Złoty wyraźnie traci
Sierpień był jak dotąd bardzo udanym miesiącem dla złotego. Polska waluta umacniała się szczególnie wobec funta, ale coraz tańsze były też euro, dolar i frank. Od kilku dni ten trend się jednak odwrócił. Winne są tak czynniki krajowe, jak i globalne.
W ubiegłym tygodniu poznaliśmy szereg danych za lipiec z polskiej gospodarki. Na rynku panowało przekonanie, że po rozczarowującym wzroście gospodarczym z pierwszego półrocza już trzeci kwartał przyniesie przyspieszenie. Tak się jednak nie stało. Na plus zaskoczyły jedynie dane z rynku pracy. Wyraźny wzrost wynagrodzeń i zatrudnienia jednocześnie przy spadających cenach oznaczają silną ekspansję odczuwalnych dochodów. To powinno przekładać się na wyższe wydatki gospodarstw domowych, szczególnie, że na dobre ruszył też program 500+. Tymczasem dane o sprzedaży detalicznej rozczarowały. Jeszcze bardziej rozczarowała produkcja przemysłowa, której wyraźnego spadku względem ubiegłego roku nie tłumaczy nawet mniejsza liczba dni roboczych niż w lipcu 2015. Złoty zareagował negatywnie na te dane.
Bieżąca sytuacja ekonomiczna miała być mocną stroną polskiej gospodarki i ułatwić rządowi prace na trudnym budżetem na przyszły rok, kiedy koszty programu 500+ wzrosną. W tej sytuacji rosną jednak obawy o konstrukcję budżetu i postrzeganie Polski przez agencje ratingowe. Ministerstwo Finansów widzi przyszłoroczny deficyt finansów publicznych na poziomie 2,9% PKB, ale jeszcze trzeba przekuć to na konkretne szacunki dochodów i wydatków. Co prawda spodziewamy się, że nie jest to początek trwałego pogorszenia koniunktury, ale raz jeszcze oczekiwania co do tegorocznego wzrostu nie zostały spełnione. W tym tygodniu poznamy dane o bezrobociu – te publikacje od dłuższego czasu dostarczają raczej miłych zaskoczeń.
Na rynku globalnym również mamy zmiany, które nie są dla złotego korzystne. Powoli wraca temat tegorocznej podwyżki stóp procentowych w USA. W tym tygodniu mamy bardzo ważne dla rynków sympozjum bankierów centralnych w Jackson Hole. Oczekuje się, że przemawiająca na nim Janet Yellen utoruje drogę do podwyżki stóp. Ale raczej nie we wrześniu, a dopiero w grudniu: wzrost PKB w USA w drugim kwartale był mizerny (1,2%) i to będzie zniechęcać Fed do działania w pośpiechu. Wypowiedzi członków Komitetu Otwartego Rynku, sugerujące zbliżającą się podwyżkę służą dolarowi, jednocześnie szkodząc walutom rynków wschodzących, takim jak złoty. Tym niemniej nie uważamy, aby z tego powodu doszło do dużej przeceny złotego. Większym zagrożeniem jest sytuacja w europejskiej bankowości. W ubiegły piątek znów głośno było o kłopotach najstarszego włoskiego banku, a giełda w Mediolanie traciła ponad 2%. Wydaje się, że w dłuższym horyzoncie czasowym to właśnie z tej strony mogą nadejść kłopoty, które sprawią, że znów zaczniemy mówić o poziomach 4.50 za euro.
Na szczęście na razie sytuacja nie jest jeszcze kryzysowa i negatywne reakcje złotego są umiarkowane. Dziś o 9:45 dolar kosztuje 3.8188 złotego, euro 4.3073 złotego, frank 3.9604 złotego, zaś funt 4.9907 złotego.