Uwaga na wyprzedaż amerykańskich obligacji
Należy odnotować co najmniej pięć ważnych wydarzeń, które miały miejsce w ostatnich kilkudziesięciu godzinach. Po pierwsze rentowność długu USA 10Y podniosła się od lokalnych dołków aż około 10 pb i trend wzrostu cen amerykańskich obligacji uległ załamaniu. Przełożyło się to na silne odbicie USD/JPY w kierunku 112,00 i załamanie krótkoterminowej tendencji spadkowej, która naszym zdaniem miała charakter głębokiej korekty, która została wygenerowana po dotarciu w pierwszych dniach lipca przez USD/JPY do wiosennych szczytów, które usytuowane są powyżej 114,30.
Wyprzedaż amerykańskich obligacji jest fundamentem, na którym zbudowane może zostać odreagowanie w notowaniach dolara. Świat emerging markets już znalazł się pod presją, a szczególnie słaby jest południowoafrykański rand. USD/ZAR wychodząc ponad 13,05 otworzył sobie przestrzeń do zwyżki w kierunku 13,20. Zostały wybite szczyty z ubiegłego tygodnia, które ustanawiane były po zaskakującym cięciu stóp przez SARB. Jednak to nie mniejsza atrakcyjność odsetkowa, ale przede wszystkim niestabilność polityczna i słabnąca gospodarką są podstawą naszego negatywnego nastawienia do randa.
Kolejną istotną tendencją jest przecena dolara australijskiego pod wpływem rozczarowania niższym od prognoz odczytem inflacji za drugi kwartał. Dodatkowym ciosem jest powtórzenie przez gubernatora RBA Lowe’a bardzo gołębiego stanowiska Debelle sprzed tygodnia. W największym skrócie: RBA nie ma zamiaru szybko podnosić stóp i nie pozwoli by rynek dyskontował taki scenariusz pod wpływem podwyżek dokonywanych przez np. Bank Kanady. Nie uważamy, że ceny rudy żelaza czy miedzi będą kształtować się w tak korzystny dla dolara australijskiego sposób jak dotychczas. W przypadku metali przemysłowych na zniżki pewnie trzeba będzie dłużej poczekać, ale są one nieodzowne. Sądzimy, że chińska gospodarka, która zużywa ich więcej niż wszystkie państwa OECD łącznie, w drugiej połowie roku wytraci impet. Mając to na uwadze nie można zapominać, że miedź na wysokich poziomach (dziś notowany jest 27 miesięczny szczyt) w większym stopniu stabilizowana była przez zaburzenia dostaw niż siłę popytu. Bliźniaczo wygląda sytuacja rudy żelaza oraz aluminium. Gigantyczny przyrost produkcji w Chinach nie daje podstaw by wierzyć w możliwość przerodzenia się odbicia w długoterminowe, stabilne trendy. Z tego względu nie liczymy, że kanał cen metali przemysłowych będzie w stanie wspierać dolara australijskiego, który przy obecnym nastawieniu RBA i po bardzo silnym umocnieniu (AUD/USD niemal do 0,80) będzie jedną z najwrażliwszych walut w momencie, gdy dolar amerykański zacznie odrabiać straty. W krótkim terminie również pozostaje negatywnie nastawieni do australijskiej waluty. Ubiegłotygodniowy dołek AUD/USD jest pod presją i jego (właściwie przesądzone) sforsowanie otworzy drogę do pogłębienia spadków o około 100 pipsów.
Warto zwrócić uwagę też na fakt, że ropa podrożała po raporcie API sugerującym gigantyczny (ponad 10 mln baryłek) spadek zapasów do poziomów najwyższych od niemal dwóch miesięcy. Kurs WTI osiągnął 48,50, a brent zdecydowanie przekroczył 50 USD. Do możliwości kontynuacji zwyżek przez ropę podchodzimy bardzo sceptycznie. Nowe historyczne maksima osiągnął wczoraj futures na S&P500, który przekroczył 2475 pkt. Rekordy hossy na Wall Street na nikim nie robią już jednak większego wrażenia. Z kolei ostry zwrot EUR/USD przed szczytem z 2015 roku (1,1720) wpisuje się w nasze oczekiwania, że o kontynuację rajdu powyżej tego pułapu bez głębszej korekty będzie już bardzo trudno. Sygnałem do jej wygenerowania byłoby zejście kursu poniżej 1,16, czyli zanegowanie wyjścia ponad szczyty z wiosny ubiegłego roku.
Tempo wzrostu Wielkiej Brytanii w II kwartale (publikacja o 10:30) to kluczowa publikacja dzisiejszej sesji europejskiej. Spodziewamy się, że słabnąca gospodarka i spora niepewność polityczna będą mocno ciążyć funtowi w najbliższych tygodniach.
W perspektywie całego dnia najważniejsze jest oczywiście posiedzenie Fed, które tym razem wieńczone jest jedynie komunikatem (20:00). Po dopiero co dokonanej podwyżce stóp procentowych w czerwcu, posiedzenie FOMC w tym tygodniu powinno przynieść pauzę w procesie normalizacji polityki pieniężnej. Mimo to komunikat po posiedzeniu będzie analizowany pod kątem zmian w języku. Dwie kwestie będą przyciągały szczególną uwagę: inflacja i redukcja sumy bilansowej. Fed od tygodni komunikował swoje zdanie na tych polach, stąd rynki są przygotowane na potencjalne zmiany w komunikacie. Jakkolwiek potwierdzenie startu redukcji sumy bilansowej we wrześniu niesie pozytywny impuls dla USD, obawy o inflację będą ważyć na oczekiwanej ścieżce podwyżek stóp procentowych, wywierając tym samym presję na krzywą rentowności (i pośrednio na USD). Uważamy, że rynek nie docenia determinacji Fed do normalizacji polityki monetarnej i jest zbyt mocno skupiony na przejściowej słabości inflacji i porażkach w implementacji bodźców fiskalnych. Jednak lipcowy komunikat FOMC nie pomoże rozwiązać tych problemów, stąd mało realne, aby rynek walutowy definitywnie porzucił swój sceptycyzm w stosunku do USD. Do tego konieczny jest wyraźny zwrot w odczytach makro z USA (przede wszystkim inflacji) z USA, by rynek uwierzył w jastrzębie nastawie Fed i siłę USD. Korekcyjne odbicie ostro przecenionego dolara jest jednak prawdopodobne.