Informacje

Wypadek / autor: Pixabay
Wypadek / autor: Pixabay

TYLKO U NAS

PZU przeciw zawyżonym kosztom napraw. Znamy argumenty ubezpieczyciela

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 25 sierpnia 2021, 11:32

    Aktualizacja: 25 sierpnia 2021, 15:30

  • Powiększ tekst

Od początku lipca PZU zmodyfikował zasady rozliczeń przy likwidacji szkód z komunikacyjnego OC. Największy polski ubezpieczyciel chce walczyć z zawyżaniem szkód przez warsztaty. Krytycy twierdzą, że odbije się to na klientach. O co chodzi i jakie argumnety ma PZU?

W 2020 r. wszyscy ubezpieczyciele w Polsce zebrali 14,6 mld zł składki z tytułu OC komunikacyjnego (w 2019 – 14,9 mld zł). Wartość wypłaconych świadczeń i odszkodowań wyniosła 9 mld zł (w 2019 – 9,5 mld zł). Średni koszt jednej szkody wyniósł 8178 zł (w 2019 – 7767 zł). W pierwszym kwartale 2021 r. odszkodowania i świadczenia z OC ppm wyniosły 2,4 mld zł i były o 5,4% mniejsze niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Średnia składka za ubezpieczenie OC ppm wyniosła 496 zł, czyli o 11,6% mniej rok do roku. Jednocześnie wzrosła średnia szkoda. Jej przeciętny koszt wyniósł 8 035 zł, tj. o 11,3% więcej rok do roku.

Pandemia sprawiła, że kierowcy mniej jeździli i spadła częstotliwość szkód. Obecnie wskaźniki zaczynają wracać do typowych poziomów. Niezależnie od pandemii, od dłuższego czasu pewien trend jest jednoznaczny, na co wskazują wspomniane wyżej wyniki. Ceny obowiązkowego OC ppm na rynku spadają (coraz mniejsza jest średnia płacona składka za polisę), a koszty likwidowanych szkód rosną (szybki wzrost średniego kosztu jednej szkody). I tu ubezpieczyciele stoją przed wyborem: podnieść składkę, czy znaleźć sposoby tańszej likwidacji szkód? Jednocześnie powszechne jest zjawisko zawyżania kosztów naprawy i wyciągania od ubezpieczycieli większych kwot za naprawy pojazdów. Burza między klientami, warsztatami, a ubezpieczycielami jest coraz większa, a chwyty coraz niższe. Teraz w sam środek tej burzy trafiło PZU, które mówi „dość wyłudzeniom”.

Istotnym czynnikiem wzrostu średniego kosztu szkody z OC ppm (czyli wypłacanego odszkodowania) są rosnące szybko ceny usług i części w warsztatach naprawiających szkody z OC. Dzieje się tak z wielu powodów, m.in. pod wpływem ASO, na których koncerny motoryzacyjne wymuszają zakup bardzo drogiego i coraz bardziej zaawansowanego wyposażenia do serwisowania coraz bardziej skomplikowanych aut – tyle że w Polsce ogromna większość naprawianych samochodów to pojazdy starsze, ASO ich serwisowanie kosztownym sprzętem i częściami się nie kalkuluje – koszt przerzucają więc na klientów np. w postaci wyższych stawek za roboczogodziny. To zachęca do podwyżek pozostałe warsztaty i spirala się nakręca. Pandemia jeszcze pogorszyła sytuację. Spadła znacznie sprzedaż nowych aut, więc koncerny motoryzacyjne i dealerzy (wiele ASO działa w połączeniu z salonami sprzedaży) próbują odrobić straty przynajmniej na serwisowaniu, podnosząc ceny usług naprawczych.

W drodze likwidacji szkód klient ma zawsze do wyboru: wycena i gotówka do ręki lub naprawa drogą bezgotówkową, przez oddanie sprawy w ręce wybranego warsztatu. Wybierając i wskazując warsztat do bezgotówkowej dla niego likwidacji szkody, pozostawiał sprawy i odpowiedzialność w rękach zleceniobiorcy, jednocześnie likwidacja szkody przebiegała sprawniej, ponieważ na wszystko były faktury. Jeśli ktoś chciał oszukać ubezpieczyciela, miał raczej małe pole manewru. Mógł co najwyżej odzyskać maksymalną kwotę z wyceny i na własną rękę naprawiać auto w możliwie tańszym warsztacie, zachowując różnicę miedzy kwotą odszkodowania a realnym kosztem naprawy w kieszeni. To prawo i wybór klienta, ale jednocześnie i jego odpowiedzialność za źle dokonaną naprawę.

Czy i co chce zmienić teraz PZU? Ubezpieczyciel uznaje się za markę świadczącą najwyższe standardy na rynku, a co za tym idzie, jak twierdzi, również likwidacja szkód ma być o najwyższym standardzie, choć w niższych kosztach niż chciałaby część warsztatów i – jak deklaruje – naprawdę chodzi o walkę z zawyżaniem wycen przez zakłady.

PZU ma największy udział w rynku OC ppm i czuje odpowiedzialność za niego oraz za interes milionów Polaków płacących składki za obowiązkowe OC ppm. Stając przed wyborem: podwyższać składki albo szukać oszczędności gdzie indziej, wybieramy – mając na uwadze interes ubezpieczonych – to drugie rozwiązanie. Dlatego chcemy optymalizować koszty napraw pojazdów w ramach likwidowanych szkód z OC ppm. – czytamy w nadesłanym komentarzu.

Niezmiennie, ubezpieczyciel ma obowiązek do likwidacji szkody, czyli doprowadzenia do stanu przed szkodą. Nie ma prawa wymuszać wyboru miejsca likwidacji szkody, ani użycia tańszych zamienników. Ale tu PZU dysponuje mocną kartą.

Mocny argument: sieć referencyjna z gwarancją marki PZU

Szacuje się, że w Polsce działa ponad 1600 autoryzowanych stacji obsługi (ASO) i ok. 19 500 warsztatów niezależnych (zarówno sieciowych, jak i niezrzeszonych) – przynajmniej jeśli chodzi o te większe, a nie jednoosobowe, „garażowe” warsztaty.

Jak tłumaczy PZU, istotą zmiany wprowadzonej przez PZU od lipca br. jest to, że klientom likwidującym szkodę z OC ppm rekomenduje on dokonanie naprawy w warsztatach należących do swojej tzw. sieci referencyjnej. W całej sieci naprawczej PZU Pomoc posiada 1300 serwisów, zarówno ASO, jak i niezależnych, wśród których wyróżnia trzon, który stanowi obecnie ponad 400 serwisów z tzw. sieci referencyjnej (ta liczba wciąż się zwiększa). To te warsztaty, które gwarantując wysoką, profesjonalną jakoś napraw z użyciem części oryginalnych – jak i inne spośród współpracujących z PZU – zapewniają, zdaniem ubezpieczyciela, dodatkowo optymalną dostępność i racjonalny poziom kosztów napraw.

Co najważniejsze - dla poszkodowanego nie zmienia się nic. Tak jak dotąd może wybrać formę, w jakiej otrzyma odszkodowanie: gotówkową (nie dokumentuje przeprowadzonej naprawy) albo zgodnie z przedłożoną fakturą za naprawę (dokumentującą faktycznie przeprowadzoną naprawę). W tym drugim przypadku, wartość naprawy powinna być ustalona wcześniej z PZU – czytamy. - Niezależnie od rekomendacji PZU, to zawsze poszkodowany decyduje ostatecznie jaki warsztat wybiera. Może chcieć naprawić swój samochód choćby w najdroższym dostępnym w okolicy serwisie. Ale to nie oznacza, że ubezpieczyciel musi pokryć w takiej sytuacji pełne koszty. Zapłacimy tyle - zwłaszcza za robociznę, bo ceny części mniej się różnią - ile kosztowałoby to w warsztacie z naszej sieci referencyjnej. Musimy mieć bowiem na uwadze interes wszystkich płacących składki za OC ppm i wspólnie z poszkodowanymi starać się nie generować nieuzasadnionych, zawyżonych kosztów dokonywanych napraw – czytamy dalej.

Jak to więc działa w praktyce? Jeśli poszkodowany chce dokonać naprawy w innym warsztacie niż rekomendowany, PZU musi uzgodnić najpierw z tym serwisem koszty. Jeśli na przykład PZU akurat posiada w lokalizacji dogodnej dla poszkodowanego naprawiającego auto z OC sprawcy kilka wchodzących w grę serwisów, które gwarantują pełną naprawę do stanu sprzed szkody i odpowiednią jakość, to analizuje, który z nich zapewni najbardziej optymalne zasady rozliczeń.

Bierzemy pod uwagę zarówno koszty, jak i czas naprawy auta (czas jest istotnym czynnikiem, bo przekłada się m.in. na koszty udostępnienia klientowi samochodu zastępczego, tym wyższe, im dłużej trwa naprawa) - czytamy.

Dokonując tych porównań, punktem odniesienia dla PZU są warunki, jakie oferują warsztaty z sieci referencyjnej. I na tej bazie ubezpieczyciel negocjuje z warsztatami, za ile i w jakim czasie naprawią dane auto.

Będące dla nas punktem odniesienia optymalne warunki napraw nie są wymyślone ani nie są jakimś sztucznym algorytmem, który nie przystaje do rzeczywistości. To rzeczywiste warunki i stawki za roboczogodzinę i ceny części, jakie obowiązują w warsztatach z naszej sieci referencyjnej i odpowiadają faktycznym kosztom naprawy pojazdu w danym miejscu. Właścicielom pojazdów zapewniamy pełną kompensację i przywrócenie ich samochodów do stanu sprzed szkody, przy użyciu do naprawy części oryginalnych. Obsługujemy szkody w pełni zgodnie z wytycznymi KNF. Nie chcemy tylko, by klienci i nasz zakład niepotrzebnie przepłacali. Kompletną bzdurą są twierdzenia, że warunki oferowane przez serwisy z naszej sieci referencyjnej są dla tego korzystne, że używają one rzekomo „chińskich podróbek”, jakichś zamienników, że to „garażowe” i nieprofesjonalne warsztaty etc. – czytamy w odpowiedzi dla wGospodarce.pl

Jak podkreśla PZU, dla poszkodowanych naprawiających pojazd nic się zatem nie zmienia. Zmienia się za to dla warsztatów, które są poza siecią referencyjną PZU – o tyle, że zwiększa się konkurencja na rynku napraw i zawęża pole do ciągłego podwyższania kosztów usług i części.

PZU ma ok. 30 proc. udziału w rynku ubezpieczeń komunikacyjnych. Ma też to, czego inni ubezpieczyciele nie mają: jedną z najsilniejszych i najbardziej zaufanych marek na polskim rynku. Czy można wierzyć w te zapewnienia i że pójdzie za nimi zachowanie jakości ? Raczej tak, bo czy ryzykowałoby utratę dobrego imienia, czyli tego, co ma najcenniejszego i co wyróżnia go spośród innych ubezpieczycieli, narażając się na skargi klientów i sprawy sądowe, gdyby chodziło tylko o małą różnicę w rentowności?

CZYTAJ TEŻ: HIT! Terroryści kochają auta Toyoty, a ta znała ich plany?

CZYTAJ TEŻ: WIDEO. Eskpert o cenach mieszkań: niedługo będzie taniej!

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych