem do 52 proc. z haczykiem. Te fantastyczne dane to wzrost produkcji przemysłowej po odsezonowaniu w lipcu zaledwie o 2,8 proc. r/r i wzrost sprzedaży detalicznej o 4,3 proc. Zapomniano tylko Polakom powiedzieć, że w lipcu 2013 r. mieliśmy o jeden dzień roboczy więcej niż w lipcu ubiegłego roku – sklepy i firmy były o jeden dzień dłużej otwarte. Jeszcze lepszą wiadomością jest to, że znacząco wzrosła produkcja wyrobów z drewna, korka, słomy, wikliny oraz z gumy i plastiku. Jak widać, statystyka umie czynić cuda. Więcej też w okresie wakacji przyjechało do nas turystów z Litwy, Słowacji, obwodu kaliningradzkiego na zakupy – ot i cała tajemnica sukcesu wątpliwego cudu gospodarczego.

Nie wiadomo, czy owe zaklinanie danych statystycznych i dramatyczne poszukiwanie światełka w tunelu jest bardziej śmieszne, czy bardziej żałosne. A że ten rząd i minister finansów potrafi ą się potężnie pomylić, najlepiej niech świadczy fakt, że gdy idzie o dochody z mandatów, kar i grzywien od polskich kierowców, zapisanych w budżecie w wysokości 1,5 mld zł, J. Vincent-Rostowski pomylił się tym razem „tylko” ponad 17-krotnie i spodziewa się ściągnąć zaledwie 86 mln zł, choć do lipca wpłynęło mu tylko 48 mln zł. Gdyby nie eksporterzy, którzy przecież w dużej części nie są już polskimi firmami, mielibyśmy recesję, bo wzrost eksportu zaledwie o 5 proc. w sierpniu to nie jest żaden przełom, a wzrost PKB o 0,8 proc. w II kwartale, po wzroście w I kwartale o zaledwie 0,5 proc., mieści się w granicach błędu statystycznego.

Skoro jednak jest tak dobrze, to dlaczego rząd chce składek ZUS od umów-zleceń, posłowie PO chcą wprowadzenia OC dla rowerzystów, urzędnicy Izby Skarbowej z Łodzi podlegli ministrowi finansów chcą wprowadzić VAT od pogrzebów, a straż leśna chce karać grzybiarzy mandatami po 500 zł, a nawet 5 tys. zł. W pierwszym półroczu tego roku do sądów trafiło ponad 2,2 tys. wniosków o upadłość, to według firmy Coface aż o 7,5 proc. więcej niż w 2012 r. Sądy wydały już blisko 500 postanowień o upadłości. Podwyższony VAT, na którym każdy Polak traci o ok. 1 tys. zł, który miał zostać obniżony do 22 proc. w 2014 r., a zostanie przedłużony aż do 2016 r. włącznie.

Czekają nas podwyżki akcyzy na wyroby tytoniowe, alkohol, gaz ziemny i paliwa. Tak właśnie wygląda odpowiedzialny optymizm rządu i słynne już odbicie w gospodarce. Te „sukcesy” nie dziwią, skoro rząd premiera D. Tuska ma prawie 100 doradców, sam premier 28 doradców, a minister gospodarki J. Piechociński 8 doradców. Jest tak dobrze, że minister finansów J. Vincent-Rostowski zakwestionował plan finansowy NFZ, który opiewa łącznie na kwotę 67 mld zł, w obszarze leczenia dzieci zwiększoną o 63 mln zł, i zaliczkowo drenuje PZU, ściągając dywidendę za przyszły rok jeszcze w tym roku.

Gospodarka odbija się więc od dna jak martwy kot, który spadł z 10. piętra na beton, a słynne już i humorystyczne ożywienie gospodarcze przypomina ożywienie na afrykańskich sawannach, gdy hieny i sępy zlatują się do rozkładającej się padliny. Jeśli Rosja wprowadzi dalsze restrykcje lub – nie daj Boże – embargo na import polskiego mięsa, produktów mlecznych, warzyw i owoców, to zgaśnie ostatni silnik, na którym lecimy, choć lecimy już lotem koszącym polski eksport. Gra idzie o niebagatelną stawkę, bo właśnie do krajów WNP i Rosji eksport rośnie najbardziej dynamicznie, samej tylko żywności do krajów WNP eksportujemy na kwotę 1,8 mld euro, do Rosji na kwotę 1,1 mld euro. Rosja to dziś nasz trzeci partner handlowy w eksporcie towarów rolno-spożywczych. Polska zbliża się do 1 bln zł długu publicznego – do krawędzi bankructwa, do której zbliżają się również duże miasta, takie jak Kraków, Wrocław czy Warszawa, również niektóre województwa, jak choćby województwo mazowieckie, którego łączne długi to już blisko 2,7 mld zł.

Czeka nas też w najbliższych miesiącach wielka fala niezadowolenia społecznego z powodu komercjalizacji i prywatyzacji szpitali powiatowych, które mają gigantyczne długi. Będą one przez samorządy zamykane, sprzedawane, dzierżawione ze szkodą dla najbiedniejszego pacjentów. Polska, omijając kryzys szerokim łukiem, wpadła w wielką dziurę budżetową. Tegoroczny deficyt sektora finansów publicznych mimo nowelizacji budżetu i skoku na OFE może wynieść pomiędzy 4,5-5 proc. PKB. Żadne cyfry brane na poważnie nie wróżą więc końca kryzysu. Statystyczne i propagandowe cuda obecnego rządu nie zmienią rzeczywistości gospodarczej.

 

Felieton opublikowany w październikowym wydaniu „Gazety Bankowej”.

 

Zapraszamy na spotkanie z Januszem Szewczakiem na Uniwersytecie Gdańskim

- Czy to już koniec kryzysu w Polsce, „którego nie było” jak ogłosił Donald Tusk – na to pytanie postara się znaleźć odpowiedź znany z przenikliwych i krytycznych sądów Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. Co trzeba zrobić w gospodarce i finansach aby odczuli to zwykli Polacy? Premier Donald Tusk odpędził więc kryzys, który niczym mityczne widmo pukał już do naszych drzwi. Szef rządu PO-PSL mówił, że jego rząd „nie wpuścił kryzysu do Polski”, a jednak od dwóch lat słyszymy, że np. rosnącemu bezrobociu winien jest właśnie kryzys? Obecna Polska spełnia oczekiwania li tylko ludzi „zblatowanych” z władzą i klientów kartelu władzy.

Na spotkanie z Januszem Szewczakiem z cyklu "Polska na poważnie" zaprasza Ruch Społeczny im. Prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego.

Janusz Szewczak zaprezentuje też swoją książkę "Polska kraj absurdów".

Wykład: 7 października 2013 (poniedziałek) o 18:00 w Audytorium A, Wydz. Prawa i Administracji UG, ul. Bażyńskiego 6.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.