Informacje

Jeremy Clarkson / autor: Screenshot YT WatchMojoUK
Jeremy Clarkson / autor: Screenshot YT WatchMojoUK

Kryzys na Wyspach. Clarkson: Przeprowadźmy się do Polski

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 17 października 2021, 13:30

  • Powiększ tekst

Jeremy Clarkson, były prowadzący słynny program „Top Gear”, nie szczędzi słów krytyki, komentując obecną sytuację w Wielkiej Brytanii. W najnowszym felietonie zastanawia się, gdzie w poszukiwaniu lepszego życia mogliby wyemigrować Brytyjczycy oraz jakie miejsca lepiej sobie darować. Na jego liście znalazła się m.in. Polska.

Gdzie nie wyjeżdżać?

Clarkson zwrócił uwagę, że wielu jego czytelników jest zdania, że sytuacja na wyspach jest gorsza, niż on sam sugerował.

wkrótce Wielka Brytania stanie się krajem trzeciego świata, pełnym nędzy, roztrzaskanych ambicji neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla i bójek w godzinach zamknięcia — napisał w felietonie, odnosząc się do komentarzy czytelników.

Gdzie Brytyjczycy mogliby uciec przed tym czarnym scenariuszem? Clarkson odradza Australię - w jego ocenie nikt nie wyjeżdża tam dobrowolnie.

Jedynym powodem, dla którego się tam wybierasz, jest to, że straciłeś pracę, żona cię opuściła, dzieci cię nienawidzą i masz tylko jednego obserwatora na Instagramie. Albo to, że wyrzuciło tam twoją łódź. Albo zostałeś tam wysłany przez sędziego ocenił. Dobrym miejscem nie będzie również Ameryka.

Ameryka? Nie ma już czegoś takiego. To teraz dwa kraje - jeden, wiedziony przez głupiego, starego człowieka w kierunku wiecznego bankructwa i drugi, gdzie wszyscy lubią budweisera. Nie chcę tam żyć — napisał w swoim stylu Clarkson.

W ocenie Clarksona odpadają także Włochy - „ponieważ jest się okradanym co pięć minut”, a w Hiszpanii czy Grecji „system jest na krawędzi upadku”.

Miejsce, gdzie wszyscy byliby szczęśliwi

Dziennikarz wskazuje jednak miejsce, gdzie - jak twierdzi - „wszyscy bylibyśmy szczęśliwi”.

Jest jednak takie miejsce, gdzie wszyscy bylibyśmy szczęśliwi. Wschodnia Europa. A konkretnie Polska — podkreślił Clarkson.

Siedzimy i marudzimy, że wszyscy kierowcy ciężarówek i budowniczy wrócili do Polski. Jeśli tego właśnie chcemy - dobrze zbudowanych domów i regularnych dostaw papieru toaletowego - dlaczego i my nie przeprowadzimy się do Warszawy? — zapytał publicysta.

Clarkson opisał również problemy z rurami w swoim domu stwierdzając, że takich problemów nie ma w Polsce.

Clarkson chwali Polskę i Polaków

Publicysta pochwalił w swoim felietonie Polaków za poczucie humoru.

Kiedyś, nadając sprzed ich stadionu narodowego, powiedziałem do nich: skoro tylu was tu jest, to kto naprawia rury w Londynie? Wybuchnęli śmiechem — napisał dodając, że „wszyscy Polacy lubią żarty. Szczególnie o Niemcach”.

Clarksonowi spodobała się także pogoda w Polsce, bowiem występują „porządne pory roku” - zima ze śniegiem i upalne lato.

Dziennikarz napisał też o niskich cenach w Polsce, twierdząc, że dania w restauracjach są „po cztery pensy” a domy kosztują „sześć pensów” - nie jest jednak jasne, czy skonfrontował się z aktualnymi danymi.

Zwolennicy Brexitu też będą zadowoleni, bo Polska nie znajduje się dokładnie w pierwszej dziesiątce pożądanych destynacji dla osób z Syrii czy Somalii. Mimo że ma państwową służbę zdrowia, mniej niż milion z 38 milionów ludzi, którzy tam mieszkają, określa się jako etnicznie nie Polacy — napisał publicysta.

Czy wspominanie o tym jest niepolitycznie poprawne? Może w Australii, Ameryce i Wielkiej Brytanii — ale na pewno nie w Polsce. Dlatego zakończę kolejną obserwacją, która nie spodobałaby się w Wielkiej Brytanii. Dziewczyny też są całkiem gorące — oświadczył Jeremy Clarkson.

Czytaj też: Amerykanie strajkują. Domagają się lepszych warunków pracy

wPolityce.pl/kp

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych