Analizy

Giełda / autor: Pixabay
Giełda / autor: Pixabay

W tym sezonie wynikowym rynek nie wybacza potknięć

Patryk Pyka

Patryk Pyka

analityk Zespołu Usług i Analiz Rynkowych, Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 26 lipca 2024, 09:35

    Aktualizacja: 26 lipca 2024, 09:38

  • Powiększ tekst

W czwartek GPW nadal znajdowała się pod negatywnym wpływem otoczenia zewnętrznego, które musiało otrząsnąć się po najgorszej sesji na Wall Street od grudnia 2022 r. WIG20 stracił na zamknięciu 0,66%, generując przy tym niepokojąco wysokie obroty na poziomie 1,3 mld zł (niemal dwukrotnie większe w porównaniu do poprzednich dni). Przecena nie ominęła również drugiej i trzeciej linii spółek – mWIG40 zakończył dzień spadkiem o 0,42%, z kolei sWIG80 zaliczył zniżkę o 1,17%. Na miano „czarnej owcy” w gronie blue chipów tym razem zapracowało Dino, którego akcje zanurkowały w czwartek o 9,18%. Inwestorzy postanowili najwyraźniej przyłożyć do spółki wyższe dyskonto po tym, gdy słabe wyniki za II kwartał opublikowało Jeronimo Martins. Właściciel sieci Biedronka zmaga się ze znaczącym spadkiem marży EBIDTA na skutek trwającej w Polsce wojny cenowej, a także gorszej od oczekiwań sprzedaży detalicznej.

Choć wydawało się, że po tak słabej środowej sesji indeksy za oceanem zasługują na odreagowanie, plany byków ostatecznie spaliły na panewce. Indeks S&P500 zakończył dzień ze spadkiem o 0,51%, z kolei Nasdaq stracił 1,03%. Nie pomógł nawet znacznie lepszy od oczekiwań wstępny odczyt amerykańskiego PKB za II kwartał, który pokazał solidne tempo wzrostu na poziomie 2,8% q/q saar. Na uwagę zasługuje ponad 1-proc. wzrost indeksu Russel 2000 skupiającego małe spółki amerykańskie. Jego relatywna siła potwierdza odwrót od dotychczasowych liderów hossy, czyli spółek technologicznych odgrywających kluczową rolę w rewolucji AI. Mogłoby się zdawać, że raporty opublikowane we wtorek przez Alphabet i Teslę uświadomiły inwestorom ogromną skalę nakładów inwestycyjnych, które spółki będą musiały ponieść w najbliższym czasie, by liczyć się w wyścigu technologicznych zbrojeń.

W połowie następnego tygodnia swoje wyniki opublikują pozostałe spółki z grona „Magnificent 7” z wyjątkiem Nvidii, która swoim raportem podzieli się dopiero pod koniec sierpnia. Wygląda na to, że w przeciwieństwie do poprzednich, w tym sezonie wynikowym rynek nie wybacza potknięć. Kolejnym tego przykładem był Ford, którego akcje potaniały na czwartkowej sesji o ponad 18%, co okazało się największym spadkiem od 2008 r. Tak drastyczna przecena była bezpośrednio związana z rozczarowującym wynikiem operacyjnym spółki, który pozostaje od lat pod presją wysokich kosztów napraw gwarancyjnych.

W piątek część parkietów azjatyckich znalazła przestrzeń do odbicia. Wśród zyskujących indeksów znalazł się indyjski Sensex (+0,65%), który wyjątkowo dobrze znosi w ostatnim czasie presję występującą na rynkach bazowych. W momencie pisania komentarza kontrakty futures na najważniejsze indeksy europejskie oraz amerykańskie znajdują się na plusie. Wiele wskazuje na to, że po ostatnich turbulencjach, piątek pozwoli złapać bykom oddech. Na ich drodze stanie jednak o godzinie 14:30 odczyt amerykańskiej inflacji bazowej PCE za czerwiec. Choć publikacja tego wskaźnika w ostatnich miesiącach spotykała się z mniejszym zainteresowaniem niż publikacja inflacji CPI, wydaje się, że przy obecnej wrażliwości rynku odczyt ten oznacza „być albo nie być” dla dzisiejszego odbicia.

Patryk Pyka Analityk Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych