Wielka debata ekonomistów – diagnoza obecnej sytuacji
Ponad 30 ekonomistów przyjęło zaproszenie Prawa i Sprawiedliwości na debatę o sytuacji gospodarczej Polski – najważniejszych problemach i wyzwaniach jakie stoją przed rządzącymi. Debata rozpoczęła się od diagnozy, która w większości była krytyczna i wymieniała czynniki, które mają negatywny wpływ na sytuację ekonomiczną Polaków.
Ekonomistów przywitał prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
- Dziękuję państwu którzy zechcieli podjąć naszą inicjatywę. Mam nadzieję, że porozmawiamy o kształcie polskiego życia publicznego. Z pełną pokorą chcemy wysłuchać państwa opinii. Uwzględnić je jeżeli tylko będzie to możliwe w naszym programie. Żyjemy we wspólnocie politycznej, narodowej która musi uwzględniać aspekty ekonomiczne oparte o empatię, o przekonanie że los słabszych jest bardzo ważny. Chciałem bardzo serdecznie podziękować tym, którzy nie przyszli ale napisali prezentując swoje poglądy, także poglądy krytyczne, albo zaproponowali spotkania w innym trybie. Dziękuję prezesowi Narodowego Banku Polskiego, prof. Markowi Belce, który przedstawił gotowość do rozmowy o sytuacji ekonomicznej Polski. Będziemy próbowali, tam gdzie jest to możliwe, podjąć współpracę.
Dyskusja ekonomistów toczyła się wokół programu gospodarczego PiS „Alternatywa”. Jego główne założenia to zmiany w systemie podatkowym – m.in. ujednolicenie podatku dochodowego od osób fizycznych i prawnych i wprowadzenie podatku od sklepów wielkopowierzchniowych, walka z bezrobociem i program wspierania rodzin, który przeciwdziała negatywnym tendencjom demograficznym.
Diagnozę obecnej sytuacji rozpoczęła prof. Grażyna Ancyparowicz, była dyrektor Departamentu Finansów Głównego Urzędu Statystycznego.
- Aby Polska mogła rozwijać się w tempie zapewniającym nam niwelowanie problemów ekonomicznych, które dotknęły Polaków w wyniku dziesięcioleci gospodarki socjalistycznej, tempo wzrostu gospodarczego powinno być wyższe niż 5 proc. To, które mieliśmy w minionych 20 latach było za małe, żeby zapewnić dostateczną ilość pracy. Rola państwa została ze względów ideologicznych uznana za nieefektywną. Uznano również, że przemysł jest niepotrzebny w związku z czym był on konsekwentnie likwidowany. To były błędy. Tak naprawdę dwa czynniki generowały nam wzrost gospodarczy – silna dewaluacja złotego i gigantyczne zadłużenie wszystkich sektorów instytucjonalnych.
Na kolejne błędy w polityce gospodarczej zwrócił uwagę Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego.
- Nie uda się stworzyć właściwego programu gospodarczego jeżeli nie uwzględnimy tego co dzieje się na świecie. Polska ma 209 pozycję na świecie pod względem przyrostu naturalnego. Będziemy starzejącym się społeczeństwem, więc nie będziemy mogli generować wzrostu gospodarczego czy innowacyjności. Drugim negatywnym makro trendem jest zahamowanie procesu konwergencji w Europie. Miejsca pracy przenoszą się do Indii, Chin. Miejsca pracy nie przemieściły się do Polski, lecz Polacy przemieścili się do innych krajów. Trzeba zastanowić się co zrobić, żeby te trendy zmienić.
Działań ekonomicznych rządu bronił Stanisław Gomułka główny ekonomista Business Centre Club.
- Moja ocena jest inna niż przedmówców. Problemem jest wprawdzie dług, ale jako kraj zmniejszamy naszą odległość cywilizacyjną od krajów Europy Zachodniej. Mamy wprawdzie stosunkowo niskie inwestycje publiczne i prywatne, ale wiąże się to dużymi transferami socjalnymi na emerytury i renty. Wydatki publiczne były na poziomie między 40 a 50 proc. PKB i były wyższe niż w Europie Zachodniej czy w Chinach gdzie było 20-30 proc. Mamy też silne spowolnienie rozwoju gospodarczego i w Polsce i Europie. W związku z tym bezrobocie wzrośnie prawdopodobnie do końca 2013 o 3 proc. Jest kryzys w strefie euro. Są powody, żeby sadzić, że on się stabilizuje i nie pogłębia się. Spowodował on odpływ kapitału z polski, wzrost obsługi długu publicznego. To jest jedna z niezwykle istotnych spraw na najbliższe lata. Co do polityki ministra Rostowskiego mam zastrzeżenia, ale dostrzegam też pozytywy. Według mnie tempo wprowadzania zmian jest zbyt wolne, ale rząd generalnie idzie w dobrym kierunku bo zmniejsza deficyt, można mieć jednak wątpliwości co do sposobów
Obawy co do przyszłości wyraził Prof. Ryszard Bugaj. Zgodził się także z twierdzeniem prof. Ancyparowicz, co do zbyt niskiego wzrostu gospodarczego w minionych latach.
- Stopa wzrostu PKB jest faktycznie średnim osiągnięciem. Trochę powyżej 4 proc. rocznie to wielkość nie na miarę wyzwań przed którymi stoimy. To co jest jednak według mnie najważniejsze, to nie przeszłość, a to co nam grozi. Minione 20 lat to czas gdy gospodarka rosła, i był problem niezrównoważonego podziału tego wzrostu. Teraz ktoś będzie musiał tracić. Problemem jest to, że przez 20 lat nie powstało ani jedno globalne przedsiębiorstwo. Jesteśmy coraz bardziej peryferiami gospodarki niemieckiej.
Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha, jak już wielokrotnie wcześniej, zwrócił uwagę na problem wolności gospodarczej.
- Nie padło tu ani słowo o polskim cudzie gospodarczym polegający na tym, że w ciągu kliku lat po ustawie Wilczka w sektorze prywatnym powstało 6 mln miejsc pracy, które zaabsorbowały zwolnienia z sektora państwowego. Brak dyskryminacji działalności gospodarczej był przyczyną tego cudu. Mamy kryzys europejskiego sektora socjalnego, którego nie da się obronić. Kryzys nie dotyczy całego świata a tylko Europy. Najcenniejszym kapitałem jaki mamy to zasoby pracy i nie możemy ich dyskryminować przerostem administracji i podatków.
Adam Glapiński, członek Rady Polityki Pieniężnej odpowiedział, ze to nie był cud a przywrócenie normalności to zawsze daje spektakularne efekty i zwrócił uwagę na środki europejskie.
- Pomija się jeden ważny element. Pomoc z UE, która napłynęła do Polski. Jest to najwyższa pomoc jaką otrzymało jakiekolwiek państwo. Nasza ojczyzna otrzymała ogromny zastrzyk finansowy. To trzeba wziąć pod uwagę jak się ocenia co się udało a co nie.
Najbardziej krytyczny w ocenie bieżącej sytuacji okazał się Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK
- Jesteśmy w przedsionku potężnego kryzysu finansowego, o którego skali nie mamy pojęcia. Będzie miał on dużą dolegliwość społeczną. Nie można dalej zadłużać państwa i wyprzedawać majątku narodowego. Kolejne programy oszczędnościowe, żeby spłacać zadłużenie, będą niebezpieczne dla spokoju społecznego. Polacy nie mają żadnego majątku. Nawet własne oszczędności mają w obcych bankach. Pierwszą kwestią jaką powinien podjąć rząd jest zatkanie dziur, którymi wypływa kapitał z naszego kraju – np. 200 mld tracimy co roku na rzecz zagranicznych podmiotów, minister Rostowski na pompowanie kursu złotówki przeznaczył 45 mld USD, z czego skorzystali spekulanci walutowi, 25 mld poszło na ratowanie Grecji i Portugalii. Jeśli chodzi o zmniejszanie odległości cywilizacyjnej to w zakresie zakupu Ferrari idziemy do przodu, ale w zakresie wspierania rodziny jesteśmy w polu. Jeśli radosna twórczość sztukmistrza z Londynu potrwa dłużej to czeka nas scenariusz Grecji i Hiszpanii. Sytuacja jest bardzo poważna.
Maciej Goniszewski, redaktor naczelny Gazety Bankowej