Analizy

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Smutna rzeczywistość zielonej transformacji

Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku

  • Opublikowano: 12 października 2021, 15:00

  • Powiększ tekst

W miarę jak rosną nadzieje, że pandemia w krajach rozwiniętych niemal dotarła do końca, pojawia się coraz więcej wizji kolejnych „szalonych lat dwudziestych”, analogicznie do dekady, która nastąpiła po zakończeniu największej pandemii XX w.

W epoce jazzu ukształtowały się konsumpcjonizm i kultura masowa. Pojawiały się takie innowacje jak samochody, radio, filmy czy urządzenia elektryczne pozwalające zaoszczędzić na czasie. Pytanie, czy historia ta się powtórzy, jest bardzo kuszące. Miejsce samochodów i radia zajęła zielona transformacja jako główny czynnik zmiany. Jednak dzisiejszą, największą od stu lat stagnację trudno będzie okiełznać. Naszym zdaniem na tym etapie nic nie wskazuje, że ogólnoświatowe dążenie do społeczeństwa wolnego od węgla przełoży się na wyższy wzrost produktywności i wyższy wzrost PKB w perspektywie długoterminowej.

Relacja okrężna: Zarówno ekonomiści, jak i nie-ekonomiści wiedzą, że produktywność to długoterminowy wyznacznik zwrotu z kapitału, a tym samym stóp procentowych. Antonin Bergeaud, Gilbert Cette i Rémy Lecat wykazali, że „stopy procentowe determinują również minimalny przewidywany zwrot z przedsięwzięć inwestycyjnych, a tym samym poziom produktywności wymagany na potrzeby takich inwestycji”. Innymi słowy, spadek realnych stóp procentowych umożliwił słabym pod względem produkcyjnym przedsiębiorstwom (w tym tzw. spółkom-zombie) i przedsięwzięciom osiągnięcie zysku, co doprowadziło do spowolnienia produktywności. Bergeaud, Cette i Lecat utrzymują, że relacja pomiędzy wzrostem produktywności i realnymi stopami procentowymi nie jest jednokierunkowa, a ma charakter okrężny.

Klęski żywiołowe, które występowały na świecie w 2020 r., ostatecznie zwróciły uwagę rządów i sektora prywatnego na pilną potrzebę rozwiązania problemu zmian klimatu i przyspieszenia ogólnoświatowej transformacji w kierunku gospodarki niskoemisyjnej. Przedsiębiorstwa dokonały olbrzymich inwestycji, aby zmniejszyć swój ślad węglowy. Rządy przeznaczyły miliardy na zachęty inwestycyjne dotyczące zielonej energii. Nic jednak nie wskazuje, by doprowadziło to do znacznie wyższego wzrostu gospodarczego i produktywności, niż w czasach przed pandemią. Dominacja ujemnych realnych stóp procentowych to sygnał, że dekarbonizacja i zrównoważone inwestycje raczej nie wpłyną w istotny sposób na poprawę produktywności, a tym samym wzrostu gospodarczego, przynajmniej w perspektywie krótko- i średnioterminowej.

Nie nastąpił jeszcze żaden przełom technologiczny: Jednym z rozwiązań mógłby być jakiś przełom technologiczny, jednak na razie nic na niego nie wskazuje. Zapoczątkowana pod koniec lat 90. rewolucja cyfrowa nie zatrzymała spadku produktywności. Zielonej transformacji towarzyszy zaledwie kilka konkretnych innowacji. Smutna rzeczywistość zielonej transformacji polega na tym, że znaczna część inwestycji przeznaczana jest na przedsięwzięcia, które nie są w stanie znacząco zmienić oblicza świata. Wiele państw europejskich podjęło decyzję o odejściu od energetyki jądrowej, przede wszystkim ze względów ideologicznych. To ryzykowny wybór polityczny dla naszej planety. Każdy taki przypadek prowadzi do większego uzależnienia się od bardziej szkodliwych źródeł energii, takich jak gaz ziemny czy węgiel. Przykładowo, w Niemczech emisje CO2 wzrosły o 35 mln ton rocznie. W Belgii decyzja o zamknięciu dwóch trzecich elektrowni atomowych w latach 2022-2025 oraz o zastąpieniu ich elektrowniami gazowymi zwiększy emisje CO2 na kWh 74 razy. Na obecnym poziomie rozwoju technologicznego energie odnawialne nie są w stanie zastąpić konwencjonalnych źródeł energii. Należy wprowadzić rozróżnienie pomiędzy zmienną energią odnawialną (energetyka wiatrowa i słoneczna) a kontrolowalną energią odnawialną (energetyka wodna i biomasa). Pierwsza kategoria nie przyczynia się do światowego przejścia na energetykę niskoemisyjną, ponieważ nie jest w stanie zapewnić stabilnej podaży energii elektrycznej. Druga kategoria powinna stanowić integralną część miksu energetycznego. W ostatnich latach rządy zmarnowały znaczne kwoty na inwestycje w energię wiatrową i słoneczną. Jednak w przypadku większości krajów takie źródła energii nie mają zbyt wiele sensu. Podział zasobów w ramach zielonej transformacji jest często błędny.

Istnieje szereg obiecujących technologii, są one jednak na etapie prototypowym. Aby znalazły one szerokie zastosowanie przemysłowe, potrzeba jeszcze wielu lat, być może 5-10.

  • Chiny zainwestowały miliardy dolarów w budowę reaktora atomowego zasilanego torem do 2030 r. Tor to należący do metali pierwiastek o słabym promieniowaniu radioaktywnym, odkryty w Norwegii w 1829 r. Ma on więcej zalet niż uran: 1) jest go czterokrotnie więcej i można go znaleźć na całym świecie; 2) wytwarza mniej zanieczyszczeń. 83% z nich ulega neutralizacji w ciągu 10 lat, reszta - w ciągu 300 lat; 3) jest bezpieczniejszy. Szybko się zestala, gdy jest wystawiony na działanie powietrza i nie emituje radioaktywnego gazu. Niektóre kraje europejskie również podjęły badania nad torem, jednak ich budżety są znacznie mniejsze.

  • Wiele krajów rozważa możliwość zastąpienia kopalnych węglowodorów tzw. zielonym wodorem. Zielony wodór to rozwiązanie pozwalające na magazynowanie energii w oparciu o energię odnawialną. Ma ono dwie wady: pierwsza to niska efektywność wynosząca 25-30%. Oznacza to, że ponad dwie trzecie wytworzonej pierwotnie odnawialnej energii elektrycznej znika w trakcie tego procesu; drugą wadą jest wysoki koszt tego rozwiązania. Zielony wodór jest czterokrotnie droższy niż niebieski wodór produkowany ze źródeł kopalnych. Tłumaczy to, dlaczego globalna produkcja zielonego wodoru ma charakter marginalny – mniej niż 5% ogólnej produkcji. Udoskonalenie tej technologii może potrwać całe lata i wymagać szeroko zakrojonych badań i nakładów inwestycyjnych.

  • Wspomnieliśmy już, że zmienna energia odnawialna nie jest szczególnie przydatnym elementem miksu energetycznego. Sytuacja ta może jednak ulec zmianie w ciągu 5-10 lat dzięki postępowi technologicznemu. Duże przedsięwzięcia przemysłowe dążą do rozwiązania problemu przerw w dostawach wiatru jako źródła energii. Zamiast zwiększać liczbę morskich farm wiatrowych indywidualnie połączonych z sieciami krajowymi (co podwyższa koszty i zmniejsza efektywność systemową), holenderski operator przesyłu energii elektrycznej TenneT promuje pomysł tworzenia sztucznych wysp na Morzu Północnym, które miałyby posłużyć jako ośrodki optymalnej dystrybucji energii elektrycznej w sąsiednich krajach. Projekt ten ma charakter pilotażowy, a jego realizacja potrwa całe lata.

Silny rząd: Branża przemysłowa jest w pełni świadoma wyzwań związanych z transformacją energetyczną. Jednak sektor prywatny nie będzie w stanie samodzielnie pokryć kosztów tego procesu. Nie istnieje precedens historyczny, w ramach którego taka zmiana mogła zostać osiągnięta inaczej niż za pośrednictwem jakiejś formy szeroko zakrojonej interwencji politycznej, olbrzymich inwestycji publicznych oraz gospodarki planowej. Pierwszy krok w tym kierunku stanowią plany odbudowy mające na celu wyjście z recesji związanej z Covid-19. Ponad jedna trzecia francuskiego planu odbudowy dotyczy transformacji energetycznej. Stany Zjednoczone przeznaczyły ponad 8 mld USD na produkcję wodoru, przede wszystkim niebieskiego, w ramach planu infrastrukturalnego – a to jeszcze nie koniec. Jeżeli jednak chcemy, by zielona transformacja stała się synonimem wyższego wzrostu produktywności i wyższego wzrostu PKB, w pierwszej kolejności musimy zapewnić optymalny podział zasobów. Jak dotąd to nie nastąpiło.

Naszym zdaniem ujemne realne stopy procentowe to sygnał ekonomiczny, że zielona transformacja wymaga znalezienia innej ścieżki. Podkreśla, że w celu rozwiązania zielonego deficytu musimy znaleźć produktywność i model zakładający wyższą produktywność krańcową, zamiast narracji politycznej mówiącej o zmianie, która realną zmianą w ogóle nie jest.

Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych