Zagranica wraca, złoty i dług zyskują
Powrót inwestorów zagranicznych na rodzimy rynek długu przyniósł również umocnienie złotego pomimo, że rynkowe otoczenie nie tworzyło dogodnych warunków do wygenerowanie tego ruchu.
We wtorek złoty umocnił się w relacji do głównych walut pomimo, że otoczenie rynkowe nie sprzyjało jego aprecjacji. O godzinie 16:00 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1352 zł, USD/PLN 3,0371 zł, CHF/PLN 3,4035 zł, a GBP/PLN 5,2006 zł. Dla porównania wczoraj na koniec dnia za euro płacono 4,1407 zł, za dolara 3,0431 zł, szwajcarski frank 3,4056 zł, natomiast za funta trzeba było zapłacić 5,2121 zł.
Dzisiejsze umocnienie złotego, za wyjątkiem spadku kursu GBP/PLN, co ma swe pełne uzasadnienie w wyraźnie słabszych od prognoz danych o majowej produkcji przemysłowej w Wielkiej Brytanii (-0,7% M/M zamiast oczekiwanego wzrostu o 0,2% M/M), miało miejsce pomimo niesprzyjającego otoczenia rynkowego. Na europejskich rynkach akcji dominują bowiem minorowe nastroje. Od spadków dzień rozpoczęło też Wall Street. Z Izraela napływają niepokojące wieści. Natomiast rozczarowujące wyniki majowej dynamiki importu do Niemiec (-3,4% M/M zamiast prognozowanego wzrostu o 0,5% M/M) są złą wróżbą dla polskiego eksportu. To wszystko sugerowałoby raczej lekkie osłabienie złotego. Tymczasem obserwowaliśmy ruch w przeciwną stronę.
U źródeł takiego, a nie innego zachowanie złotego, leży płynący do Polski kapitał, co wyraźnie widać na rynku długu. Dziś rentowność 10-letnich obligacji obniżyła się do 3,316% z 3,366% wczoraj na koniec dnia i 3,536% na zamknięciu poprzedniego tygodnia. To najniższy poziom rentowności od maja ubiegłego roku. W kolejnych dniach ten popyt na obligacje może się utrzymywać, co będzie też przy okazji wspierać złotego. Aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że przez dłuższy czas nie może on się umacniać wbrew sytuacji na rynkach globalnych. Dlatego warunkiem dalszego spadku kursów polskich par są przynajmniej neutralne nastroje na świecie.
W środę rynki finansowe będą żyły trzema rodzajami wydarzeń. Z jednej strony będą to publikowane jeszcze dziś po sesji na Wall Street wyniki kwartalne koncernu Alcoa, który w umowny sposób otworzy sezon publikacji wyników w USA. Drugim będą publikowane w nocy dane o inflacji CPI i PPI w Chinach. Trzecim natomiast, zaplanowana na jutrzejszy wieczór, publikacja protokołu z ostatniego posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC).
Dzisiejsze wahania nie powodują zmiany układu sił na wykresach USD/PLN i EUR/PLN. Ta pierwsza para w dalszym ciągu pozostaje w szerokim trendzie bocznym, który na wykresie można zamknąć poziomami 2,9952 zł i 3,0759 zł. Na chwilę obecną brakuje sygnałów mogących sugerować szybkie wybicie. Dlatego wahania w opisanym przedziale to scenariusz bazowy dla USD/PLN na kolejne tygodnie.
Układ sił nie zmienił się też na EUR/PLN. Dzisiejszy spadek wciąż należy traktować jako element konsolidacji wokół poziomu 4,15 zł. W odróżnieniu jednak od USD/PLN ta stabilizacja ma szansę zakończyć się w ciągu dwóch tygodni. Jako, że dominującym trendem średnioterminowym jest trend spadkowy, dlatego raczej należy przygotować się do wybicia dołem. Dzisiejszy dzień potwierdza słuszność tak postawionej tezy.