Przemysł daje lepszy sygnał dla gospodarki
Malejące tempo wzrostu produkcji przemysłowej w maju i czerwcu trafnie wskazywało na możliwość spowolnienia w polskiej gospodarce. Lipcowe dane okazały się nieco lepsze, jednak nie dają powodów do nadmiernego optymizmu. Nadal niewiadomą są skutki gorszej sytuacji w strefie euro i zaostrzenia stosunków z Rosją.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w lipcu produkcja przemysłowa zwiększyła się o 2,3 proc. To nieco więcej niż się spodziewano i wyraźnie więcej niż 1,7 proc., osiągnięte w czerwcu. Bardziej niepokojący jest spadek tempa wzrostu produkcji budowlano-montażowej, które obniżyło się z 8 proc. do 1,1 proc. Za gorszą sytuację w przemyśle odpowiedzialny jest ponad 8 proc. spadek w górnictwie i wydobywaniu kopalin oraz wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię elektryczną, a więc w dziedzinach, na których sankcje gospodarcze mają niewielki wpływ. Produkcja w przetwórstwie przemysłowym wzrosła o 3,3 proc.
Produkcja przemysłowa zaczęła sygnalizować oznaki ożywienia naszej gospodarki już od jesieni 2013 r., gdy w listopadzie nieoczekiwanie skoczyła do 6,3 proc., po kilkunastu bardzo słabych miesiącach. Choć od początku 2014 r. z tak wysoką jej dynamiką nie mieliśmy już do czynienia, PKB zwiększył się w pierwszym kwartale o 3,4 proc. W kolejnych miesiącach, głównie za sprawą niekorzystnych czynników zewnętrznych, związanych z sytuacją na Ukrainie oraz spowolnieniem w największych gospodarkach strefy euro, zaczęły być widoczne oznaki pogorszenia kondycji naszego przemysłu. Niezbyt groźnie wyglądający spadek dynamiki wzrostu produkcji przemysłowej z 5,5, do 4,4 proc. w maju, został wyraźnie pogłębiony w kolejnym miesiącu, zniżkując do zaledwie 1,7 proc., czyli do poziomu najniższego od ponad roku. Konsekwencją tego pogorszenia było obniżenie się tempa wzrostu PKB do 3,2 proc., a więc o stosunkowo niewielkiej skali. Lipcowe dane sugerują możliwość utrzymania tempa wzrostu powyżej 3 proc. w kolejnym kwartale, jednak wiele zależeć będzie od rozwoju konfliktu na Ukrainie i kondycji gospodarek europejskich.
Znacznie bardziej korzystna sytuacja utrzymywała się dotąd w sektorze budownictwa. Dynamika produkcji budowlano-montażowej co prawda również od kilku miesięcy się obniża, jednak skala tego ruchu była znacznie mniejsza niż w przypadku produkcji przemysłowej. Od marca do maja budowlanka notowała dwucyfrowe zwyżki. W czerwcu wzrost sięgał 8 proc. Lipcowy spadek do 1,1 proc. stanowi więc rozczarowanie, ale prawdopodobne jest utrzymanie się przyzwoitego tempa wzrostu w kolejnych miesiącach, biorąc pod uwagę poprawiającą się koniunkturę w budownictwie mieszkaniowym oraz coraz większy ruch w inwestycjach infrastrukturalnych. W tej dziedzinie wpływ zawirowań wynikających z rozwoju sytuacji za naszą wschodnią granicą nie będzie miał większego znaczenia.
Można się tego wpływu obawiać w przypadku przemysłu i całej gospodarki. Część firm już wcześniej odczuła skutki konfliktu ukraińsko-rosyjskiego na tyle mocno, że zdecydowała się na wstrzymanie zaplanowanych wcześniej inwestycji. Konsekwencje mogą więc być długofalowe. Teraz dochodzi do tego kwestia sankcji wobec Rosji oraz reakcji na nie. Choć na razie dotykają one głównie sektora rolno-spożywczego, nie można wykluczyć ich rozszerzenia na inne dziedziny. Nawet bez oficjalnego ogłaszania dalszych ograniczeń, atmosfera działa hamująco zarówno na handel ze wschodem, jak i możliwości kooperacji w przemyśle. Z drugiej strony niesprzyjająca jest także sytuacja w Europie Zachodniej, gdzie wyraźnie widoczne jest spowolnienie gospodarcze, w tym także w Niemczech, które są naszym głównym partnerem i odbiorcą wielu dziedzin przemysłu.
Łukasz Lefanowicz, prezes Gerda Broker