„Polski biznesmen w UK”: Polskie biznesy uciekają do UK
Z Markiem Niedźwiedziem rozmawia dr Maciej Dutko.
Maciej Dutko: Kiedy pod koniec czerwca ogłosiłem na swoim blogu, że z powodu nieprzyjaznych warunków dla biznesu w Polsce zamykam firmę i przenoszę działalność do Wielkiej Brytanii, zawrzało. I choć fala polskiej emigracji biznesowej na Wyspy ruszyła już wiele miesięcy wcześniej, sporo wskazuje na to, że w najbliższym czasie przerodzi się ona w prawdziwą lawinę polskich przedsiębiorców uciekających do bardziej sprzyjającego ekosystemu gospodarczego. Dziś o tym, dlaczego Polacy chcą rejestrować firmy w Anglii, jakie daje to korzyści oraz w jaki sposób się odbywa – rozmawiam z Markiem Niedźwiedziem, szefem firmy consultingowej Aexea, pomagającej przedsiębiorcom przenosić swoje biznesy do Wielkiej Brytanii.
Maciej Dutko: Marku, czym UK przyciąga polskich przedsiębiorców?
Marek Niedźwiedź: Zalet prowadzenia firmy na Wyspach jest wiele:
• po pierwsze brytyjski system gospodarczy jest znacznie bardziej przyjazny przedsiębiorcy niż polski. Chodzi zarówno o zawiłość i niejednoznaczność polskich przepisów, ale też i przede wszystkim też, o represywne traktowanie przedsiębiorców przez urzędy. Prowadziłem biznes przez 6 lat w Polsce i trochę przeżyłem. Nie mówię, że byłem idealnym podatnikiem, ale ta ciągła wojna, podejrzliwość i traktowanie nas jak wrogów dawała się we znaki. Raz podczas kontroli skarbowej urzędnik – mimo że praktycznie wszystko było ok – powiedział, że musi mi „coś dać” (czytaj: karę finansową), bo straci swoją „dobrą opinię”. „Nóż się w kieszeni sam otwiera!” – jak mawia mój tata.
• po drugie: podatek dochodowy od osób fizycznych. Podczas gdy w Polsce kwota zwolniona z opodatkowania wynosi 3091 zł, w Wielkiej Brytanii jest to 9440 funtów, czyli ok. 47 tys. zł. Tyle np. może sobie wypłacić dyrektor spółki limited i nie zapłacić podatku od tego. Więc ta jego pensja jest po pierwsze darmowym kosztem dla spółki, po drugie darmowym sposobem na wyciągnięcie sobie ze spółki wynagrodzenia.
• po trzecie: wysoki próg dla obowiązkowej rejestracji na VAT. Podczas gdy w Polsce VAT-owcem musi zostać każdy przedsiębiorca przekraczający 150 tys. zł przychodu rocznie, w UK jest to 79 tys. funtów (ponad 390 tys. zł).
• po czwarte: ZUS. Osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą w Polsce co miesiąc odprowadza składki w wysokości ok. 1000 zł; brytyjski „ZUS” to ok. 60 zł miesięcznie dla takich firm; natomiast spółka limited ZUS-u nie płaci w ogóle.
• po piąte: podatek dochodowy płaci się raz do roku. I pierwszy taki podatek spółka zapłaci do 9 miesięcy od zakończenia swojego pierwszego roku podatkowego; w praktyce oznacza to, że będzie mogła obracać tymi pieniędzmi nawet przez 21 miesięcy. W Polsce podatek płaci się od początku działalności co miesiąc.
• po szóste: jeśli spółka nie jest płatnikiem VAT, księgowość robi się raz do roku. Czyli zamiast co miesiąc – jak w Polsce – dostarczać dokumenty do księgowego, gromadzisz je i raz na 12 miesięcy wysyłasz do nas (oszczędność czasu i niższe koszty).
• po siódme: brytyjska emerytura. Zatrudniony dyrektor spółki limited w Anglii może nabyć prawo do brytyjskiej emerytury już praktycznie od początku zatrudnienia. Emerytura w pełnym wymiarze – dziś ok. 110 funtów tygodniowo, przysługuje po 30 latach okresu składkowego. Po kilku latach jest to oczywiście sporo mniej, ale i tak więcej niż z działalności w Polsce.
M.D.: A gdybyśmy zdecydowali się „odpocząć” wcześniej? Jaka emerytura przysługiwać będzie przykładowo po 3, 5, 10, 15 i 20 latach?
M.N.: To zależy oczywiście od kilku czynników. I nie możemy przejść wcześniej na emeryturę, niż mówi o tym przepis. Ja na przykład, mając 36 lat, mogę przejść na emeryturę w wieku 67 lat. Ale uśredniając, na dziś, po 5 latach pracy może to być ok. 650 zł. Po 10 latach – 1100 zł miesięcznie, a po 15 latach – prawie 1500 zł. Kalkulując na dziś, emerytura po 30 latach powinna wynieść 2400 zł.
M.D.: Czy procedura rejestracji firmy w UK jest skomplikowana? Ile to trwa i jaki jest koszt całej operacji?
M.N.: Całość sprowadza się do wypełnienia formularza i przesłania do nas wraz z kilkoma podstawowymi dokumentami oraz uiszczenia opłaty za rejestrację spółki i usługę wirtualnego biura. Z reguły od momentu otrzymania kompletu dokumentów spółka zostaje zarejestrowana w ciągu kilku godzin, a maksymalnie dwóch dni roboczych.
M.D.: Czy konieczny jest przyjazd do Wielkiej Brytanii i osobista obecność?
M.N.: Nie. My zajmujemy się wszelkimi formalnościami na miejscu. Wyjątkiem jest jeśli chcesz formalnie zatrudniać siebie jako dyrektora lub zgłosić spółkę na VAT – wówczas jeśli nie posiadasz prywatnego numeru identyfikacji podatkowej w Anglii (tzw. National Insurance Number), jednorazowy przyjazd jest konieczny, bo taki numer musisz sobie wyrobić. Chociaż i tu, jeśli ktoś nie może przyjechać od razu, to mamy rozwiązanie.
M.D.: Zatrudnienie się jako dyrektor we własnej spółce limited? Jakie to daje korzyści?
M.N.: Bardzo wymierne. Po pierwsze: jak już wspomniałem, tylko takiemu dyrektorowi przysługuje prawo do brytyjskiej emerytury. Po drugie: nabywa on prawo do korzystania ze świadczeń zdrowotnych także w kraju, w którym na co dzień mieszka, czyli w tym przypadku w Polsce. Po trzecie: jest to także jeden ze sposobów na wypłacenie pieniędzy ze spółki. Po czwarte: spółka zyskuje, bo pensja dyrektora jest kosztem dla niej.
M.D.: Jednym zdaniem, nie opłaca się nie być zatrudnionym dyrektorem własnej spółki ltd.?
M.N. Opcja zatrudnienia się jako dyrektora wydaje się nieznacznie droższa w ujęciu kosztów operacji założenia i prowadzenia spółki. Jednakże daje też nieporównanie więcej korzyści; widać to wyraźnie na koniec roku podatkowego, kiedy okazuje się, że ta opcja jest wyraźnie tańsza. Dlatego tak – warto od razu pójść tą ścieżką.
M.D.: A co z rzeczami przyziemnymi: jak założyć konto bankowe? Czy można wystawiać faktury w języku polskim i w złotówkach, czy tylko po angielsku i w funtach? I czy polscy kontrahenci nie będą mieli obiekcji, jeśli fakturę wystawi im spółka limited z Wielkiej Brytanii?
M.N.: Jeśli chodzi o faktury to sprawa jest prosta: można wystawiać albo po polsku, albo po angielsku; w funtach albo w złotówkach (jeśli wystawiasz w złotówkach, nasi księgowi bez problemu przeliczają te kwoty na funty). Co do banku, tu potrzebny jest jednorazowy wysiłek. Konto można mieć oczywiście w banku brytyjskim (wtedy niezbędna jest wizyta w UK), ale też można mieć w banku polskim. Niektóre z polskich banków zakładając konto dla spółki brytyjskiej wymagają tzw. ‘apostille’. Przedsiębiorcom, którzy kontaktują się z nami, pomagamy uzyskać ten dokument lub znaleźć bank, który nie wymaga apostille. Natomiast co do wystawiania faktur przez spółki limited polskim firmom to oczywiście taka faktura jest pełnoprawnym dokumentem księgowym również w Polsce. Jak dotychczas żaden z naszych „podopiecznych” nie informował o jakichkolwiek problemach z kontrahentami otrzymującymi faktury wystawiane przez ich spółkę brytyjską.
M.D.: A co z leczeniem? Czy nie płacąc ZUS-u w Polsce mam prawo tu się leczyć?
M.N.: Jeśli zatrudnisz się jako dyrektor spółki limited, zyskujesz ubezpieczenie zdrowotne w Anglii. Ono obowiązuje również w całej Unii, w tym i w Polsce. Przedsiębiorcom, którzy się do nas zgłaszają, pomagamy wyrobić kartę ubezpieczeniową, z którą można udać się do polskiego lekarza czy szpitala na prawach turysty (czyli bez lekarza domowego).
M.D.: Jak wygląda zakres takiego ubezpieczenia? Czy w cięższych przypadkach (wypadek, poważna operacja, przewlekła choroba) można liczyć na pełną opiekę ze strony polskiej służby zdrowia? I czy równie nieograniczone będzie leczenie w UK?
M.N.: W UK leczenie jest oczywiście nieograniczone. W Polsce jeśli mowa np. o chorobie przewlekłej bądź zniżce na lekarstwa z recepty, należałoby się udać do oddziału NFZ i uzyskać dodatkowy dokument. Jeżeli zaś zdarzy się jakikolwiek wypadek, to również pomoc na pogotowiu czy w szpitalu jest objęta takim ubezpieczeniem.
M.D.: Wielu przedsiębiorców, z którymi rozmawiam na co dzień, wciąż ma obawy przed przenosinami swojego biznesu do obcego kraju. Pytają: czy to zgodne z prawem? co z rezydencją podatkową? czy polskie urzędy nie będą „się czepiały”? Czy możesz odnieść się do tych wątpliwości?
M.N.: Tego rodzaju obawy są zrozumiałe – w końcu mówimy o poważnej zmianie funkcjonowania swojego biznesu, a więc i życia. Jeśli do tego słyszymy hasła w rodzaju „brak ZUS”, „niższe podatki” czy „brytyjska emerytura” – pojawia się naturalne pytanie, czy to wszystko jest tak różowe i bezpieczne. Odpowiadam: tak. Wystarczy przejść przez garść nieskomplikowanych procedur i można całkowicie zmienić ekosystem gospodarczy. Nie jest tajemnicą, że Polska jest krajem pięknym i pod wieloma względami lepszym do życia niż Anglia, ale wciąż bardzo nieprzyjaznym dla osób przedsiębiorczych. Władze Wielkiej Brytanii – odwrotnie: mają świadomość, że to właśnie od małych i średnich firm w największym stopniu zależy rozwój gospodarczy, dlatego zamiast utrudniać i kontrolować, robią wszystko, aby ułatwiać i promować przedsiębiorczość. Traktują nas jak partnerów, a nie jak instytucje, którym nie można ufać. Pomagając polskim przedsiębiorcom w przenosinach do Anglii, działamy w oparciu o wszelkie przepisy prawa polskiego i brytyjskiego oraz postanowienia międzynarodowe pomiędzy oboma państwami (m.in. „Konwencja między Rzecząpospolitą Polską a Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej w sprawie unikania podwójnego opodatkowania i zapobiegania uchylaniu się od opodatkowania w zakresie podatków od dochodu i od zysków majątkowych” z 20.07.2006). Oczywiście, po pierwsze: nie każdy biznes można tak po prostu sobie zarejestrować w Anglii. Po drugie: my nie możemy zagwarantować, że polski urząd nie będzie się czepiał i próbował szukać dziury w całym u naszych klientów. Jednakże możemy zagwarantować, że robimy wszystko zgodnie z prawem, a tam, gdzie pojawiają się przeciwwskazania, informujemy o tym naszych klientów. W naszym zespole obecnie mamy trzech księgowych (w tym brytyjskiego) oraz prawnika. Polski przedsiębiorca ma więc pewność, że działa w zgodzie z wszelkimi paragrafami.
M.D.: Pociągnę jeszcze temat obaw – od kilku lat w Polsce modne są usługi fikcyjnego zatrudniania się przedsiębiorców w firmach zarejestrowanych np. na Słowacji czy – jeszcze do niedawna – na Cyprze. Manewr taki pozwalał na zredukowanie ZUS-u: nawet po opłaceniu pośredników, polskiemu biznesmenowi zostawało w kieszeni nawet ponad 8 tysięcy złotych rocznie, jakkolwiek pojawiło się wiele komentarzy przestrzegających przed konsekwencjami takiego manewru. Czym w istocie Wasze usługi różnią się od firm pomagających „wymigać się” od polskiego ZUS-u?
M.N.: Wszystkim. Jak sam zauważyłeś, firmy te dokonują fikcyjnego zatrudniania za granicą, co nie jest zgodne z przepisami prawa i powinno być karane. I już sypią się kary, z tego co wiem. My mówimy o całkowitym rozpoczęciu działalności w innym kraju – zamykasz firmę w Polsce i otwierasz ją (rejestrujesz od podstaw) w Anglii. Należy jednak pamiętać też o swojej prywatnej rezydenturze. To jest ważne w przypadku, gdy np. chcemy sobie wypłacić dywidendę ze spółki. Oczywiście my współpracujemy z klientem przez cały czas i informujemy o najlepszych i zgodnych z prawem rozwiązaniach dla niego.
M.D.: Parę chwil temu padło też słowo „kontrolować”. Idąc tym tropem – w Polsce zapowiedź kontroli skarbowej zawsze wiąże się ze stresem i nerwami, a i – najprawdopodobniej – z nieuchronną karą (nawet u „najświętszych” przedsiębiorców kontroler skarbowy dopatrzy się błędów). Jak wygląda standardowa kontrola skarbowa w Anglii? Czy przedsiębiorca musi w niej uczestniczyć, czy też reprezentujecie go przed brytyjską skarbówką?
M.N.: Tak, jeśli klient podpisze nam specjalne upoważnienie i zleci reprezentowanie jego spółki przed urzędami, to oczywiście my uczestniczymy w kontroli. Zazwyczaj jednak nie prosimy naszych klientów o takie upoważnienie w pierwszym roku działalności, bo kontrole nie zdarzają się na tak wczesnym etapie spółki. No chyba, że spółka np. odzyskuje VAT od skarbu państwa. Jeżeli już taka kontrola się zdarza, to dużym plusem jest jeśli urzędnik zastanie ład i porządek w dokumentacji. Brzmi to śmiesznie, ale wierz mi, że księgowi brytyjscy często mają po prostu bałagan. Oczywiście kontrola nie jest po to, aby dać karę, ale po to, żeby sprawdzić, czy podatnik bądź księgowy wiedzą, co i jak powinni robić. Kary się zdarzają, ale trzeba naprawdę się postarać, żeby ją dostać.
M.D.: I jeszcze jedna kwestia, która na pewno zainteresuje czytelników: operacja rejestracji i późniejsze prowadzenie księgowości firmy w UK wiąże się z kosztami. Jakiego rzędu są to opłaty?
M.N.: To oczywiście zależy od kilku rzeczy i dlatego klient otrzymuje od nas indywidualną ofertę. Niemniej przedsiębiorca przenoszący biznes do Anglii musi liczyć się z kosztami początkowymi w wysokości min. 184 funty. Koszty roczne też są różne – od 500 funtów wzwyż – ale to, jak wspomniałem, ustalamy z każdym indywidualnie, w oparciu o analizę i potrzeby każdej z firm. Jeżeli porównamy koszty księgowe i podatkowe spółki limited i osoby prowadzącej działalność gospodarczą w Polsce, to oszczędności wynoszą nawet do 70% na korzyść limited.
M.D.: Na koniec nie mogę nie zadać pytania o kwestie, od których zależy przyszłość naszego kraju – etykę i patriotyzm. Brzmi to może górnolotnie, jednak fala ucieczki przedsiębiorców do Wielkiej Brytanii spowoduje olbrzymi odpływ środków z budżetu Polski i – przede wszystkim – aktywnych przedsiębiorców. A skoro tak, przed naszym krajem rysuje się raczej czarny scenariusz, do którego – wybacz – w dużej mierze przykładasz rękę pomagając w odpływie polskich przedsiębiorców do UK.
M.N.: Przyznaję, że czasem jestem nazywany w Polsce niepatriotą czy też zdrajcą. Ale żyjemy przecież w zjednoczonej i wolnej Europie i to ona stwarza takie możliwości. Celem biznesu jest zysk, a ten w dobie ogromnej konkurencji i wysokich podatków najlepiej osiągnąć poprzez obniżanie kosztów. Poza tym przedsiębiorcy w Polsce, którym pomogliśmy, zaoszczędzone pieniądze i tak zostawiają w kraju. Wydają je na konsumpcję lub na inwestycje. Ja wiem, że to kogoś boli, że te pieniądze nie trafiają bezpośrednio np. na utrzymanie i budowę pięknych biurowców ZUS-u czy też na pensje rozdmuchanej liczby urzędników w Polsce. Ale czy to po to przedsiębiorca ma pracować? No chyba nie. Raczej powinien skupić się na rozwoju, na zadbaniu o klienta i pracownika, a nie o biurokratów. Przez 6 lat robienia biznesu w Polsce nigdy nawet nie przypuszczałem, że może być aż taka przepaść w podejściu do firmy w Polsce i w Anglii. Oczywiście w Anglii też nie wszystko jest idealne. Często urzędnicy – choć mili i przyjaźni – bywają po prostu niekompetentni. Ale to już chyba taka międzynarodowa cecha wspólna. Chciałbym jeszcze dodać, że obserwując ludzi i biznes w Anglii czy w ogóle w zachodniej Europie oraz Polsce uważam, że nasz kraj stoi przed historyczną szansą dogonienia, a nawet przegonienia Zachodu. Jesteśmy pracowici, wykształceni, mobilni, przedsiębiorczy i zaradni. A przecież z tego tworzy się dobrobyt. Mamy piękny i duży kraj. Rozmawiając z przedsiębiorcami angielskimi – nieważne czy dużymi czy małymi – twierdzą oni zgodnie, że „British people are lazy”. Społeczeństwo tu jest zepsute wysokim socjalem i tanim pieniądzem. My w Polsce póki co radzimy sobie świetnie bez tego. Jeżeli znalazłby się jakiś odważny polityk i zrobił porządek z ZUS-em, sądami, aparatem skarbowym i kilku innymi rzeczami, to za kilka/kilkanaście lat w Polsce może nastać raj gospodarczy. Wierzę, że to w końcu nastąpi, a wtedy od razu pakuję walizkę i wracam do kraju, nad morze.
M.D.: Dziękuję serdecznie za rozmowę.
dr Maciej Dutko
Przedsiębiorca, Certyfikowany Wykładowca Allegro, autor kilku książek poświęconych internetowi i e-biznesowi, w tym bestsellerów: „E-biznes po godzinach” i „E-biznes. Poradnik praktyka”.
Wykładowca akademicki w uczelniach w całym kraju (głównie na studiach podyplomowych i MBA). Stały felietonista miesięcznika „Mensis.pl”. www.dutko.pl
Artykuł jest przedrukiem z dwumiesięcznika "Polski Biznesmen w UK"
-----------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------
Uwaga!
TYLKO U NAS, wSklepiku.pl, możesz nabyć bardzo atrakcyjne gadżety portalu!
Zestaw toreb zakupowych wPolityce.pl