Test na otwarcie
Wraz z poprawą sytuacji epidemiologicznej w Europie znoszone są kolejne restrykcje. W USA poprawa następuje wolniej, ale otwarcie ma miejsce jeszcze szybciej. Widać to już w danych o wydatkach klientów. Dla rynków to bardzo ważny test.
Maj jest miesiącem odmrażania gospodarek w Europie i USA. O ile dane za kwiecień są katastrofalne (część raportów zostanie dopiero opublikowana), rynki zostawiają je daleko we wstecznym lusterku. To co się liczy to szybkość powrotu do normalności. Luzowanie restrykcji następowało po hasłami dużej ostrożności i zachowaniu zasad dystansowania się od innych. Tak to przebiegało w Azji, która w dużej mierze jest wzorcem poradzenia sobie z pandemią. W Europie i USA jest jednak inaczej. W ostatnich dniach Internet obiegają zdjęcia tłumów z parków, plaż i restauracji. Oczywiście, mogą one jedynie wybiórczo oddawać rzeczywistość, ale wydaje się, że podejście (tak zresztą jak przed wprowadzeniem restrykcji) jest znacznie luźniejsze. Ma to dwie strony medalu. Z jednej, może pomóc w szybszym ożywieniu gospodarki. Z danych pokazujących wydatki z wykorzystaniem kart kredytowych publikowanych przez banki wynika, że w połowie maja ich poziom w dużym stopniu wrócił do wartości sprzed pandemii. To po części odzwierciedla popyt, który w okresie dużych restrykcji po prostu nie mógł być zrealizowany, ale mimo wszystko pokazuje to dość szybki powrót konsumenta. Z drugiej strony, tak szybkie otwarcie (choćby w porównaniu do wspomnianej Azji) rodzi oczywiście ryzyko nawrotów pandemii i to ryzyko na ten moment wydaje się kluczowe dla optymistycznego scenariusza ożywienia. Warto obserwować szczególnie USA, gdzie otwarcie ma miejsce na znacznie wcześniejszym etapie walki z pandemią niż w większości europejskich krajów.
Pod koniec ubiegłego tygodnia notowaniami w Azji wstrząsnęła informacja o zacieśnieniu kontroli nad Hong Kongiem przez Pekin. Reakcja globalnych rynków na tę informację była jednak bardzo krótkotrwała. USA co prawda zapowiedziały sankcje, jednak rynek zakłada, że działania będą mieć wymiar symboliczny i nie doprowadzą np. do nałożenia nowych istotnych ceł na Chiny. Taka informacja byłaby oczywiście bardzo negatywna, ale wydaje się, że Donald Trump może obawiać się na tym etapie pełnowymiarowej wojny handlowej.
Szampańskie nastroje na globalnych rynkach w ubiegłym tygodniu przełożyły się wreszcie na umocnienie walut rynków wschodzących. Istotnie zyskały takie waluty jak meksykańskie peso czy południowoafrykański rand. Zyskał też złoty, choć jego umocnienie wobec dolara blokuje słabość euro i obawy, że europejska odpowiedź na kryzys będzie mniej zdecydowana niż w USA. Dziś na rynkach powinno być spokojniej ze względu na wolny dzień w USA i Wielkiej Brytanii. W kalendarzu mamy przewidzianą publikację indeksu Ifo w Niemczech (10:00). W dalszej części tygodnia inwestorzy czekać będą na majowe wskaźniki nastrojów konsumentów w USA (wtorek i piątek). Dziś o 9:05 euro kosztuje 4,5131 złotego, dolar 4,1481 złotego, frank 4,2613 złotego, zaś funt 5,0499 złotego.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB