Analizy

Trump podwaja stawkę w wojnie handlowej z Chinami

Arkadiusz Balcerowski, analityk rynków finansowych XTB

  • Opublikowano: 1 sierpnia 2018, 09:31

  • 0
  • Powiększ tekst

W trakcie ostatnich godzin poznaliśmy wiele, bardzo istotnych raportów makroekonomicznych. Najważniejsze z nich nadeszły ze strefy euro oraz Stanów Zjednoczonych. Niemniej jednak główną informacją jest potencjalna dalsza eskalacji wojny handlowej między USA a Chinami. Taki stan rzeczy na razie nie wystraszył mocno inwestorów, aczkolwiek pewna doza niepewności jest wyczuwalna na rynku walutowym. W konsekwencji polski złoty znajduje się niewielkim odwrocie w godzinach porannych.

Według najnowszych doniesień agencji Bloomberga administracja prezydenta Trumpa ma rzekomo zaproponować zwiększenie stawki cła na import chińskich produktów o wartości 200 miliardów USD. W ostatnich miesiącach o polityce handlowej mówi się bardzo wiele. Przedstawmy więc krótkie podsumowanie poczynań Białego Domu. Obecnie w grze są cła o wartości 50 miliardów USD. Na początku lipca Stany Zjednoczone nałożyły kolejne obciążenia na import dobór z Państwa Środka, tym razem mowa o 25 proc.-owej stawce na produkty o wartości 34 miliardów USD. Z kolei wraz z końcem lipca skończył się oficjalny okres służący do oceny kolejnej transzy ceł na dobra o wartości 16 miliardów USD. Jeszcze wówczas Donald Trump zasugerował, że pod lupą są nowe taryfy celne wymierzone w dobra o wartości aż 200 miliardów USD. O ile do tej pory mówiło się o stawce 10 proc.-owej, o tyle dzisiejsze doniesienia sugerują, że Biały Dom może podbić tę stawkę aż do 25 proc. Choć do implementacji tychże ceł jeszcze dość daleka droga, gdyż okres konsultacji kończy się dopiero 30 sierpnia, pokazuje to brak potencjalnych chęci do odpuszczania z obydwu stron w trwającym sporze handlowym. Co więcej, możemy wręcz mówić o jego dalszej eskalacji, co z pewnością nie wróży nic dobrego dla rynków finansowych. Trzeba również być świadomym faktu, że owa propozycja w ogóle nie musi zostać przyjęta podczas okresu konsultacyjnego. Pokazuje to, że choć napięcia między USA a Unią Europejską w pewnym stopniu zelżały, to o takowym scenariuszu między USA a Chinami jak na razie możemy tylko pomarzyć — w podobnym tonie wypowiadaliśmy się bezpośrednio po ogłoszeniu porozumienia między Trumpem a Junckerem.

Wracając jeszcze do wtorkowej sesji, należy wspomnieć o danych ze strefy euro, które pokazały niższy wzrost gospodarczy oraz wyższą inflację. Na pierwszy rzut oka od razu nasuwa się myśl rodzącej się stagflacji wywołanej przez ograniczenie zagregowanej podaży z uwagi na wyższe ceny ropy naftowej, niemniej jednak na ten moment wydaje się to pogląd mocno przesadzony. O ile faktycznie inflacja w lipcu (wstępny odczyt) przyspieszyła wyraźniej powyżej celu EBC (2,15 proc. - wiele nie brakowało więc, by zaokrąglenie pokazało 2,2 proc. zamiast 2,1 proc.), to wciąż mówimy tutaj o inflacji sensu largo. Z kolei po wyłączeniu cen energii i żywności dane te są zdecydowanie mniej zachęcające, pokazując dynamikę w granicy 1 proc. Biorąc pod uwagę obecne stan makroekonomiczny, funkcja reakcji EBC będzie najpewniej mocniej zależeć od inflacji bazowej, bezpośrednio wynikającej z wewnętrznych presji inflacyjnych. Podobnie jak w Polsce w strefie euro również dynamika cen na poziomie bazowym pozostawia sporo do życzenia. Wspomnijmy również, że lipcowy, wstępny odczyt inflacji z rodzimej gospodarki (2%) w dalszym ciągu nie wydaje się sugerować większego odbicia w cenach bazowych, choć z dokładniejszymi szacunkami należy poczekać do publikacji szczegółowych danych przez GUS. Tymczasem dynamika cen (PCE) za oceanem wciąż utrzymuje się na poziomie uzasadniającym kontynuację podwyżek stóp procentowych przez Rezerwę Federalną. W czerwcu wskaźnik PCE pozostał na poziomie 2,2 proc., zaś bazowy na 1,9 proc. Dzisiejsze posiedzenie Rezerwy Federalnej nie powinno jednak wnieść wiele nowego, a kolejna podwyżka stóp procentowych spodziewana jest we wrześniu.

W dzisiejszym kalendarzu makroekonomicznym największą uwagę warto zwrócić na prywatny raport ADP dotyczący zmiany zatrudnienia w USA, przemysłowy indeks ISM również zza oceanu oraz tygodniową zmianę zapasów ropy naftowej. Wieczorem komunikat po dwudniowym posiedzeniu opublikuje Fed. O poranku poznaliśmy indeks PMI z Polski, który nieoczekiwanie spadł w lipcu do 52,9 z 54,2. O godzinie 9:10 za dolara trzeba zapłacić 3,6663 złotego, za euro 4,2826 złotego, za funta 4,8089 złotego i za franka 3,6953 złotego.

Powiązane tematy

Komentarze