TYLKO U NAS
Zatrważająca cena złych rządów
Tak jak 230 lat temu, gdy uchwalano w Polsce Konstytucję 3 Maja, działają stronnictwa polityczne, które gotowe są nie zważać na interes narodu i kraju, jeśli stoi to na przeszkodzie ich partykularnym interesom - pisze na łamach „Gazety Bankowej” Jerzy Bielewicz
Polska mogła stracić nawet 20 mld złotych od 2001 roku tj. od czasu, gdy poddała się paliwowemu monopolowi rosyjskiego Gazpromu. Według wyroku Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie z końca marca tego roku tylko w okresie od listopada 2014 roku PGNiG nadpłaciło za gaz z Rosji 6 mld złotych! W 2001 roku premier rządu SLD-PSL Leszek Miller wycofał swój podpis spod przygotowanych już wtedy umów na budowę gazociągu Baltic Pipe przekreślając na lata plan dywersyfikacji dostaw gazu i godząc się dyktat Moskwy. Miller twierdził wówczas, że rosyjski gaz jest najtańszy. Dziś, opierając się na wyroku sądu wiemy, że kłamał w żywe oczy. Czyż tak bulwersujące nadużycie, a w istocie rzeczy kradzież, nie wymaga wyjaśnień i adekwatnej kary, tak by politycy nie poważyli się już nigdy w przyszłości działać wbrew interesowi nas wszystkich przehandlowując bezkarnie los i dobrobyt obywateli?
4 maja 2020 roku prezydent Andrzej Duda i minister Piotr Naimski ogłosili na konferencji prasowej podpisanie umów wykonawczych i rozpoczęcie prac budowlanych, które doprowadzą do powstania i uruchomienia gazociągu Baltic Pipe do października 2022 roku. Kilka dni wcześniej Gazprom poinformował PGNiG, że zastosuje się do wyroku Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie. Z dnia na dzień płacimy o kilkadziesiąt procent mniej za ten sam gaz; co więcej, oczekujemy 6 mld złotych w formie odszkodowania, gdyż inaczej komornik zgodnie z wyrokiem zajmie na rzecz Polski i PGNiG ruchomości i nieruchomości rosyjskiego Gazpromu w Europie, a może i na świecie.
Dla prezydenta Andrzeja Dudy i ministra Piotra Naimskiego był to niezwykle ważny i doniosły dzień. Ten pierwszy, wypełnił bowiem testament polityczny swego mentora - prezydenta RP profesora Lecha Kaczyńskiego, drugi zaś po z górą 30 latach walki z rosyjskim lobby energetycznym mógł ogłosić zwycięstwo w kolejnej batalii. Są takie dni w dziejach narodów, które przemykają niezauważone w natłoku bieżących informacji. 4 maja 2020 r. powinien zostać zapamiętany i zapisany w historii jako swoisty dar dla narodu w dzień po rocznicy podpisania Konstytucji 3 Maja, bowiem tym razem nie zwycięży już Targowica – i taka jest właśnie symbolika tego wydarzenia.
Tak jak przed niemal 230 laty żyjemy dziś w czasie przełomu na światowej scenie politycznej i gospodarczej. Sytuacja, choć zgoła inna, niesie jednak podobne zagrożenia. Tak jak wtedy w Polsce działają stronnictwa polityczne, które gotowe są nie zważać na interes narodu i kraju, jeśli stoi to na przeszkodzie ich partykularnym interesom. Tym razem nie chodzi jednak o zdobycze terytorialne, a przede wszystkim o eksploatację gospodarczą i demograficzną. Wyrok sądu ze Sztokholmu w sprawie cen gazu dał nam jedynie wycinek z obrazu mechanizmów nadużyć w gospodarce, choć przecież określił konkretną kwotę szkód i ogromne odszkodowanie. A przecież wiemy o tym, że koszty złych rządów bywały po wielokroć większe, czy to za czasów SLD, czy też koalicji PO-PSL. Czy chcemy je ponosić raz jeszcze? Czy chcemy raz jeszcze zapłacić blisko 20 mld złotych za odzyskanie kontroli nad PZU, największym polskim ubezpieczycielem? Czy może gotowi jesteśmy oddawać 40 mld złotych rocznie mafiom VAT-owskim?
Polityka to niezwykle brutalna gra i nie ulega wątpliwości, że jeśli do władzy doszliby politycy takich partii jak SLD, PO i PSL, które po wielokroć udowodniły w przeszłości, że za nic mają interes Państwa Polskiego, to umowy na budowę Baltic Pipe zostałyby ponownie anulowane. Bo po co nam Baltic Pipe, skoro rosyjski gaz jest najtańszy? Po co nam Centralny Port Komunikacyjny, gdy jest lotnisko w Berlinie? Po co nam sądy, gdy może za nas zadecydować Trybunał w Karlsruhe lub Luksemburgu? A ty bezdomny Polaku szukaj pracy w Federacji Europejskiej, a najlepiej jeszcze u Niemca na szparagach. Czy rzeczywiście tego chcemy? Czy więc może warto zagłosować w nadchodzących wyborach prezydenckich na tego, który może być dziś dumny z projektów jak Baltic Pipe i wielu innych?
Jerzy Bielewicz
Więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android
Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, kliknij tutaj