Mario Draghi funduje poniedziałkowe otwarcie
Wystąpienie szefa ECB w Jackson Hole wskazuje jasno, że jest on zwolennikiem uruchomienia QE w Europie i na to konto indeksy wzrosną dziś rano.
Jest to właściwie główny – być może obok pewnych nadziei związanych z planowanym na wtorek spotkaniem prezydentów Ukrainy i Rosji - powód poprawy nastrojów. Wcześniej – w drugiej połowie minionego tygodnia – były one słabsze po danych PMI z Chin (choć już słabsze wstępne odczyty PMI w Europie nie zrobiły na inwestorach wrażenia). Również piątkowe wystąpienie Janet Yellen – szefujące Fed – nie wniosło wiele nowego. Przewodnicząca Fed uważa, że sytuacja na rynku pracy w USA wciąż daleka jest od dobrej, co oznacza, że nie można się w tej chwili zastanawiać nad podwyżką stóp procentowych. W rezultacie indeksy w Europie i w USA zakończyły piątkową sesję na niewielkich minusach, które można uznać za formę kontynuacji korekty wcześniejszych zwyżek.
Notowania w Azji przyniosły wzrost Nikkei o 0,5 proc., co wiąże się z osłabieniem jena. Uczestnicy konferencji banków centralnych w Jackson Hole zdają się mieć przekonanie, że QE jest faktycznie działającym środkiem na pobudzenie gospodarki (sprawdził się w USA i Wielkiej Brytanii, nieco gorzej jest z tym w Japonii), co sprzyja postrzeganiu metod Banku Japonii w walce z deflacją. Kospi zyskał 0,2 proc., natomiast indeks w Szanhgaju tracił 0,3 proc. na kwadrans przed końcem notowań, zaś Hang Seng zyskiwał 0,2 proc.
W Europie dzień zacznie się od solidnych zwyżek indeksów dzięki słowom Mario Draghiego. Do tego mocno (0,4 proc.) rosną też kontrakty na S&P, co oznacza, że indeks będzie dziś próbował wyznaczyć nowy historyczny szczyt, o ile nastroje nie zmienią się do popołudnia.