Bez euforii na funcie po podpisaniu porozumienia
Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez porozumienia byłoby bardzo niekorzystne dla Europy, dlatego podpisanie go wczoraj na unijnym szczycie jest pozytywnym sygnałem. Nie jest jednak przesądzające, porozumienie może nadal upaść w brytyjskim parlamencie. Ostatni tydzień listopada zapowiada się emocjonująco, rynki żyć będą także spotkaniem Trumpa z Xi, włoskim budżetem, ropą i sytuacją na Ukrainie, a także polityką Fed.
Negocjacje na ostatniej prostej niewiele zmieniły i brytyjska premier podpisała porozumienie, z którego nie wszyscy na Wyspach będą zadowoleni. Już na etapie jego negocjacji rząd był poddawany krytyce, z gabinetu odchodzili ministrowie (w tym szef negocjatorów), a część posłów partii rządzącej próbowała nawet doprowadzić do głosowania wotum nieufności wobec May. Nie wróży to dobrze wynikom głosowania w brytyjskim parlamencie. Theresa May będzie prowadzić kampanię przekonując parlamentarzystów, iż nie ma możliwości uzyskania lepszej umowy i jest jasne, że będzie zmuszona szukać głosów w Partii Pracy. Czy jednak znajdzie ich na tyle dużo, aby uzupełnić lukę we własnych szeregach? Na ten moment zadanie to wydaje się bardzo trudne i nie ma się co dziwić, iż rynek podchodzi do tego sceptycznie – w notowaniach funta nie widzieliśmy żadnej reakcji na weekendowy szczyt. Upadek porozumienia w brytyjskim parlamencie otwiera drogę do chaosu, tak naprawdę nie wiadomo, co miałoby być wtedy następnym krokiem. Być może byłyby to przyspieszone wybory, ale do opuszczenia Unii przez Brytyjczyków zostały już zaledwie cztery miesiące.
Dla rynków globalnych kluczowym wydarzeniem będzie rozpoczynający się w weekend szczyt G20, na którym ma dojść do spotkania prezydentów USA i Chin. Donald Trump ostatnio dawał nadzieję inwestorom, mówiąc, iż zależy mu na porozumieniu, ale może to być niestety tylko gra. Jeśli spotkanie zakończy się fiaskiem może dojść do oclenia całego chińskiego eksportu do USA, a to byłby dla rynków czarny scenariusz, mogący zakończyć się nawet recesją.
Na rynku walut również ciekawy tydzień – w czwartek poznamy protokół z listopadowego posiedzenia Fed, ale ciekawsze będzie środowe wystąpienie prezesa Powella. Rynki liczą na delikatny gołębi zwrot z jego strony, mający polegać za uzależnieniu podwyżek w 2019 roku od sytuacji ekonomicznej. Na froncie europejskim mamy pierwsze realne kroki ze strony włoskiego rządu, który zaczyna uginać się pod unijną presją. Mówi się o tym, że część wydatków miałaby zostać odłożona do kwietnia i w ten sposób miałby zostać obniżony planowany deficyt budżetowy. Rozmowy są wczesnym etapie i wydaje się, że skoro Unia rozpoczęła już procedurę, nie będzie się spieszyć z jej zakończeniem.
Wreszcie uwaga koncentrować się będzie też na rynku ropy, gdzie po gigantycznej wyprzedaży w ostatnich tygodniach mamy próbę odreagowania. Sytuację komplikuje jeszcze napięcie na linii Rosja-Ukraina, na mniej niż 2 tygodnie do szczytu OPEC. Złoty rozpoczyna tydzień od niewielkiego umocnienia - z pewnością rozmowy z Rzymem i szczególnie udane spotkanie Trump-Xi byłyby korzystne dla naszej waluty. O godzinie 9:35 za euro płacimy 4,2907 złotego, dolar kosztuje 3,7719 złotego, frank szwajcarski 3,7873 złotego, zaś funt 4,8439 złotego.