Opinie
Prezydent USA Donald Trump w Białym Domu, tym razem w czapce z tekstem "Trump miał rację we wszystkim" / autor: PAP/ EPA/ANNABELLE GORDON
Prezydent USA Donald Trump w Białym Domu, tym razem w czapce z tekstem "Trump miał rację we wszystkim" / autor: PAP/ EPA/ANNABELLE GORDON

TYLKO U NAS

Kujmy u Trumpa żelazo, póki gorące

Olgierd Bagniewski

Olgierd Bagniewski

ekonomista; szef zespołu analityków East Stock Informationsdiaste GmbH w Hamburgu; autor i współautor: książek, w tym jednej będącej książką miesiąca z dziedziny finansów w Szwajcarii; około 1000 innych publikacji z dziedziny finansów i gospodarki

  • Opublikowano: 24 sierpnia 2025, 19:00

  • Powiększ tekst

To, że pierwsza wizyta naszego prezydenta odbędzie się w Stanach Zjednoczonych świadczy o niepodważalnej sympatii ze strony obecnej administracji amerykańskiej, co należy potrafić przekuć na faktyczne sukcesy w obszarze polityki, gospodarki i bezpieczeństwa.

Kilkudniowy wyjazd Trumpa do własnego ośrodka golfowego w Szkocji rozemocjonował prasę nie ze względu na osiągnięcia sportowe, lecz prowadzone przy tej okazji rozmowy z panią von der Leyen. Media w zależności od swych sympatii politycznych przedstawiały rozmowy od sukcesu wielkiego negocjatora w starciu z lewacką Europą po dyktat tyrana. Wydaje się jednak, że rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona.

Ustalenie ceł dla europejskiej produkcji na poziomie 15 proc. nie ma charakteru zaporowego i z punktu widzenia wpływów budżetowych Ameryki odpowiada mniej więcej wpływom z VAT, którym obłożone są wszelkie produkty wchodzące na rynek europejski, a zatem i importowane ze Stanów Zjednoczonych. Dla porządku należy wspomnieć istnienie bardzo zróżnicowanych podatków stanowych w USA, które wynoszą najwięcej do 7 proc. - w Tennessee. Oczywiście nie można mieć wątpliwości, że owa nierówność, brak obłożenia cłami importu z USA do Unii zostanie prędzej, czy później podniesiona i będzie podlegać przynajmniej próbie renegocjacji przez stronę europejską.

Krach niemieckiego pomysłu na zbrojeniowe uzależnienie Europy

Ważnym rezultatem rozmów jest też umowa, iż zakupy sprzętu obronnego członków NATO i UE oprą się o sprzęt amerykański, co jest oczywiście mile odbierane przez produkujące je kompleks zbrojeniowy i jest znacznym czynnikiem wspierającym koniunkturę.

Lecz zauważmy przy tym, że jest w tym racjonalne jądro. Dla całego Sojuszu oznacza to bowiem:

a) dalszą standaryzację uzbrojenia w Pakcie, co jest niezwykle ważne;

b) możność względnie szybkich dostaw, jako że przemysł amerykański może względnie prędko zwiększyć produkcję i to zwiększyć produkcję najnowocześniejszego sprzętu, którego w ogóle, lub w bardzo niewielkim stopniu produkuje przemysł europejski. Co jest wynikiem zamykania się go, a nie rozwoju w ostatnich 35 latach;

c) koniec szatańskiego pomysłu, aby cała Europa złożyła się w celu uruchomienia wolnych mocy produkcyjnych lub ich stworzenia w szeroko pojętym przemyśle zbrojeniowym głównie w Niemczech i Francji, a w mniejszym stopniu we Włoszech. Włochy z resztą natychmiast zrezygnowały i oświadczyły, że nie są zainteresowane takim rozwiązaniem.

W tym sensie rozmowy w Szkocji nie poszły po myśli znacznej części klasy politycznej Niemiec, jako że następuje - co wydaje się w tej chwili ostateczne - odejście Niemiec od uzależnienia od taniej rosyjskiej energii, co spowoduje osłabienie prorosyjskiego lobby, a wzrost proatlantyckiej orientacji. Niemieccy przywódcy liczyli też, że Europa zbierze pieniądze na zainwestowanie w Niemczech, a następnie będzie kupować po wysokich, bo praktycznie monopolistycznych cenach produkowany sprzęt obronny. Podobnie jak przemysł motoryzacyjny, który również liczył m.in. na zakupy części do czołgów, ciężarówek i sprzętu podwójnego zastosowania. Jednak niekoniecznie takie rozwiązanie jest niekorzystne dla innych europejskich państw NATO. Kupią one bowiem sprzęt bardziej nowoczesny i kompatybilny z wyposażeniem armii Stanów Zjednoczonych.

Zachód Europy ma nadzieję „nakarmić” apetyty Rosji wschodnią flanką

Pamiętajmy, że obecna rozbrojona Europa nawet jako całość nie jest w stanie obronić się w przypadku pełnoskalowej agresji Rosji, a nie daj Boże wspartej przez Chiny. Wsparcie ze strony Korei Północnej i Iranu wydaje się oczywiste, jako już występujące w wojnie z Ukrainą. Powinniśmy też liczyć się, że wszystkie kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego nie muszą od razu w przypadku braku pomocy amerykańskiej wykazywać wielkiego zaangażowania w obronie całości terytorium. Można sobie wyobrazić, że kraje flanki wschodniej pozostawione zostaną same sobie, a włączenie się innych armii europejskich następowałoby wraz z postępem wojsk rosyjskich. Z egoistycznego punktu widzenia Hiszpanii, Portugalii, Turcji czy nawet Francji mogło to być postępowaniem racjonalnym, gdyż wojny wygrywa się nie na froncie, lecz w fabrykach, a zdobyty tak czas umożliwiłby im odbudowę własnych armii do poziomu możliwości postawienia skutecznego oporu. Bardzo jednak wątpię czy następnie zdecydowano by się na odbicie zajętej połowy Europy. Sen Putina o odtworzeniu ZSSR mógłby się sprawdzić.

Ograniczania powiązań gospodarczych Rosji z Europą wpychać będzie tę pierwszą w rosnące uzależnienie od Chin, a korzyści z tego czerpać będzie w większym stopniu Państwo Środka ze względu na swą dziesięcio-, dwunastukrotną przewagę gospodarczą.

Co można „ugrać” u prezydenta Trumpa?

Spotkanie Trump - von der Leyen odbyło się bez udziału przedstawicieli poszczególnych krajów europejskich i śmiem wątpić czy Pani Przewodnicząca zadbała o nasze interesy. Wróbelki ćwierkają, że nie.

Ustalone warunki są może nie najgorsze dla Europy, jako całości, lecz sądzę, że zarówno Polska, jak i kraje wschodniej rubieży NATO miały, a może i wciąż mają szanse na renegocjację. Przyjmując na siebie w zamian za zniesienie ceł obowiązek przeznaczania 3,5-4 proc. PKB na obronę i zwiększenie zakupów sprzętu amerykańskiego, lub inwestycje na przykład we własną produkcję natowskiej amunicji. Zauważmy, że nasz eksport do Stanów w 2024 roku to około 14,08 mld dol., co stanowi zaledwie 0,42 proc. całości importu USA, a całej flanki wschodniej od Finlandii po Grecję to odpowiednio około 41,21 mld dol., co stanowi „całe” 1,23 proc. importu Stanów. Podniesienie tych argumentów przez prezydenta Karola Nawrockiego ma jeszcze tę szansę powodzenia, że prezydent Trump będzie bardziej życzliwie słuchał jego sugestii, ze względu na niewątpliwą chęć wspierania pozycji prezydenta w konflikcie z rządem. To, że pierwsza wizyta naszego prezydenta odbędzie się w Stanach Zjednoczonych świadczy o niepodważalnej sympatii ze strony obecnej administracji amerykańskiej, co należy potrafić przekuć na faktyczne sukcesy w obszarze polityki, gospodarki i bezpieczeństwa.

Niestety trudno oczekiwać, że prezydent Trump będzie często spotykał się Głową Polskiego Państwa i cierpliwie, i ze zrozumienie wysłuchiwał naszych postulatów. Polska jest ważna dla Ameryki, póki jest ostry konflikt z Rosją. Ale gdyby udało się Trumpowi faktycznie załagodzić relacje z Kremlem, to nasza pozycja stanie się mniej ważąca. Kujmy żelazo, póki gorące, bardzo dobrze przygotowując się do nadchodzącej szansy 3 września.

Olgierd Bagniewski

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Rozwój OZE to prosta droga do braków energii

Takie rzeczy tylko za Tuska – rynek pracy w zamrażarce!

Orlen odkrył potężne złoże ropy. „Odwiert do 2250 m”

»»Skandal! Niemcy wykupują mieszkania we Wrocławiu! – oglądaj na antenie telewizji wPolsce24!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych