
Budżet 2026 będzie testem odwagi politycznej
Wysokiemu długowi towarzyszy spowolnienie wzrostu gospodarczego - i ten scenariusz powinniśmy brać pod uwagę w Polsce. Dlatego kształtowanie budżetu wymaga odpowiedzialności i odwagi politycznej. Rządzący będą musieli wybierać – albo drastyczne ograniczenia wydatków, albo zwiększanie deficytu ponad uzgodnione limity
Deficyt i dług publiczny to dziś słowa, które rozgrzewają nagłówki medialne. Skala różnicy między wydatkami a przychodami państwa staje się punktem odniesienia w ocenie kondycji gospodarki. Widzimy dwie równoległe rzeczywistości. Z jednej strony Polska wciąż notuje jeden z najszybszych wzrostów gospodarczych w Unii Europejskiej. Z drugiej – boryka się z wysokim deficytem i rosnącym zadłużeniem, które w 2025 r. sięgnęło już ponad 55 proc. PKB, a według planu strukturalno-budżetowego w 2026 r. może przekroczyć 60 proc. PKB. Deficyt sektora finansów publicznych - zgodnie z regułami UE - powinien zmieścić się w granicy 4,8 proc. PKB, tymczasem rynkowe szacunki mówią o ryzyku przekroczenia nawet 300 mld zł nominalnie.
Czy nasz wzrost gospodarczy nie jest finansowany na kredyt?
Można więc zadać pytanie: czy nasz wzrost gospodarczy nie jest przypadkiem finansowany na kredyt? A jeśli tak, to jak długo można rozwijać się w oparciu o rosnące zadłużenie? Historia Włoch pokazuje, że gdy raz przekroczy się progi ostrożnościowe, powrót do niższych poziomów jest niezwykle trudny. Wysokiemu długowi towarzyszy wtedy spowolnienie wzrostu gospodarczego - i ten scenariusz powinniśmy brać pod uwagę także w Polsce.
Dlatego kształtowanie budżetu wymaga odpowiedzialności i odwagi politycznej. Nie można jednocześnie utrzymywać szybkiego wzrostu wydatków socjalnych i liczyć, że deficyt magicznie się obniży. Chodzi jednak nie o „cięcia dla cięć”, lecz o przemyślenie struktury wydatków: które programy wspierają aktywizację zawodową i demografię, a które są czysto transferowe i zwiększają presję na finanse publiczne. Tym bardziej, że zasoby budżetowe są ograniczone - a tymczasem Polska wydaje na zdrowie ok. 6,6 proc. PKB, podczas gdy średnia UE przekracza 9 proc. PKB. Luka ta oznacza dziesiątki miliardów złotych, które trzeba będzie dosypać, by utrzymać wydolność systemu. Jeśli mamy priorytetyzować, to zdrowie i edukacja powinny być pierwsze w kolejce.
Nie da się dziś uciec od faktu, że budżetem rządzą zbrojenia. Wydatki obronne w 2026 r. mają sięgnąć nawet 5 proc. PKB. Trudno je kwestionować w obecnym otoczeniu geopolitycznym, ale trzeba pamiętać, że choć krótkoterminowo podbijają inwestycyjną część PKB, to w dłuższym horyzoncie stanowią ogromne obciążenie dla kolejnych budżetów. Co więcej, część z tych wydatków realizowana jest poza pełną kontrolą parlamentu. Podobnie jak w okresie pandemii, kiedy COVID-19 stał się uzasadnieniem dla obchodzenia standardowej procedury budżetowej, tak i dziś istnieje ryzyko ograniczenia przejrzystości finansów publicznych.
Rządzący będą musieli wybierać
Patrząc na polityczne uwarunkowania, trudno zakładać, że w 2026 r. uda się zrealizować scenariusz zapisany w ramach procedury nadmiernego deficytu. Prezydent już zapowiada weto wobec podwyżek akcyzy, a przedsiębiorcy jednoznacznie sprzeciwiają się kolejnym obciążeniom podatkowym. To oznacza, że rządzący będą musieli wybierać – albo drastyczne ograniczenia wydatków, albo zwiększanie deficytu ponad uzgodnione limity.
Budżet 2026 r. stanie się więc testem odwagi politycznej – czy potrafimy priorytetyzować wydatki i chronić fundamenty gospodarki, czy pójdziemy drogą Włoch, w stronę długotrwałej stagnacji zadłużeniowej.
Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.