Czas na większą korektę na złotym?
Złoty w ostatnich dniach znalazł się pod wyraźną presją. Polskiej walucie zaszkodziły odbijające rentowności amerykańskich papierów, które drenują kapitał z rynków wschodzących, a ponadto nieco odżyły krajowe niepokoje polityczne
Te czynniki przemawiają za korektą na złotym, szczególnie że w ostatnich miesiącach konsekwentnie się on umacniał.
Po weekendzie mamy do czynienia z wyraźną poprawą nastrojów na globalnych rynkach. Z jednej strony zniszczenia wyrządzone na amerykańskim wybrzeżu przez huragan Irma były mniejsze, niż zakładały czarne scenariusze, a ponadto Korea Północna nie zdecydowała się uczcić święta niepodległości kolejną próbą jądrową.
To wszystko sprawiło, że w górę odbiły rentowności amerykańskich obligacji, co odciąga kapitał z rynków wschodzących. Dlatego też pod presją względem dolara znalazły się takie waluty jak złoty, czy też lira. Niemniej wczorajsze wyraźne osłabienie polskiej waluty można powiązać z ponowieniem obaw o kwestie polityczne, czyli o czynnik, który w ostatnich miesiącach odszedł w dużej mierze w zapomnienie. Punktem zapalnym dla wtorkowej deprecjacji był komunikat Komisji Europejskiej o rozpoczęciu drugiego etapu postępowania dotyczącego uchybienia zobowiązania państwa członkowskiego.
Chodzi tutaj o kwestie reformy sądownictwa i choć do nałożenia kar na Warszawę jest jeszcze daleka droga, to oświadczenie może zapalać lampkę ostrzegawczą w zagranicznych funduszach. Dużo też będzie zależeć od tego, czy polski rząd zaostrzy retorykę względem Brukseli. Jeśli tak by się stało, prawdopodobnie agencje ratingowe ponownie zaczną śmielej mówić o ryzyku politycznym, które może uderzyć w polskie aktywa. Z drugiej strony brak zdecydowanej reakcji powinien nieco uspokoić inwestorów i przy zachowaniu dobrych wyników makroekonomicznych złoty w szerszej perspektywie może się dalej umacniać.
Dziś głównym wydarzeniem na rynku walutowym powinny być dane z Wielkiej Brytanii nt. wynagrodzeń, które poznamy już o 10:30. Wczoraj zaprezentowane odczyty inflacyjne pokazały, że presja na wzrost poziomu cen na Wyspach nie ustępuje, a nawet przyspiesza. Jeśli i dziś dane zaskoczą in plus, to Bank Anglii będzie mieć we czwartek argument do nieco większego optymizmu, co powinno dalej napędzać funta, który w ostatnich dniach w parze ze złotym (i nie tylko z nim) zaczął się wyraźnie umacniać. Przed godziną 9:10 za dolara płacimy 3,5586 złotego, za euro 4,2614 złotego, frank kosztuje 3,7052 złotego, zaś funt 4,7364 złotego