PILNE
Glapiński: chcieliśmy podnieść stopy tak, aby zaskoczyć rynek
Ścieżka oczekiwanej inflacji będzie podniesiona w górę. Dlatego zdecydowaliśmy się zareagować już teraz, choć za rosnącą inflację odpowiadają głównie czynniki podażowe na świecie, nie niskie stopy procentowe – wyjaśnił w czwartek Adam Glapiński, prezes NBP. Dodał, że nie widzi zagrożenia utrwalenia się wyższej inflacji w średnim okresie, ale to jest ten moment, by interweniować, choć tak, żeby pacjentowi nie zaszkodzić.
Nasza decyzja obecna nie obniży bieżącej inflacji. Nie ma takiego celu. Bo to jest niemożliwe. Nie obniżymy cen ropy, nie obniżymy cen paliw, nie obniżymy cen energii el. Nie obniżymy cen gazu.
Ta wysoka inflacja jest wynikiem szoków podażowych.
Wycofanie akomodacji monetarnej, bo to jest wycofanie, ma na celu niedopuszczenie do utrwalenia się podwyższonej inflacji w średnim okresie. Taki jest cel.
Wycofaliśmy się na te same pozycje, które były przed pandemią, w maju 2020. Wycofaliśmy ten dopalacz, który wprowadziliśmy.
Doszliśmy do wniosku, że te najgorsze momenty kryzysu mamy za sobą.
Głównym szokiem podażowym są bardzo silnie drożejące surowce energetyczne, ropa w szczególności. W ostatnich tygodniach znów zaczęły rosnąć. To proces czysto polityczno-rynkowy. Producenci ropy mają swoje kartele, zmowy cenowe i porozumienia i manipulują tym, dla własnej korzyści. (…) Do tego bardzo silnie wzrosły ceny gazu, a jednocześnie zmalały na skutek jednej wypowiedzi prezydenta Putina. Tak to w dzisiejszym świecie wygląda. Wpływ ma na to również, że magazyny europejskiej gazu są wyczerpane, choć my akurat zadbaliśmy o to, by mieć i mamy te zapasy. Nie ma ich na Zachodzie.
W jednym miesiącu ceny gazu wzrosły o 90 proc. To sześciokrotnie więcej niż przed rokiem.
Wraz z rosnącymi notowaniami do emisji CO2, to również jest czysta polityka. To się przekłada na istotny wzrost cen w Europie. My na to jako bank centralny nie mamy żadnego wpływu.
Premier Morawiecki zapowiedział już interwencję na rynku energii dla gospodarstw domowych.
Dodatkowo drożeją surowce rolne.
Do tego dochodzą efekty ograniczeń podażowych na rynkach oraz cen frachtu. Przewóz drogą morską wzrósł czterokrotnie.
Jakiś czas się to utrzyma. Ale po pewnym czasie te rzeczy znormalizują się. Kwestia lat, ale się znormalizują.
Inflacja jest na nie notowanych od trzydziestoleci poziomach. W USA przekracza 5 proc., tak jak u nas, w Niemczech 4 proc. To także niespotykana od dziesięcioleci inflacja. W niektórych krajach strefy euro przekracza nawet 6 proc. Generalnie inflacja jest wszędzie bardzo wysoka i to czynniki podażowe o tym decydują.
Polska gospodarka jest w tej chwili w fazie ożywienia, z czego się bardzo cieszymy. Nawet teraz mamy informacje od minister Maląg, że bezrobocie się zmniejszyło i jest nawet o kilkanaście tysięcy mniejsze niż przed pandemmią.
Dzięki tarczom finansowym rządowym,które zostały uruchomione tez dzięki działaniom NBP udało się ocalić miejsca pracy.
RPP Będzie dalej reagować na bieżące informacje.
Do końca roku inflacja może dojść do 6 proc. Jeśli koniunktura będzie na bardzo wysokich obrotach, to utworzą się szoki cenowe, ale tego jeszcze nie ma. Mamy sieć oddziałów w całej Polsce, dane GUS, wiedzielibyśmy o tym pierwsi. (…) Istnieje ryzyko, że wyższy poziom inflacji.
Nie ma żadnych efektów drugiej rundy, nie ma spirali cenowo-płacowej. Jeśli się pojawi, to nie dopuścimy do jej utrwalenia – skwitował prezes NBP. Odchylenia szokowe są normalne, ale tego odchylenia od celu inflacyjnego w średnim okresie nie będziemy tolerować. RPP
Czy to jest doskonale wybrany moment? Wbrew wszelkim malkontentowm w mediach to jest właśnie ten moment, kiedy jeszcze nie ma tych procesów, by na nie reagować. Wszystkie opinie bierzemy pod uwagę, poza opiniami politycznymi. Wszelkie opinie w mediach to malkontenctwo polityczne. Twardo trzymamy mandat instytucji niezależnej, w szczególności jesteśmy niezależni od polityków – zaznaczył. - To że ktoś zbierze podpisy i milion podpisów, to dla nas nieważne (to o Balcerowiczu i apelu byłych prezesów NBP – red.)
Mamy globalne zakłócenia podażowe, które mogą osłabić polską koniunkturę i to jest bardzo ważne. Wzrost surowców może zagrozić koniunkturze i pozbawić siłę nabywczą polskich rodzin.
Trzeba zaostrzyć, ale nie za bardzo, żeby pacjentowi nie zaszkodzić.
Wczoraj RPP podniosła stopy procentowe ku zaskoczeniu rynku. Chcieliśmy, aby tak się to odbyło. Rynek przewidywał podwyżkę o 15 pkt. bazowych, a my podnieśliśmy o 40, prawie trzykrotnie więcej – i też chcieliśmy, aby tak się to odbyło – powiedział w czwartek prezes NBP Adam Glapiński.
Wczoraj RPP podniosła stopy procentowe ku pewnemu zaskoczeniu rynku. Chcieliśmy, aby tak się to odbyło. Rynek przewidywał podwyżkę o 15 pkt. bazowych, a my podnieśliśmy o 40, prawie trzykrotnie więcej – i też chcieliśmy, aby tak się to odbyło” – powiedział w czwartek prezes NBP Adam Glapiński na konferencji prasowej.
Powodem podwyżki, stóp, jak powiedział Adam Glapiński, jest niedopuszczenie do utrwalenia się podwyższonej inflacji w średnim terminie.
Ryzyko przekroczenia przez inflację poziomu naszego celu inflacyjnego w średnim terminie, w ostatnim okresie wzrosło bardzo mocno ze względu na wystąpienie kolejnych globalnych szoków podażowych. One przesunęły w górę skalę oczekiwań inflacyjnych, cała ścieżka wyraźnie się podniosła w górę, i podniosły w górę całą ścieżkę oczekiwanej inflacji. Ona będzie podniesiona wyżej i na dłużej. I to wiemy jeszcze przed publikacją listopadowej projekcji” – powiedział prezes NBP.
Zastrzegł, że decyzja RPP nie będzie miała natychmiastowych skutków.
„Nasza decyzja nie obniży bieżącej inflacji, bo to jest niemożliwe” – powiedział Glapiński.
Dodał, że decyzja RPP oznacza „wycofanie się na pozycje, które były w maju 2020 r.
„Wycofaliśmy dopalacz, który został wprowadzony, aby podtrzymać gospodarkę w czasie kryzysu. Doszliśmy do wniosku, że podstawowe elementy tego kryzysy mamy za sobą, choć nie lekceważymy tego, że pandemia nadal trwa” – stwierdził Glapiński. (PAP)
oprac własne/PAP?max/gr