Pięć sposobów na wynajęcie pustego mieszkania
Nowoczesne narzędzia do poszukiwania najemców, podpisywanie umów na krótsze okresy niż rok i dbanie o szczegóły – to kilka rozwiązań, dzięki którym Twoje mieszkanie może nie stać puste przez kolejne miesiące w oczekiwaniu na poprawę koniunktury
Jeśli masz mieszkanie i nie możesz znaleźć najemcy, który chciałby się do niego wprowadzić, to nie jesteś sam. Problem taki dotyczyć może około 100 tys. mieszkań w Polsce. Skąd ta liczba? W Polsce może być około 1,3 – 1,4 miliona mieszkań na wynajem (tradycyjnie, długoterminowo i na zasadach rynkowych), a poziom pustostanów w większych miastach wynosi około 7-9% - wynika z danych firmy MZURI.
Dla porównania stosując tę samą metodologię rok temu mogliśmy oszacować, że mieszkań bez najemców było nawet dwa razy mniej (około 50-60 tysięcy). To że nie wszystkie nieruchomości są wynajęte jest w pełni normalne – ze względu na zmieniających się lokatorów czy np. okresowe remonty. Trzeba podkreślić, że poziom pustostanów sprzed roku był bardzo niski – na tyle niski, że wolnych mieszkań na rynku było po prostu za mało. Powodowało to wzrost czynszów.
Nie znaczy to oczywiście, że gorsza koniunktura na rynku najmu nie prowadzi do wielu dramatów. Dla osób, które kupiły mieszkania na wynajem fakt, że stoją one puste oznacza co najmniej koszty. Bez wątpienia problem jest bardziej palący w przypadku osób, które podjęły większe ryzyko i kupiły mieszkanie (lub tym bardziej cały pakiet mieszkań) z pomocą kredytu. Znacznie mniejszy ból głowy powinni mieć Ci, którzy kupili mieszkanie za gotówkę.
Tym bardziej problem jest widoczny na rynku najmu krótkoterminowego (na doby), na którym tylko nieliczne lokale mogą się pochwalić wynajęciem przez co najmniej połowę dni z ostatnich 12 miesięcy. Według AIR DNA takie powodzenie miał tylko jeden lokal na 11 dostępnych w stolicy czy Krakowie.
1. Zadbaj o klimat
Jeśli jednak chodzi o dane płynące z tradycyjnego, długoterminowego rynku najmu, to sugerują one, że choć koniunktura jest gorsza niż przed rokiem, to raczej nie należy tu mówić o zapaści. Najemców jest mniej, ale wolnych lokali jest „tylko” dwa razy więcej niż przed rokiem. Umowy dalej są podpisywane, a najemcy szukają mieszkań. I choć przerzedziło się grono studentów najemców, to częściej mieszkań poszukują np. imigranci zarobkowi czy Polacy powracający przy okazji epidemii z emigracji.
Zamiast więc załamywać ręce, należy zakasać rękawy i zadbać o mieszkanie i o to, aby nasza oferta trafiła do najemców. Od czego zacząć? Przede wszystkim jeśli od lat nasz lokal był zamieszkany, a my przy okazji zmiany najemców raczej nie przykładaliśmy większej wagi do odświeżenia i utrzymania standardu, to teraz jest po temu idealny czas. Okres dekoniunktury warto przeznaczyć na prace remontowe, wymianę wyposażenia czy chociaż odmalowanie lokalu.
Przy okazji warto też zadbać o klimat w mieszkaniu – to aby miało spójny styl i kolorystykę. Warunkiem koniecznym jest czystość. Bez wątpienia nie zaszkodzą też delikatne akcenty – lampa i komfortowy dywanik przy narożniku, nienarzucające się grafiki na ścianach, czy trochę zieleni, która tchnie życie w mieszkanie.
2. Zadbaj o ogłoszenie
Tak przygotowany lokal będzie się lepiej prezentował na zdjęciach, a to na nie większość poszukujących zwraca dziś uwagę szukając ofert przede wszystkim w internecie. To zdjęcia budują pierwsze wrażenie, a więc muszą być ładne i zachęcające. Jeśli nasza oferta ma się wyróżniać spośród ofert konkurencji, to warto dodać do niej kilka szczegółów – plan mieszkania czy film, który pokazuje mieszkanie – od drzwi wejściowych poprzez wszystkie pokoje, kuchnię i łazienkę. Jeśli mamy doświadczenie i wiemy, które zakamarki szczególnie interesują najemców, to je warto także zamieścić na tym krótkim filmie.
Zarówno przy robieniu zdjęć, jak i nagrywaniu filmu, ważne jest światło (najlepiej naturalne) – im go więcej, tym lepiej wygląda efekt końcowy. Warto więc nagrywać w ciągu dnia, a nie w nocy.
Warto też zadbać o rzeczowy wpis podkreślający przewagi naszego lokum nad innymi. Unikajmy więc nic nieznaczących i powtarzanych przez wielu właścicieli frazesów – jak „dobra lokalizacja”, „ładne mieszkanie” itd. Skupmy się na krótkim, rzeczowym opisaniu nieruchomości, ale unikajmy ozdobników. Napiszmy więc, że np. „do metra jest 150 metrów”, a nie „blisko”.
Z drugiej strony, jeśli nasza oferta wyróżnia się czymś na tle konkurencji, warto to podkreślić. Przykłady? Mieszkanie generuje niskie rachunki, bo wszystkie sprzęty są nowe - energooszczędne i zużywają mniej wody. Jeśli widok z okna jest szczególnie korzystny – napiszmy o tym krótko, albo co najmniej pokażmy na zdjęciach. Warto podkreślić też takie zalety jak zgrana komuna sąsiedzka czy nieskrzypiąca, cicha, ciepła podłoga. Mało tego – jeśli w suficie osadzony jest mocny hak, na którym można zawiesić np. worek treningowy, to też może się to okazać sporą przewagą – szczególnie gdy siłownie pozostają zamknięte. Do innych może trafić możliwość zawieszenia latem wygodnego hamaka w loggi pełnej zieleni.
3. Zadbaj o klienta
Załóżmy więc, że przygotowaliśmy mieszkanie, jego opis, zdjęcia i film, który pokazuje wszystkie pokoje. Zamieszczamy ogłoszenie w internecie i czekamy? W żadnym wypadku! Powód jest prosty. Tak jak wspomnieliśmy wcześniej - siła przetargowa właścicieli w ciągu ostatnich 12 miesięcy wyraźnie stopniała. Póki za jakiś czas na rynek nie wróci koniunktura, to właściciele muszą być proaktywni. W ostatnich miesiącach doszło bowiem do sporej zmiany na rynku. Teraz jeśli chcemy wynająć szybko, to my – właściciele – musimy postarać się szukać najemców, a nie jedynie czekać aż najemcy znajdą nasze mieszkanie.
Sporo osób nie potrafi się w tym środowisku odnaleźć, a tak naprawdę niewiele trzeba, aby dotrzeć do potencjalnych najemców. Doskonałym sposobem są grupy tematyczne na Facebooku. Tam potencjalni najemcy informują o tym czego szukają – warto pod takimi wiadomościami dodać swoją – o wolnym mieszkaniu. Jeśli odrobiliśmy lekcje – przygotowaliśmy lokal, dobrze go zaprezentowaliśmy i opisaliśmy, to jest spora szansa, że nasza oferta szybko przykuje uwagę potencjalnych najemców.
4. Bądź elastyczny
Dbanie o ich względy widać jednak nie tylko po lepiej przygotowanych ogłoszeniach czy większej proaktywności właścicieli lokali na wynajem. W cenie jest dziś też nacisk na jakość obsługi najemców. Tu poważne zmiany są widoczne nawet w firmach, które zajmują się zarządzaniem takimi nieruchomościami, a które przez wiele lat nie przykładały nadmiernej wagi do opinii, którą wyrabiały sobie wśród lokatorów.
Ostatnim krzykiem mody jest też oferowanie mieszkań na okres krótszy niż rok. Wielu właścicieli odmawia wciąż potencjalnym najemcom, gdy Ci mówią, że lokal przydałby im się na krócej niż 12 miesięcy. Mało tego, w umowach pojawiają się wciąż niekoniecznie zgodne z prawem kary umowne za zerwanie umowy przed czasem. Dziś sposobem na to, aby najemcę przyciągnąć do siebie jest oferowanie lokum na kilka miesięcy. Z takich rozwiązań szczególnie chętnie mogą korzystać imigranci zarobkowi, którzy nie mają pewności czy w Polsce zostaną na dłużej niż np. 6 miesięcy.
5. Obniż cenę?
Jeśli te wszystkie zabiegi nie zdają egzaminu, to należy spojrzeć na cenę oferowanego mieszkania. Może być ona po prostu za wysoka. I choć dalekie od prawdy są doniesienia o gwałtownym spadku czynszów za wynajem, to prawdą jest, że dziś stawki te są często niższe niż przed rokiem. Wiele zależy od tego gdzie jest położone mieszkanie, w jakim jest standardzie, czy np. jak jest duże.
Nawet rzut okiem na dane pochodzące z firmy MZURI pokazują, że sytuacja rozwija się różnie w różnych segmentach rynku czy lokalizacjach. Gdyby uśrednić dane za ostatni kwartał 2020 roku, to okaże się, że najmocniej przecenami dotknięte zostały pokoje na wynajem. Za ich wynajem można obecnie uzyskać przeciętnie 6-7% mniej niż przed rokiem. Z drugiej strony w przypadku popularnych kawalerek ceny się prawie nie zmieniły. Średnia obniżka wyniosła tu zaledwie 1-2%. Przy tym średnia jak to często bywa trochę zamazuje obraz, bo w Poznaniu stawka jest kosmetycznie wyższa, a w Krakowie prawie o 5% niższa niż przed rokiem.
Zima nigdy nie trwa wiecznie
Nie powinno ulegać wątpliwości, że gorsza niż przed rokiem koniunktura na rynku najmu, to wina epidemii. To przez nią spora część studentów nie wróciła do miast akademickich, a część osób musiała zrezygnować z dotychczas zajmowanych mieszkań ze względu na spadek dochodów. Z drugiej strony ten ubytek najemców chociaż częściowo zasypali imigranci zarobkowi, którzy zgodnie z danymi ZUS wciąż napływają do Polski. Popyt na najem mieszkań zgłaszają też Polacy, którzy przy okazji Brexitu czy epidemii wracają do Polski, co potwierdzają z kolei dane GUS. Nie można też zapomnieć o młodych, którzy w normalnych warunkach kupiliby w 2020 roku swoje pierwsze mieszkanie, ale nie mogli, bo banki zakręciły wobec nich kurki z kredytami. Ci musieli odłożyć aspiracje o własnych „czterech kątach” na później lub skorzystać z oferty rynku najmu.
Wraz z postępującymi szczepieniami czy powrotem ciepłych dni, epidemia powinna dalej wytracać impet. To daje realną perspektywę zdejmowania kolejnych ograniczeń nałożonych na gospodarkę i szybki powrót do normalności. Wraz z tym mamy szanse na ożywienie w gospodarce i m.in. powrót popytu na rynku najmu – szczególnie jeśli w bieżącym roku w końcu wrócimy do normalnej pracy, nauki i wydawania pieniędzy.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments