Złoty nadal pod presją
Tydzień na rynkach rozpoczął się w dobrych nastrojach. Służył temu zwrot dyplomatyczny prezydenta Trumpa w sprawie chińskiego giganta ZTE. Te dobre nastroje jednak nie trwały długo, rosnące rentowności amerykańskich obligacji i napięcia na Bliskim Wschodzie znów dały o sobie znać. W rezultacie pod presją pozostaje także złoty.
Początek handlu w tym tygodniu zapowiadał się obiecująco. Amerykańskie rynki akcji wzrosły do poziomów niewidzianych od marca, zaś euro zyskało po sugestiach ze strony EBC, że podwyżka stóp nastąpi „w ciągu kilku kwartałów, a nie lat” po zakończeniu programu skupu obligacji. Tym samym Francois Villeroy wskazał na rok 2019 jako datę takiego ruchu. Sprawa ZTE ma z kolei głównie zabarwienie polityczne. Przypomnijmy, że chodzi o jednego z największych producentów smartphonów na świecie, który został odcięty od amerykańskich dostaw ze względu na nałożone sankcje. Waszyngton oskarżył chińską firmę o dostawy do Iranu, poprzez które amerykańska technologia trafia (pośrednio) do jednego z największych wrogów USA. Sankcje okazały się tak skuteczne, że firma musiała zawiesić działalność operacyjną. Ruch Trumpa to jednak nie „gest litości”, a skalkulowana decyzja. Po pierwsze, trwają rozmowy handlowe z Chinami i mogą się one zakończyć w różnoraki sposób. Po drugie, sankcje mogą okazać się równie bolesne dla amerykańskich firm, jak i dla Chińczyków, z czego pierwotnie politycy mogli nie zdawać sobie sprawy. Jednak zapowiedź ich złagodzenia została odebrana jako krok w kierunku zakończenia Wojen Handlowych, a w konsekwencji przyczyniła się do mocnego otwarcia na rynkach akcji. Rosnące giełdy i rosnące notowania euro względem dolara to dobre warunki dla walut rynków wschodzących.
Później jednak było już gorzej. Zasadniczym powodem pogorszenia nastrojów był wzrost rentowności amerykańskich obligacji - ponownie powyżej 3 proc. w przypadku 10-latek. Ceny ropy utrzymują się na bardzo wysokim poziomie (powyżej 78 dolarów za baryłkę ropy Brent) co pokazuje, że rynek sceptycznie zapatruje się na możliwość ominięcia amerykańskich sankcji na Iran, czy też buforowanie zmniejszenia dostaw przez pozostałe kraje kartelu OPEC (pomimo takich deklaracji). Pod mocną presją były ponownie waluty z rynków wschodzących spoza Europy. Nerwowo jest w Turcji, gdzie dane o deficycie na rachunku obrotów bieżących okazały się gorsze niż oczekiwano, a niejasne deklaracje prezydenta ws. polityki pieniężnej pchają notowania liry do nowych historycznych minimów. Wreszcie doszły zamieszki w Strefie Gazy, które nie pozwalają zapomnieć o ryzyku geopolitycznym. W efekcie widzimy powrót do umocnienia dolara, a to szkodzi notowaniom złotego.
Dziś poznamy wstępne dane o wzroście gospodarczym w Polsce w pierwszym kwartale roku. Rynek spodziewa się rocznej dynamiki na poziomie 4,8 proc., a zatem tylko minimalnie poniżej wzrostu z ostatniego kwartału 2017. Będzie to jednak na razie szacunek pozbawiony detali, na które będziemy musieli poczekać do końca miesiąca. Na globalnych rynkach warta uwagi jest publikacja danych o sprzedaży detalicznej w USA (14:30), choć warto odnotować, że dolarowi nie przeszkadzały ostatnio nawet trochę słabsze dane. Dziś o 8:20 euro kosztuje 4,2748 złotego, dolar 3,5852 złotego, frank 3,5825, zaś funt brytyjski 4,5883 złotego.