ZUS nie poda kwoty najniższej emerytury
Niestety nie dowiemy się jaka jest kwota najniższej wypłacanej przez ZUS emerytury. Powód: skapitulował przy liczeniu - nie umie, nie potrafi, nie jest w stanie. A może nie chce potwierdzić takich danych: po reformie sprzed zaledwie 4 lat, emerytów śmieciowych więcej już o przynajmniej 66%.
Nie wiedzą i nie powiedzą na co idą nasze podatki
Zadając pytanie o najniższą wypłacaną kwotę emerytury wydawało nam się, że pytamy o rzecz oczywistą, prostą, już znaną, wcześniej wyliczoną, wręcz banalną. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy okazało się jednak, że jesteśmy pierwsi, nikt wcześniej o to nie zapytał. Czekaliśmy 6 miesięcy na odpowiedź. Bez efektu…
Wydawało by się, że taką informację bardzo łatwo jest wygenerować, szczególnie w tak skomputeryzowanym systemie jakim posługuje się nasz ubezpieczyciel. Dodajmy tylko, że ta informatyzacja kosztowała nas podatników ogromne pieniądze i trwa przecież nieustannie. Okazało się, że to jest zdecydowanie za trudne zasadnie dla ZUS? Dlaczego te dane są ukrywane przed społeczeństwem? Niestety podobnych tajemnic jest znacznie więcej. Nie możemy się również dowiedzieć ile osób pobiera świadczenie emerytalne w wysokości oraz poniżej kwoty ustawowego minimum tj. aktualnie 831,15 zł. Dla ZUSu problemem nie do przeskoczenia jest wyliczenie liczby osób pobierających świadczenie do, czy też w wysokości danej wartości. Nawet, jeżeli jest to kwota do której my wszyscy podatnicy dopłacamy i chociażby z tego tytułu mamy prawo wiedzieć na co dokładnie idą nasze podatki. W tym przypadku dostaliśmy dane jedynie przybliżone (choć i tak wiele mówiące) tzn. w przedziałach co 10 zł. Narodowemu ubezpieczycielowi, jak sam tłumaczy się, bardzo trudno jest to precyzyjnie wyliczyć. Ciekawe więc czy z taką samą dokładnością wyliczane są wypłacane nam świadczenia?
Co chce ukryć? Lawinowy przyrost śmieciowych emerytów
Niestety, dane które dotychczas udało nam się otrzymać od państwowego ubezpieczyciela są bardzo niepokojące. Ilość emerytów pobierających świadczenia do wysokości przedziału w którym jest kwota gwarantowana (aktualnie to wartość 830 zł) wzrosła w ciągu ostatnich 3 lat o 66%. W 2010 roku było ich 50 051 a w 2013 r. jest już 82 839. Co więcej, w kolejnych latach dynamika wzrostów jest coraz większa w 2011 r.- 14%, w 2012 r. - 18%, 2013 r. - 23%.
Skąd taki lawinowy przyrost? Przypomnijmy tylko, że po kolejnej reformie, od 2010 roku na emeryturę zaczęły przechodzić pierwsze osoby na zasadach kapitałowych. Oznacza to, że dostają tylko takie świadczenie, jakie wypracowali z przekazywanych składek a państwo nie gwarantuje im żadnej kwoty minimalnej. Mówimy o emeryturach rzędu już od kilku złotych. Tyle właśnie otrzymamy jeśli większość życia pracowaliśmy np. na umowach śmieciowych, za granicą, na czarno, lub wcale (bo wychowywaliśmy dzieci, chorowaliśmy).
Niestety ZUS nie chce nam podać dokładnych danych do kluczowej kwoty 831,15 zł czyli gwarantowanego świadczenia do którego dopłacają podatnicy. Ten jeden złoty i piętnaście groszy różnicy w tym wypadku jest dość istotny. Uniemożliwia przeprowadzenie chociażby dokładniejszych analiz ekonomicznych, wyciągnięcia wniosków i precyzyjnego nazwania problemu. A tak jesteśmy zmuszeni posługiwać się pojęciami potocznymi czy też w sposób opisowy.
Równocześnie systematycznie spada liczba świadczeniobiorców pobierających emeryturę w przedziale w którym jest kwota emerytury gwarantowanej (aktualnie to wartość pomiędzy 830,01 a 840 zł). Obecnie jest ich 99 277. To mniej o 20% niż 3 lata temu kiedy było 123 761.
Dlaczego to takie niepokojące? Nietrudno policzyć, że jeśli tylko te tendencje się utrzymają, to za zaledwie 15 lat emerytów śmieciowych będzie milion a gwarantowanych już w ogóle nie będzie.
Długo nas zwodził…
Początkowo narodowy ubezpieczyciel zadeklarował nam, że wyliczy potrzebne dane. Jednak po kilkakrotnym przesuwaniu terminów po 2 miesiącach kontakt całkowicie urwał się. Na początku dość szybko dostaliśmy informację, że najniższa emerytura jest wyższa niż 500 zł. Jednak po tym jak poinformowaliśmy rzecznika ZUS, że chociażby na portalu statystycznym widnieją inne, mniejsze wartości, rzecznik wycofał się z tego. Na tym zakończył się kontakt z tą firmą. Od początku rzecznik ZUS podkreślał, że takie wyliczenia mogą być bardzo czasochłonne, wymagają ogromnych nakładów i nie są takie proste jakby na nam się wydawało.
– To nie jest tak, że klika się w jeden przycisk i wychodzą dane. W naszej bazie statystycznej są ogromne ilości, terabajty danych i wyliczenie czegoś takiego może być problematyczne, wymaga czasu i niemałych nakładów pracy
– wyjaśnia Jacek Dziekan, rzecznik prasowy ZUS.
Dlaczego to takie ważne?
Po kolejnej reformie systemu emerytalnego w 2009 r. ludzie coraz bardziej boją się o wysokość swoich świadczeń. Coraz częściej docierają do nas informacje o emerytach pobierających świadczenie w wysokości zaledwie… kilku złotych. Chcieliśmy to zweryfikować u źródła. Na razie oficjalnie mamy potwierdzone świadczenia wypłacane w kwocie poniżej 100 zł. Przyszli świadczeniobiorcy są przecież bardzo ciekawi dlaczego wypłaty są tak niskie. A może właśnie o to chodzi i ZUS celowo nie chce podać takich informacji. W dobie licznych rewolucji społecznych ogarniających kolejne kraje europejskie (ostatnio Ukraina) takie obawy mogą być uzasadnione.
Dodatkowo, dużo nieporozumień wprowadza terminologia stosowana przez ZUS. To że nasz ubezpieczyciel nazywa świadczenie minimalnym i gwarantowanym nie oznacza niestety, że każdemu się ono należy. A w ten sposób ciągle rozumie to wielu przyszłych emerytów. Co więcej, przechodzących na emeryturę na nowych zasadach (od 2010 r.), to określenie w ogóle nie dotyczy. Państwo bowiem żadnego minimum im nie gwarantuje. Czy są tego świadomi?
Tajemnic ZUSu jest niestety znacznie więcej. Lista pytań bez odpowiedzi jest bardzo długa. Nie jesteśmy również w stanie uzyskać danych o liczbie osób, którym ZUS odmówił wypłaty świadczenia, argumentując to złożeniem niekompletnego wniosku czy niespełnieniem wymogów formalnych. Wiemy o tym bo, coraz więcej takich spraw trafia na wokandy sądowe. Jeden przypadek niedoszłego emeryta dotarł nawet do Sądu Najwyższego. Starszy człowiek przegrał proces z państwem i choć przepracował 17 lat to nie ma żadnego świadczenia. Pamiętajmy, że wg tzw. „starych zasad” dotyczących osób urodzonych przed 1949 r. jeśli komuś zabrakło jednego dnia do wymaganego okresu ubezpieczeniowego, to nie dostał ani grosza emerytury.