Jaka będzie cena ropy? Jaka będzie strategia Orlenu?
Gościem Macieja Wośki w dzisiejszym „Wywiadzie Gospodarczym” na antenie wPolsce.pl był Adam Czyżewski – główny ekonomista PKN Orlen. Czy to jak korzystamy z różnych źródeł energii wpływa na rynek? Można odnieść wrażenie, obserwując ceny ropy na światowych rynkach, że mamy ostatnio w miarę spokojny czas w granicach ceny 50 dolarów za baryłkę, ale na początku roku analitycy prognozowali, że to cisza przed burzą i przed powrotem do cen sprzed kilku lat - do 100 dolarów za baryłkę. Jak może kształtować się ta cena w najbliższym czasie?
Najbliższy horyzont dwóch lat wygląda tak, że ropy jest dużo. Jest dużo ropy zmagazynowanej, która już jest wydobyta. Jest też dużo ropy, która potencjalnie może być wydobyta. Przypominamm że kraje OPEC plus Rosja ograniczają wydobycie, żeby podnieść cenę. Jak ta ceny jakimś cudem idzie w górę to amerykańscy nafciarze wydobywający ropę z łupków, a cykl wydobycie tam jest bardzo krótki, bo wystarczy 90 dni, żeby taka ropa poleciała, zabezpieczają tą wyższą cenę w transakcjach terminowych na dwa lata i w zasadzie mają zapewniony zbyt tej ropy po tej cenie i wiercą na potęgę. Wtedy tej ropy przybywa na rynku i cena tej ropy ponownie spada - powiedział Adam Czyżewski – główny ekonomista PKN Orlen.
Gość „Wywiadu Gospodarczego” dodał, że w dłuższym horyzoncie o cenie ropy decyduje koszt wydobycia krańcowej baryłki. Ropa i różnego rodzaju paliwa płynne to koło to 90 mln baryłek dziennie, ropy koło 70 mln baryłek dziennie i mówi się finalnie o 2-3 mln tych najdroższych baryłek ropy, które decydują o cenie.
Dziś nie wiadomo po prostu ile tak naprawdę kosztuje ropa, jaka jest ta krańcowa cena, bo koszty wydobycia się niesamowicie zmieniają. Ta presja podażowa zaskoczyła wszystkich, ale też zaskoczyło tempo, w jakim spadły koszty wydobycia. Ten koszt. Wydobycia ropy łupkowej w Stanach jest poniżej 40 dolarów za baryłkę, a mało tego, koszt wydobycia ropy z pokładów głębokowodnych, albo i ultragłęboko wodnych też jest poniżej 40 dolarów za baryłkę. W dzisiejszym dolarze, bez uwzględnienia inflacji, ta cena ropy powinna się kształtować miedzy 45 a 65 dolarów. Niektórzy mówią, że może to będzie 70 dolarów, ale te projekcie ciągle ulegają, od dłuższego czasu, obniżeniu.
Wydaje się, że cena ropy uniezależniła się od wydarzeń politycznych, czy pewnych niepokojów. Przy „arabskiej wiośnie” obserwowaliśmy jak cena ciągle rosła, ze względu na dynamiczny i niepokojący rozwój wydarzeń - codziennie coś się działo. Dziś wobec wydarzeń w zatoce perskiej cena jest bez zmian. Czy można wyciagnąć wniosek u uniezależnieniu tej ceny od geopolityki?
Można taki wniosek wyciągnąć. Powodem jest zmiana sposobu myślenia o surowcach, szczególnie o ropie i o gazie. Kiedyś myślano o tym jako o ograniczonym zasobie – że te zasoby się wyczerpią. Natomiast dzisiaj myśli się trochę z drugiej strony. Jak to ktoś powiedział: tak, jak epoka kamienia łupanego nie skończyła się z powodu braku kamienia, epoka węgla nie skończy się z powodu braku węgla i epoka ropy nie skończy się z powodu braku ropy. My potrafimy sięgać po zasoby, które kiedyś były niewydobywalne. No i świat o tym wie.
Dla rynków stało się to pewnym zaskoczeniem, że nagle tej ropy mamy bardzo dużo. A kiedy jest jej bardzo dużo, to czynniki geopolityczne nie za długo trwają.
Jak gdzieś ropy zabraknie, to my mamy magazyny. Ale! Już poważne czynniki, jak groźba Turcji, że zamknie rurociąg o przepustowości w sumie 500 tys. baryłek dziennie – a przyrost globalny popytu to 1 mln 700 tys. baryłek, czyli Turcja zablokuje 1/3 tego popytu) – to to już zrobiło wrażenie i cena ropy po takim oświadczeniu poszła w górę o ponad 60 dolarów za baryłkę. Chwilowo, ale jednak. Te czynniki potrafią mieć znaczenie, ale oczywiście nie w takim stopniu, jak kiedyś. Bo ropy jest bardzo dużo.
Można odnieść wrażenie, że tej ropy potrzeba coraz mniej. Choć transport samochodowy to wciąż 65% zużycia ropy, pojawiają się nowe technologie. Elektromobilność i samochody elektryczne, nowe doniesienia o końcu produkcji samochodów na benzynę i ropę w kolejnych firmach. Czy na rynku dojdzie do dużych zmian w zakresie popytu i zapotrzebowania na ropę?
Naszym zdaniem dojdzie. Polska jest krajem od OECD – od 2005 roku popyt na ropę w krajach rozwiniętych maleje. W krajach biednych rośnie. Polsce też nadal rośnie, bo demografia temu sprzyja. Poza tym mamy gospodarkę, która ciągle szybko rośnie i jest coraz więcej samochodów. Szczyt popytu na ropę nastąpi w perspektywie 20 lat, ale to zależy od tempa rozwoju aut elektrycznych. Teraz to głównie auta lekkie. W ciężkim transporcie auta elektryczne są niemożliwe, bo w ciężarówce ważącej 30 tono bateria musiałaby ważyć 10 ton, żeby tę ciężarówkę ruszyć. To, co się dzieje z autami osobowymi zależy w dużej mierze od rozwoju elektryki.
To konsumenci w dużej mierze decydują o tym zapotrzebowaniu. W Norwegii podatek VAT jest bardzo duży. Wprowadzono wiele zachęt podatkowych dla elektromobilności. Teraz Norwegia ma ponad 20% samochodów elektrycznych. To jedyny kraj na świecie, gdzie elektryczne samochody są środkami masowego transportu. Ale to zasługa nie tylko ulg podatkowych, ale i dobrej infrastruktury dla ładowania tych aut.
To jest trochę problem jajka i kury – żeby jeździć takim samochodem, trzeba mieć infrastrukturę. Na forum w Krynicy już jeździły samochody elektryczne. Problem był taki, że nie było gdzie ich ładować. Podłączyć samochód na noc w hotelu – nie bardzo było gdzie to zrobić. Jak ktoś mieszka w bloku, to nie ma jak ładować. Nie ma tego problemu tylko ten, kto mieszka w domu jednorodzinnym. Infrastruktura dla aut elektrycznych będzie wyzwaniem.
Dzisiaj nie ma różnic w cenach benzyny i ropy. Dzisiaj diesle są w odwrocie, bo wypierają je hybrydy. Tu właśnie Orlen widzi konieczność zmian modelu biznesowego i także swoją przyszłość, jednak cały czas licząc na to, że ropy mniej nie będzie. Będzie potrzebowac jej mniej aut, ale będziemy potrzebowali jej więcej w przemyśle petrochemicznym. Koncerny paliwowe posiadające własną infrastrukturę stacji paliwowych będą musiały zmienić model biznesowy funkcjonowania stacji benzynowej. Czy koncerny paliwowe powoli przygotowują się już do tego?
Jeśli spojrzymy na nasza strategię, to my w tym kierunku zmierzamy – petrochemii. Rozbudowujemy też zakres usług na stacjach benzynowych. Zmierzamy do tego, ze ten nośnik energii będzie tym atraktorem do przyjścia na stację, żeby przyjść na stację, a stacja będzie świadczyła usługi niekoniecznie związane z samym paliwem, bo paliwo ma niską marżowość, niż usługi na stacjach. Poza tym, na innych produktach na stacji mamy wyższe marże, niż na paliwie, bo marża na paliwie jest niska.
Czy Orlen będzie zachęcał kierowców samochodów elektrycznych do podjechania na stację, żeby podładować samochód. Czy nie traktujecie elektromobilności, jako konkruencji?
My jesteśmy już potężnym producentem także energii elektrycznej przy pomocy turbiny gazowo-parowych. Mamy dwie elektrownie - we Włocławku już oddana, ta w Płcoku na ukończeniu - i zmierzamy do tego, żeby być dużym graczem na rynku energii.
Gość „Wywiadu Gospodarczego”, pytany o kształtowanie się ceny paliw w przyszłości, ogranicza swoje prognozy do ceny surowca.
O cenie paliwa nie chciałbym się wypowiadać, bo to trudno powiedzieć - to zależy od europejskich i krajowych regulacji, bo cena paliwa, to głównie podatki. Mogę się wypowiedzieć o cenie ropy. Nie należy spodziewać się dużych wzrostów cen. W dłuższym horyzoncie ceny jakich należy się spodziewać to ceny na poziomie 70 dolarów za baryłkę.
MW