Mocarstwa grają na czas
Dopiero dziś w Pekinie rozpoczynają się negocjacje na wysokim szczeblu, ale już wiadomo, że porozumienia handlowego na razie nie będzie. Nie będzie jednak też nowych ceł, więc rynki przyjmują tę informację z zadowoleniem. Czeka nas gra na czas.
Donald Trump przegrał właśnie batalię w krajowej polityce, będąc de facto zmuszonym do podpisania budżetu niezawierającego środków na rozpoczęcie budowy muru na granicy z Meksykiem. Z pewnością chciałby to szybko przykryć jakimś sukcesem, np. bardzo korzystnym porozumieniem handlowym z Chinami. Problem jednak w tym, że na takie się nie zanosi i dlatego politycy rozważają (czytaj: zdecydowali) przedłużenie okresu na negocjacje. Z punktu widzenia Trumpa ma to sens o tyle, że alternatywą jest zaostrzenie konfliktu, które mogłoby się zakończyć powtórką sytuacji rynkowej z ubiegłego kwartału. W USA koniunktura rynkowa ma spory wpływ na nastroje społeczne, a powoli zbliża się kampania prezydencka. Przedłużenie negocjacji o 60 dni (strona chińska chciała nawet 90 dni) pokazuje jednak, że do porozumienia nie jest bliżej niż na początku grudnia, kiedy prezydenci zdecydowali o 90-dniowym rozejmie i może to być odbierane jako potwierdzenie braku jakichkolwiek istotnych postępów w zbliżeniu stanowisk.
Dziś czeka nas kolejna przepychanka w brytyjskim parlamencie, ale nie zmieni ona nic w kwestii brexitu. Przypomnijmy, iż pod koniec stycznia parlament przyjął poprawkę obligującą rząd do uzyskania ustępstw w sprawie granicy z Irlandią, która stanowi najgorętszy element sporu, ale Unia nie chciała no nowo otwierać negocjacji podpisanego już raz z rządem porozumienia. Zgłaszane dziś poprawki są raczej czymś w rodzaju „radosnej twórczości” różnych grup politycznych i nie będą mieć istotnego wpływu na proces. Dość powiedzieć, że w samej opozycyjnej Partii Pracy mamy coraz gorętszy konflikt pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami drugiego referendum. Zazwyczaj jest tak, że najwięcej prawdy zawierają plotki, którym politycy najambitniej zaprzeczają, a te mówią o tym, że okres na negocjacje ma zostać wydłużony, co pozwoliłoby na uniknięcie wyjścia z Unii bez porozumienia.
Na froncie makroekonomicznym mamy dziś sporą liczbę publikacji makroekonomicznych. Rozpoczęła ją Japonia słabszymi od oczekiwań danymi o PKB za czwarty kwartał (wzrost o 0,3% q/q, ale brak wzrostu w ujęciu rocznym), nieco słabiej wypadł także podobny raport dla Niemiec, które o włos uniknęły technicznej recesji. PKB w czwartym kwartale nie uległ tam zmianie po spadku o 0,2% w trzecim. W ujęciu rocznym w Niemczech mamy wzrost, ale jest to już tylko 0,9% (1,1% w trzecim kwartale). Lepsze dane napłynęły z Chin, którym udało się zwiększyć eksport, zaś spadek importu był mniejszy od oczekiwań. Trzeba jednak pamiętać, że w tym roku chiński nowy rok wypadł 10 dni wcześniej i wzmożona aktywność handlowa mogła wynikać właśnie z tego faktu. Przed nami z kolei spora liczba raportów z USA, w tym opóźniony (ze względu na wstrzymanie prac rządu) raport o grudniowej sprzedaży detalicznej. Te dane poznamy o 14:30. Tymczasem o 9:00 euro kosztuje 4,3353 złotego, dolar 3,8422 złotego, frank 3,8118 złotego, zaś funt 4,9411 złotego.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB