Wywiad gospodarczy

M. Wysocki i A. Czyżewski, PKN ORLEN / autor: Fratria, wPolsce.pl
M. Wysocki i A. Czyżewski, PKN ORLEN / autor: Fratria, wPolsce.pl

TYLKO U NAS

Czy można ściąć ceny paliw? Ekspert PKN ORLEN wyjaśnia

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 4 kwietnia 2022, 20:19

    Aktualizacja: 5 kwietnia 2022, 11:47

  • Powiększ tekst

Czy prezes PKN ORLEN Daniel Obajtek może po prostu przyjść na stację i nakazać, by ceny spadły? Dlaczego diesel jest teraz tak drogi? Jak dokładnie wygląda mechanizm, który kształtuje ceny paliw na rynku, dlaczego baryłka ropy to nie beczka paliwa i co wspólnego mają baryłka ropy ze sztuką tucznika wieprzowego? Gościem Maksymiliana Wysockiego był Adam Czyżewski, główny ekonomista w PKN ORLEN S.A.

Gorącym pytaniem poniedziałkowego „Wywiadu Gospodarczego” było pytanie „Czy szaleństwo na rynku ropy szybko się skończy?”, choć może powinno brzmieć: „Czy pracownikom firm paliwowych i kierowcom nie grozi zawał?”, ponieważ to, co się dzieje z notowaniami ropy, to kolejka górska. Dodatkowo skrzętnie wykorzystywana w mediach społecznościowych, by ilekroć cena baryłki ropy spada napędzać frustracje kierowców pytaniem o to dlaczego ceny na stacjach nie spadają odpowiednio. A ceny czasem, w ciągu jednego dnia, jak to miało miejsce choćby dzisiaj (4.04.2022), potrafi zmienić się o kilka dolarów (w poniedziałek po 9 rano baryłka kosztowała 105,9 dolarów, by w samo południe wynieść 103,28 dolara za baryłkę, a po 13:30 wrócić do poziomu ponad 105 dolarów za baryłkę). A to tylko mały wycinek tego szaleństwa. W szczytowym momencie w okresie ostatniego kwartału cena baryłki ropy BRENT wyniosła 129 dolarów za baryłkę ropy BRENT, a 30 listopada zeszłego roku cena tej samej baryłki wynosiła tylko 68,87 dolarów. Ceny ropy wystrzeliły w dniu inwazji Rosji na Ukrainę i od tej pory wahają się niesamowicie. Dlaczego ceny paliw na stacjach nie zmieniają się w rytm cen ropy na giełdach?

CZYTAJ TEŻ: Obajtek: Cała Unia powinna odejść od rosyjskiej ropy

Paliwa są towarem, podobnie jak ropa, natomiast są zupełnie innym towarem niż ropa i mają odrębne rynki. Paliwo diesla można wlać do samochodów w określonych silnikach. Można je zastosować w energetyce, jak ostatnio, czego nie da się zrobić z benzyną. Ropę kupują jedynie rafinerie, ponieważ tylko one potrafią ją przerobić na paliwa. My, myśląc o tym, że paliwa wytwarzane są z ropy, mówimy dobrze, to jak cena idzie w górę, to cena paliwa powinna się zmieniać odpowiednio. Ale to nie koszty baryłki decydują o cenach paliw, tylko relacja między popytem a podażą na rynkach.

W paliwach podobnie jak z wieprzowiną

Wyprodukowanie dowolnego kawałka mięsa, czy to schabu, czy słoniny, kosztuje tyle samo, bo rolnik sprzedaje tucznika w jednej cenie, w całości i to jest w jednym pakiecie, natomiast cena schabu jest zupełnie inna od ceny słoniny. I to nie koszty decydują o tym, tylko to, że popyt na schab jest taki, że można go po takiej cenie sprzedawać. Podobnie jest z paliwami. Jeśli z jakiegoś powodu popyt na paliwo rośnie, a tak mamy w przypadku diesla, a ten wzrósł - wyjaśniał Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN ORLEN.

W prostych słowach: dlaczego nie można ot tak obniżyć ceny diesla ilekroć cena baryłki ropy spada? Odpowiedź: ponieważ z tej baryłki ropy produkowany jest nie tylko diesel, ale i inne paliwa i jeśli ich cena sprawia, że sprzedaje się je poniżej kosztów produkcji, to diesel musi podciągnąć tę rentowność wszystkich paliw, jakie zostały wyprodukowane z tej beczki, by koncern nie był stratny na tej produkcji. Natomiast w dyskusjach w internecie ten fakt jest skrupulatnie pomijany, a eksponowana jest tylko kwestia ceny jednego, lub dwóch, rodzajów paliwa.

Ona (cena baryłki - red.) może wpływać na ceny paliw, ale to nie jest jedyny czynnik, bo podobnie jak z wieprzowiną, paliwa się wytwarza w komplecie. Nie możemy wytworzyć samego diesla, więc jeżeli na diesla popyt rośnie bardzo i chcemy zwiększyć produkcję, to wytwarzamy więcej benzyn i więcej oleju opałowego. Na rynku benzyny nie ma takiej presji, w związku z czym cena nie musi tak bardzo rosnąć. Tak jak z tą wieprzowiną, jak weźmiemy cenę tucznika, to słonina sprzedawana jest poniżej ceny tucznika, a te lepsze produkty powyżej, to tutaj mamy produkty naftowe jak ciężki olej opałowy, który jest sprzedawany poniżej kosztów wydobycia ropy, a rafineria musi zarobić na sprzedaży wszystkich paliw. W związku z tym, diesel ciągnie te marże w górę, dając zarobić, benzyny, ponieważ pojawia się na rynku więcej niż potrzeba to i cena się obniża, olej opałowy podobnie, w związku z tym ta cena diesla musi zarobić na pozostałe dwa komponenty, bo inaczej rafinerie na świecie nie produkowałyby tego – ocenie główny ekonomista PKN Orlen.

Jak ocenia ekspert PKN Orlen, to towar globalny, więc żadna pojedyncza rafineria nie ma wpływu na sytuację cenową na rynku paliw. Jeśli już coś ma mieć na to wpływ, to decyzje państw, które są w OPEC, które mogą manipulować i skutecznie to robią, podażą na rynku. Jednak kraje zrzeszone w OPEC wydają się swoimi decyzjami mówić: Ukraina i obecna sytuacja to nie nasz problem.

Mówiąc wprost: Dlaczego zatem prezes Daniel Obajtek nie może nakazać ot tak obniżenia ceny na stacjach Orlenu?

Cena diesla naszego w hurcie zależy od dzisiejszej ceny diesla na rynkach międzynarodowych, a ta zależy od popytu. Jak jest popyt na schab duży w stosunku do podaży, to cena schabu jest wysoka. Jak jest popyt na diesla duży w stosunku do podaży, to cena diesla jest wysoka i nasza cena hurtowa nawiązuje do ceny diesla na giełdzie Rotterdam-Amsterdam-Antwerpia, pomnożonej przez kurs, plus koszty ubezpieczenia i dowiezienia tego paliwa. My nie musimy tego paliwa dowozić, ale ktoś inny może to zrobić. My ustawiamy tak ceny, by ten import się opłacał. A to znaczy dokładnie tyle, że musimy sprzedawać po cenie nawiązującej do ceny rynkowej - komentuje Czyżewski.

CZYTAJ TEŻ: Prezes PKN Orlen: możemy działać bez ropy z Rosji

Jak dodaje, w tej chwili Polska jest importerem diesla, ale nawet jak nie była importerem tego paliwa, a produkcja krajowa zaspokajała zupełnie popyt krajowy, to i tak ceny nawiązywały do ceny rynkowej paliwa. A ta zależy od popytu na dane paliwo, choć też zależy od innych czynników.

Na przykład, prezydent Biden uwolnił rezerwy i wpłynął na obniżenie ceny ropy, ale nie uwolnił rezerw diesla, wobec czego cena ropy spadła, ale nie spadła cena diesla, ponieważ ci, którzy tworzą popyt na diesla nie potrzebują ropy. Dopiero kiedy rafinerie przerobią tą tańszą ropę i to przejdzie przez rynek globalny, który z powodu spadku kosztów ropy obniży ceny diesla, to my wtedy też tę cenę obniżymy. Obniżamy cenę zawsze kiedy można to zrobić, czyli kiedy cena hurtowa spada, nasza cena też się wtedy obniża. Z tym zastrzeżeniem, że ceny hurtowe zmieniają się w sposób ciągły, a my staramy się cen na stacjach nie zmieniać co pięć minut. Jeśli widzimy jakiś trend, nawet jednodniowy, dwudniowy, to wtedy reagujemy. Ale to nie zależy od ceny ropy, tylko od ceny paliwa na rynkach międzynarodowych. One zależą od ceny ropy, ale przenosi je nie konkretna rafineria, ale cały system rafinerii – wyjaśnił Czyżewski.

Paliwo diesel było zawsze tańsze niż benzyna. Co się zmieniło?

Wojna wybuchła wtedy, gdy na rynku diesla już mieliśmy niedobór tego paliwa – ocenia Czyżewski.

W przypadku cen diesla winne są trzy czynniki. Pierwszy to po pandemiczne odbicie wzrósł bardzo, bo diesel to jest gospodarka. Popyt na wszystkie paliwa rósł wraz z po pandemicznym odbiciem, ponieważ kraje OPEC (wydobywający ropę naftową – red.) nie nadążały za popytem i z uwalnianiem swojej produkcji. Zatem szły w górę ceny jednego i drugiego paliwa. Natomiast od października zeszłego roku zaczął się kryzys na rynku gazu, gdy ceny gazu wyskoczyły bardzo w górę, w związku z czym energetyka na świecie zaczęła przerzucać się na inne paliwa, w tym na diesla. Tam gdzie można było zrezygnowano z gazu i przechodzono na instalacje węglowe, a jak węgiel zdrożał, to z węglowych przechodzono na instalacje wykorzystujące produkty naftowe. Do tego nadają się tylko dwa produkty: diesel plus ciężki olej opałowy, ale głównie diesel, ponieważ ciężki olej opałowy jest bardzo zasiarczony. Dlatego popyt na diesla wzrósł, a za nim wzrosła cena. Wojna zwiększyła popyt jeszcze bardziej, ponieważ to potrzeby transportowe, magazynowanie, itp. Do tego wojna wybuchła na przedwiośniu, czyli w czasie, gdy m.in. rolnicy potrzebują więcej paliwa do upraw rolnych, itp., w związku z czym popyt na diesla zrobił się dramatyczny.

CZYTAJ TEŻ: GIG: W 2040 r. jedna trzecia energii wciąż będzie z węgla

Świat nie zużywa ropy, tylko zużywa paliwo. Paliwo trzeba wyprodukować. Jeszcze przed wybuchem wojny problemem np. rafinerii europejskich było to, że jest ich za dużo w stosunku do popytu. Jak jest popyt na paliwa, najpierw rosną ceny paliw, później rafinerie zaczynają w reakcji na to zwiększać produkcję, to dopiero wtedy potrzebują więcej ropy. Ropa ma płynniejszy i głębszy rynek, w związku z czym jest dużo więcej rezerw ropy niż rezerw paliw. Dlatego ta cena ropy teraz się uspokaja - dodaje. - Ropa jest towarem i o cenie ropy decyduje relacja popytu i podaży. Jak się dzieją rzeczy nieprzewidywalne, jak wybuch wojny, czy jakieś ryzyko, rynek to odczytuje jako możliwość ryzyka przerwania dostaw, wydobycia i w związku z tym dyskontuje tą cenę, stara się kupić na zapas, magazynować i cena wtedy rośnie.

Co dalej? Czy w kontekście ostatnich danych opłaca się jeszcze i będzie opłacać kupowanie samochodów z napędem diesla?

ZOBACZ CAŁY WYWIAD GOSPODARCZY:

CZYTAJ TEŻ: Sasin: chcemy, by węgiel zasilał energetykę dłużej niż do 2049 r.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych