Mieszane dane i powrót obaw
Bardzo mieszane dane napłynęły z Azji i Europy. Wzrost indeksu PMI dla niemieckiego przemysłu mógłby sugerować koniec poważnych problemów, ale coraz poważniejsza sytuacja w Azji studzi nadzieję na trwałą poprawę. Na rynkach widać nieco więcej obaw, ale czy tym razem ich wpływ będzie wyraźniejszy?
W ostatnich komentarzach wskazywałem na pozornie nietypowe zachowanie rynków. Drożało w zasadzie wszystko: akcje, obligacje, złoto. To o tyle nietypowe, że w momencie, gdy kapitał napływa do tzw. bezpiecznych aktywów (obligacje, złoto), powinien uciekać z rynków akcji. Gdy drożeją obligacje, powinien zyskiwać jen. Gdy wyraźnie umacnia się dolar, cena złota w dolarach powinna spadać. Tymczasem ostatnio wszystkie te zależności zostały zaburzone. Brakujący element to banki centralne, które znów jak szalone drukują pieniądz. Można było mieć wręcz wrażenie, że epidemia wirusa w Chinach jest traktowana przez rynki jako szansa na dalszą stymulację. Choć ciągle czekamy jeszcze na twarde dane z Chin, poszczególne dane dotyczące sprzedaży (samochodów, smartphonów, dóbr luksusowych), podróży czy transportu wskazują na spadki rzędu 50-90% r/r. Tymczasem na rynkach panuje pełne przekonanie, że banki centralne ponownie wybawią giełdy z opresji, a tani pieniądz dodatkowo stymulować będzie wzrost cen metali szlachetnych. Ta sielanka zmącona została nieco wczoraj (choć nie wiadomo, czy trwale) wobec doniesień o wzroście zakażeń w Korei i Japonii, gdzie w związku z tym podjęto dodatkowe środki ostrożności, które w oczywisty sposób nie pomogą koniunkturze gospodarczej. Korea nawet bez tego miała problem z dostawami z Chin, zaś Japonia z wywołaną przez siebie zapaścią, będącą efektem podniesienia podatku od sprzedaży.
Wstępne dane PMI za luty miały szansę pokazać, czy to, co dzieje się w Chinach, ma już odczuwalny wpływ na inne gospodarki. Poznaliśmy dane z Japonii, Francji i Niemiec. Dane z Japonii były bardzo słabe – indeks dla przemysłu spadł z 48,8 do 47,6 pkt., zaś indeks dla usług z 51 aż do 46,7 pkt. To pokazuje, że sytuacja w Chinach ma wyraźny wpływ na kondycję japońskiej gospodarki. Dane z Europy takiego wpływu jednak nie pokazały. Co prawda, indeks PMI dla francuskiego przemysłu spadł poniżej 50 pkt., jednak indeks dla niemieckiego przemysłu wzrósł z 45,3 do 47,8 pkt. Jest to najwyższa wartość od stycznia ubiegłego roku. Sugeruje to, że gdyby nie obecne problemy, Europa mogłaby liczyć na umiarkowane ożywienie. Jest jednak prawdopodobne, że wpływ sytuacji w Chinach dopiero się ujawni w większym stopniu. Dane z Niemiec pomagają jednak notowaniom euro, które mocno traciły wobec dolara, jest to też dobra wiadomość dla złotego.
Dziś podobne dane poznamy jeszcze z Wielkiej Brytanii (10:30) oraz USA (15:45). Szczególnie te ostatnie będą ciekawe po tym, jak wskaźniki regionalne ze wschodniego wybrzeża pokazały w lutym skokowy wzrost aktywności. O 9:40 dolar kosztuje 3,9626 złotego, euro 4,2827 złotego, frank 4,0339 złotego, zaś funt 5,1146 złotego.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB