Na rynkach nadal nieufnie
Wraca zapotrzebowanie na bezpieczne przystanie, choć w skali, która jeszcze nie martwi. Ale inwestorzy są ostrożni, gdyż jeden dzień przestoju uświadamia, że rajd ryzyka ma wątłe podstawy, a o zmianę sentymentu jest łatwo.
Dla podtrzymania rajdu ryzyka potrzebna jest jedna z dwóch rzeczy: oznaki silnej aktywności globalnej, albo bardziej akomodacyjna polityka pieniężna. W pierwszym przypadku aktualne odczyty makro niewiele nam powiedzą o tym, jak wygląda świat po brytyjskim referendum. Z tym przyjdzie nam poczekać co najmniej do drugiej połowy lipca, kiedy otrzymamy wstępne szacunki indeksów PMI z Europy i USA. Dzisiejsze finalne odczyty z sektora usługowego opierają się na ankietach w ok. 80 proc. zbieranych przed referendum.
Nadzieje na wsparcie optymizmu może dać raport z rynku pracy USA, który solidnym wynikiem wymaże rozczarowanie sprzed miesiąca; ale to dopiero w piątek. Dziś z USA poznamy jedynie rewizję majowych danych o zamówieniach na dobra trwałe, które raczej nie skupią większej uwagi.
Od strony globalnej polityki pieniężnej widzimy, że decydenci przyjmują nastawienie „wait-and-see” i spokojnie czekają na rozwój wypadków. W ostatnim przykładzie Bank Rezerwy Australii zgodnie z powszechnym przekonaniem utrzymał głową stopę procentową na 1,75 proc., a w komunikacie zaznaczył, że przy dostępnych informacjach roztropnym podejściem jest utrzymanie polityki monetarnej bez zmian. Zmiany w sytuacji krajowej (niższa inflacja) lub zewnętrznej (rozwój sytuacji po brytyjskim referendum) mogą zmusić bank do reakcji, ale na razie RBA czeka. Czeka Bank Japonii, ECB i Fed. Dzisiejsze wystąpienia Merscha i Lautenschlaeger z ECB oraz Dudleya z Fed mogą rzucić więcej światła na to, jak bankierzy centralni patrzą na krajobraz po Brexicie. Dziś także przemawia prezes Banku Anglii, który w swojej ocenie sytuacji może być bardziej bezpośredni (w zeszłym tygodniu sugerował rychłość obniżek stóp procentowych).
Dzień schłodzenia nastrojów powinien premiować jena, dolara i franka. Ryzyko słabości najsilniejsze jest przy funcie (uwaga na wystąpienie Carneya o 11:30) i walutach surowcowych (AUD, NZD, CAD), które w ostatnich dniach radziły sobie relatywnie najlepiej. Obecna jest też presja na waluty rynków wschodzących, która nie omija także złotego. Sprzedaż złotego ma także „wsparcie” w polskim rządzie, który wczoraj ogłosił zmiany w systemie emerytalnym. Choć demontaż OFE wygląda na mniej negatywny, niż część środowiska się obawiał, to jednak zmiany przypominają inwestorom o krajowym ryzyku politycznym. EUR/PLN 4,47 jest pierwszym poziomem oporu.