Polski przemysł na wzrostowej ścieżce z przeszkodami
Produkcja sprzedana przemysłu, jeden z bardziej wiarygodnych wskaźników kondycji gospodarki, od jesieni ubiegłego roku sygnalizuje wyraźną poprawę. Ostatnio jednak wykazuje oznaki zadyszki. To jeszcze nie powód do niepokoju. Tendencja wzrostowa w przemyśle trwa zwykle kilkanaście miesięcy, a do jej odwrócenia pozostało jeszcze wiele czasu.
Jak poinformował Główny Urząd Statystyczny, produkcja sprzedana polskiego przemysłu wzrosła w czerwcu o 1,7 proc. To znacznie mniej niż oczekiwali analitycy, którzy spodziewali się wzrostu o 4 proc. i mniej niż w maju, gdy sięgnęła ona 4,4 proc. Nieco lepsze okazały się dane uwzględniające czynniki sezonowe, według których wzrost wyniósł 2,1 proc. Mniejsza niż w ostatnich miesiącach była dynamika produkcji budowlano-montażowej, która wyniosła 8 proc., a wyrównana sezonowo 8,7 proc.
Zmiany produkcji sprzedanej przemysłu należą do wskaźników najlepiej odzwierciedlających stan i perspektywy naszej gospodarki. Od września ubiegłego roku sygnalizują one wyraźną poprawę, która niemal natychmiast znalazła swoje odzwierciedlenie w postaci wzrostu produktu krajowego brutto. Tym samym zakończył się trwający od początku 2012 do połowy 2013 r. okres najpoważniejszego spowolnienia polskiej gospodarki od czasu globalnego kryzysu finansowego.
Obecna faza ożywienia, ze względu na niesprzyjające czynniki zewnętrzne, nie jest zbyt dynamiczna. Na wzrost sprzedaży naszego przemysłu hamująco wpływa przede wszystkim bardzo niskie tempo wzrostu gospodarczego w większości krajów europejskich oraz niezbyt sprzyjająca koniunktura w skali globalnej. Czynnikiem dodatkowo komplikującym sytuację są wydarzenia na Ukrainie oraz będące ich konsekwencją sankcje nakładane na Rosję.
Mimo to perspektywy kontynuacji pozytywnych tendencji są optymistyczne. Wskazuje na to zarówno ciągły wzrost polskiego eksportu, w którym przemysł ma duży udział, jak i rosnący popyt na dobra inwestycyjne w kraju.
Obserwowane w maju i czerwcu osłabienie tempa wzrostu produkcji sprzedanej przemysłu można uznać za zjawisko przejściowe. Prognozy na najbliższe dwa lata, zarówno dla polskiej, jak i światowej gospodarki, zakładają powolną poprawę sytuacji. Korzystna tendencja w produkcji przemysłowej jest więc daleka od wyczerpania. Opierając się na obserwacjach historycznych, trzeba zauważyć, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat cykl wzrostu produkcji sprzedanej trwał minimum kilkanaście miesięcy i rzadko kończył się gwałtownym załamaniem.
Ponadto, porównując dynamikę poprzednich cykli wzrostowych, można przypuszczać, że obecny jest dopiero w połowie drogi. W dwóch poprzednich cyklach kończących się w połowie 2008 i 2010 r., dynamika produkcji przemysłowej osiągała swój szczyt na poziomie wzrostu o 14-15 proc. Trudno zakładać, że tym razem miałoby być inaczej, choć osiągnięcie podobnych wyników może zająć nieco więcej czasu. Łagodniejsze tempo wzrostu może jednocześnie oznaczać dłuższy czas trwania dobrej koniunktury.
Optymistycznie na jej perspektywy każą też patrzeć zmiany w produkcji budowlano-montażowej. W tej dziedzinie, która najdłużej i najmocniej odczuwała skutki spowolnienia gospodarczego, także widoczna jest wyraźna poprawa. Spadkowa tendencja w produkcji budowlanej utrzymywała się od połowy 2012 do początku 2013 r. W najgorszym momencie, jeszcze w połowie ubiegłego roku, jej spadek sięgał 17,5 proc. Od lutego bieżącego roku obserwujemy w tym zakresie wyraźną poprawę. W marcu zwyżka wyniosła 17,4 proc. i choć od tego czasu jej skala wyraźnie się obniżyła, to wciąż utrzymuje się powyżej 10 proc. Chwilowe spowolnienie nie wskazuje jednak na radykalną zmianę tendencji. Wręcz przeciwnie, poprawa na rynku mieszkaniowym i spodziewana kolejna fala inwestycji współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej dają podstawy do optymizmu.
Łukasz Lefanowicz, prezes Gerda Broker