Frank szwajcarski przed sądem
Zwracałem już uwagę na narastający problem kredytów udzielanych masowo kilka lat temu przez banki na zakup mieszkań we frankach szwajcarskich. W rzeczywistości kredyty te były udzielane w złotych polskich, z tym, że są spłacane w przeliczeniu do aktualnego kursu franka szwajcarskiego. Ryzyko wzrostu kursu obciąża oczywiście wyłącznie kredytobiorcę. Jeżeli kredytobiorca nie wniósł udziału własnego; to zazwyczaj wysokość obecnego zadłużenia przewyższa nawet o kilkadziesiąt procent wartość nabytego mieszkania. Jest prawdopodobne, że banki coraz częściej będą żądały dodatkowych zabezpieczeń, a w przypadku ich braku, będą wypowiadać umowy kredytowe.
Obecnie 3 % osób zadłużonych we franku szwajcarskim nie spłaca kredytu. Liczba ta szybko – podobnie jak miało to miejsce w Hiszpanii, Chorwacji, Portugalii i na Węgrzech – zacznie jednak wzrastać. Gdy połowa zadłużonych spośród 750 tysięcy CHF przestanie obsługiwać swoje kredyty, będzie musiało ingerować Państwo.
Sądzę, że również w interesie banków, byłoby wskazane aby one same „poluzowały gorset wszystkim polskim frankowiczom”. Inaczej bowiem może dojść do drastycznej zapaści całego rynku mieszkaniowego w Polsce. Wówczas banki nie będą mogły odzyskać nawet kredytów udzielonych liczonych według kursu z dnia podpisania umowy.
Już słyszę głosy sprzeciwu osób, które zaciągnęły kredyty w PLN jednak tak naprawdę to „frankowicze” mają prawo czuć się oszukani, albo przynajmniej wprowadzeni w błąd przy udzielanych im kredytach. Kwestią wymagającą przeanalizowania jest to w jakim zakresie i w jaki sposób przedstawiciele banku wywiązywali się ze swoich obowiązków informacyjnych i – namawiając do zaciągnięcia kredytu we franku szwajcarskich – przedstawili związane z tym ryzyko. Osoby zadłużone w CHF utworzyły już stowarzyszenia i zapewne wkrótce wystąpią z pozwami zbiorowymi na drogę sądową. Jestem niezmiernie ciekawy, czy sądy polskie podzielą ich racje. Nie spodziewałbym się (tak jak miało to miejsce w Hiszpanii, Chorwacji, Portugalii czy na Węgrzech) załatwienia tego problemu w naszym kraju w drodze interwencji ustawodawczej. Ten Rząd dba bowiem wyłącznie o wizerunek i własne interesy, dlatego nie dokona żadnych ruchów, które mogłyby podważyć jego pozycję w opinii światowej finansjery.
Większość banków, które udzieliły kredytów hipotecznych w tzw. frankach szwajcarskich nie było bankami polskimi. W momencie ich udzielania banki te nie dysponowały zazwyczaj taką walutą. Byli kredytobiorcy, którzy chcieli spłacać swoje zadłużenie we franku szwajcarskim, w rzeczywistości jednak napotykali na olbrzymie trudności. Według mnie, kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich były w rzeczywistości udzielane w złotówkach. Czy zwrócą na to uwagę polskie sądy? (np. w kontekście pozorności co do waluty udzielonego kredytu). Rzeczywista waluta zadłużenia jest przecież jednym z najważniejszych elementów umowy kredytowej.
Jak podał „Dziennik. Gazeta Prawna” z dnia 14 stycznia 2014 r. ruszył w Polsce pierwszy proces o kredyt udzielony we frankach szwajcarskich. Powód, który założył Stowarzyszenie Obrony Poszkodowanych Hipotekami „Pro Futuris”, Pan Tomasz Sadlik, w pozwie wytoczonym przeciwko Raiffeisen Polbank domaga się anulowania (stwierdzenia nieważności) umowy kredytowej zawartej w 2007 roku na zakup mieszkania bądź przewalutowania udzielonego kredytu hipotecznego na złotówki. Twierdzi on, że Bank w trakcie udzielania kredytu nie poinformował go rzetelnie o ryzyku z tym związanym. Po 6-ciu latach spłacania zobowiązania ma do oddania Bankowi dwa razy wyższą kwotę niż w momencie podpisania umowy. Jak podała Gazeta kredyt hipoteczny w walutach obcych spłaca obecnie ponad 700 tysięcy Polaków. Warto uważnie śledzić ten proces. Jestem ciekawy, czy polski sąd wydając wyrok dojdzie do podobnych wniosków jak sądy hiszpańskie i węgierskie.
----------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------
Warto kupić tę książkę!
"Życie na kredyt. Jak uniknąć pułapki kredytowej"
Do nabycia wSklepiku.pl!