Euro kontra dolar: obraz zmagań
Zmiany tendencji
Od 3 maja (gdy testowano ok. 1,1610-15) wykres eurodolara idzie na południe, przy czym ów trend potwierdzony został przynajmniej dwa razy w czerwcu. Co więcej, spotkał się on z trendem wzrostowym, mierzonym od 3 grudnia 2015. Nastąpiło to 24 czerwca, gdy spływały wyniki brytyjskiego referendum brexitowego. Tego dnia dolar potężnie się umocnił, a tendencja zwyżkowa przeszła do historii. Ba, kilka dni później dawna jej linia zadziałała w pewnym przybliżeniu jako opór (por. szczyty z 5 lipca, ok. 1,1180).
Okres od 3 grudnia do teraz mocno przypomina okres od 13 marca 2015 do początków listopada 2015. Wtedy też mieliśmy długoterminowy trend zwyżkowy z rozmaitymi wahaniami po drodze, następnie test okolic 1,15 – 1,17, czynnik fundamentalny (gołębie wypowiedzi Mario Draghiego w II poł. października) – i wędrówkę na południe. Wówczas jednak wędrówka ta w krótkim czasie sprowadziła nas aż do 1,0540, rynek bowiem dyskontował możliwą podwyżkę stóp w USA oraz ultra-luźne instrumenty monetarne EBC. Pamiętamy jednak, że 3 grudnia EBC rozczarował, m.in. przez to, że nie zwiększył skali QE. Doszło do odbicia i weszliśmy w nowy trend zwyżkowy, ten właśnie, który dopalił się 24 czerwca. Po drodze Amerykanie podnieśli stopy – ale było to mocno zdyskontowane, zrobili to tylko raz i szybko okazało się, że nie kwapią się do następnego ruchu.
Oczywiście dolar mimo wszystko zyskuje (od 3 maja), bo może jawić się jako względnie dobra przystań w dobie zawirowań takich jak Brexit, a poza tym, jeśli ktokolwiek w gronie czołowych banków centralnych choćby tylko mówi o zacieśnieniu polityki, to jest to właśnie Fed. Z wędrówką do 1,05 nie będzie jednak tak łatwo jak w listopadzie 2015, bo też i wiara w wyższe stopy jest słabsza. Na razie okolica 1,10 broni się jako wsparcie, niżej mamy 1,0915 – zakreślone przez chwilowy spadek post-brexitowy.
Dolarowi może pomagać to, że Eurostrefa nie ma się chyba dobrze, skoro główny ekonomista Deutsche Banku, pan Folkerts-Landau, ogłosił publicznie, że bankom europejskim przydałby się program ratunkowy obliczony na ok. 150 mld euro dokapitalizowania. Skądinąd wiadomo, że bardzo poważne problemy w ostatnich miesiącach mają banki włoskie, przepełnione niespłacalnymi kredytami. Co więcej, istnieje dyrektywa unijna, która zabrania ratowania banków poprzez bailout z pieniędzy publicznych, a więc na baczności powinni się mieć akcjonariusze, obligatariusze i w końcu depozytariusze – czyli my wszyscy...
Co w Polsce?
W Polsce mieliśmy dziś odczyt inflacji CPI za czerwiec. Wpisał się w prognozy (+0,2 proc. m/m, -0,8 proc. r/r), nie ma więc zaskoczenia i efektu. Jutro dane o inflacji bazowej. RPP, jak wiemy, w najbliższych miesiącach zapewne nie zmieni stóp – ani w jedną, ani w drugą stronę.
Na USD/PLN krążyliśmy i krążymy dziś bardzo blisko 4 zł. Na EUR/PLN uformowała się biała świeca, w minimach mieliśmy 4,4065, a w maksimach ponad 4,4315. Nie doszło jednak do naruszenia pewnego konsolidacyjnego marazmu z ostatnich dni. Straciliśmy też trochę do funta – na GBP/PLN jest biała świeca i notowano wyjścia ponad 5,20 – ale funt jest na tyle osłabiony, że na razie nie ma tu dramatu. Dość przypomnieć, że jeszcze 25 maja notowano ponad 5,83. Inna rzecz, że uformowało się też wsparcie przy 5,1450 – 5,15, więc z dalszym dobijaniem angielskiego dżentelmena przez naszego dzielnego orła mogą być problemy.