Na eurodolarze przedwczesny ruch?
W górę, ale...
Gdy piszemy te słowa, około godziny 16:00, wykres eurodolara oscyluje w pobliżu 1,1085 – 1,1095. Warto jednak mieć na uwadze, że rankiem – w sumie bez jakiegoś klarownego powodu, raczej na zasadzie sprawdzenia, czy klimat inwestycyjny wystarczająco się zmienił – próbowano ataku nawet na 1,1115-20 i wyżej.
Ruch ten jednak prawdopodobnie okazał się przedwczesny i notowania po południu poszły w dół. Ostatecznie więc nadal na eurodolarze nie ma przełomu. Atmosfera nie pozwala zarówno na zbytnie umacnianie euro (kłopoty włoskich banków, wszczęcie procedury sankcji wobec Hiszpanii i Portugalii z powodu deficytu budżetowego, temat Brexitu, stale obecny w tle), jak i na silne podbijanie wartości dolara (nie wiadomo, czy zostaną podniesione stopy procentowe – i kiedy, być może przyjdzie na to długo czekać, nie jest pewne, czy dane z rynku pracy faktycznie będą przyzwoite w kolejnych miesiącach itd.).
Generalnie zakładamy, że w dłuższym terminie to dolar powinien być silniejszy, tj. w jakimś sensie powinna działać siła tendencji wszczętej 3 maja, kiedy to odbiliśmy się od oporu powyżej 1,16. Nie twierdzimy jednak, że wykres będzie bezproblemowo szedł na południe, bo też i nie ma ku temu wystarczających powodów.
Co do włoskich banków, to Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawił swoje stanowisko w sprawie ich ratowania i jest ono niechętne unijnej dyrektywie BRRD. Dyrektywa ta zakłada, że banki nie mogą być ratowane z pieniędzy publicznych, natomiast straty powinni pokrywać akcjonariusze czy nawet deponenci. Banki włoskie mają 360 mld EUR niespłacalnych kredytów, czyli 18 proc. całego portfela. Kraj ma zresztą, zwłaszcza na Południu (wchłoniętym półtora wieku temu i nadal borykającym się z efektami ówczesnego zjednoczenia), problemy gospodarcze – jak bezrobocie czy szerokie wpływy mafii.
Daniel Tarullo z Fed na konferencji w Waszyngtonie mówił raczej o technicznych kwestiach z obszaru działalności Fed i do kursu eurodolara raczej nic to nie wniosło. Co innego James Bullard – ten mówił o gospodarce i stopach procentowych, przedstawiając m.in., w jaki sposób ewoluowało podejście Fed w St. Louis. Ewoluowało w kierunku gołębim i – jak to ujął Bullard – obecnie stopa procentowa powinna pozostać w zasadzie płaska przez dłuższy czas, aby sprostać bieżącym warunkom.
Polskie wieści
Inflacja bez cen żywności i energii za czerwiec to -0,2 proc. r/r zgodnie z prognozą, czyli nadal to poziom deflacyjny. Co się tyczy kursów walut, to USD/PLN w nocy i nad ranem był w pobliżu 4 zł, a tymczasem w ciągu dnia notowano zejścia nawet w rejon 3,9730-40.
Złoty się więc umocnił, natomiast mniej to widać na EUR/PLN – choć i tam mamy już rejony 4,4115-20, jak na ostatnie dni wcale niezłe. Na GBP/PLN ogrywa nas tymczasem brytyjski funt, kurs to już 5,2370. Jasne, w długim terminie (minionym) to wciąż przejaw post-brexitowej (czy też post-referendalnej) siły złotego, ale ten czynnik ma już mniejsze znaczenie i widzimy odwrót. Wykres nie poradził sobie też z przebiciem wsparcia przy 5,15.